Mike
- Co byście kupili gdybyście wygrali te tysiąc galeonów? - spytał z rozmarzeniem Dustin.
Siedzieliśmy w szóstkę na błoniach przed zamkiem obok jeziora, starając się w odpowiedni sposób wykorzystać ostatnie w tym roku ciepłe dni. Mieliśmy lekcje dopiero od tygodnia, dzięki czemu nie mieliśmy jeszcze aż tak dużo zadań domowych i nauki.
- Kupiłbym sobie luksusowy dom, do którego wyprowadziłbym się za kilka lat - odpowiedział Lucas - Gdzieś gdzie jest bardzo ciepło przez cały czas, na przykład w Hiszpanii.
- Ja bym kupił mnóstwo książek - powiedział Will - I podróżowałbym po całym świecie.
- Ja bym sobie kupił najlepszą miotłę na świecie - rzuciłem - I profesjonalny stój do Quidditcha.
- Tak bardzo do dupy jest to, że odwołali Quidditcha! - zawołała z oburzeniem Max, zakładając ręce na piersi.
Zmierzyłem ją wzrokiem pełnym zrozumienia. Też byłem z tego powodu wściekły. Quidditch był sportem, którym interesowałem się od dzieciństwa. Mogłem go wręcz nazwać moją pasją. Uwielbiałem w niego grać i stawać się coraz lepszym szukającym. Moim celem na ten rok było zdobycie Puchara Quidditcha przez Gryffindor, ale no cóż, coś nie wyszło.
- Ale za to masz Turniej Trójmagiczny! - powiedział z podekscytowaniem Lucas - Wybacz, ale to coś o wiele bardziej ekscytującego niż Quidditch.
Zmierzyłem go urażonym spojrzeniem, mimo tego, że wiedziałem, że miał po części po rację. Turnieje Qudditcha w naszej szkole odbywały się co roku, a ostatni Turniej Trójmagiczny miał przecież miejsce ponad trzysta lat temu.
- Może i masz rację - mruknąłem.
- Słyszałam, jak jacyś starsi uczniowie mówili, że pani Hooch ma zamiar założyć jakiś klub, by członkowie drużyn nie stracili formy - powiedziała Eleven - Ale nie wiem ile w tym prawdy.
Zerknąłem na nią kątem oka. Wyglądała dzisiaj naprawdę ślicznie, a złoty blask słońca na jej rozwianych od wiatru brązowych włosach, tylko dodawał jej uroku. Mimo tego, że była w Hogwarcie dopiero od tygodnia, zdążyła się tu całkiem dobrze zaaklimatyzować. Jak na to, że pierwszy raz w życiu była w szkole magii i czarodziejstwa, na lekcjach szło jej całkiem nieźle. Najgorzej radziła sobie na transmutacji i eliksirach, a najlepiej na zaklęciach i urokach. Mimo spędzenia pięciu lat w laboratorium, nie widać było u niej jakiegoś uszczerbku na zdrowiu psychicznym.
Inni uczniowie byli raczej przyjaźnie wobec niej nastawieni, ale zdarzały się też i takie osoby, które rzucały jej krzywe spojrzenia i uważały ją za mugolkę, która dostała się do Hogwartu po farcie, bez otrzymania listu. Nie wiedziałem skąd ta niedorzeczna teoria - mugolka przecież nie byłaby w stanie w ogóle czarować, a co dopiero czarować tak jak El.
- Ale w każdym razie, zamierzacie się zgłosić? - zapytał Dustin.
- Ja tak - odpowiedzieli jednocześnie Max i Lucas, po czym uśmiechnęli się do siebie.
- Ja na pewno też - powiedziałem.
- Ja raczej nie - mruknął Will - Słyszałem o wielu różnych niebezpiecznych przypadkach, które miały miejsce podczas tego turnieju...
- Po prostu za dużo czytasz, Byers - powiedział Lucas - Czasami po prostu lepiej wiedzieć mniej.
- Nie sądzicie, że i tak wybiorą kogoś starszego od was? - spytała rozsądnie Eleven.
- Kto w ogóle będzie dokonywał wyboru? - zastanowiłem się na głos.
- W książkach, które czytałem, było napisane coś o Czarze Ognia, ale nie do końca rozumiem co to - odparł Will, wzruszając ramionami.
CZYTASZ
Stranger Magic
Fanfiction"Jeszcze nigdy nie słyszeliśmy o takim przypadku jak ona, Dumbledore. Wcale nie potrzebuje różdżki do czarów, wystarczy jej umysł. Jest niebezpieczna, może stanowić zagrożenie dla uczniów. Zaufaj mi, nie powinieneś jej puszczać do Hogwartu."