Do mojego dziwnego życia rodem jak z jakiejś telenoweli brakowało właśnie jej. Zazdrosnej byłej dziewczyny mojego chłopaka. Cóż, tutaj sytuacja była jednak trochę bardziej skomplikowana. Spoglądałam na Heather z nieukrywanym zdziwieniem i czekałam, aż coś powie. Nic takiego się jednak nie stało, więc musiałam wziąć sprawy w swoje ręce.
-Nie wiem, o czym chcesz rozmawiać. Jestem z Timmy'm szczęśliwa i czy ci się to podoba, czy nie, nie zmienisz tego- rzuciłam pewnie i prawie od razu zauważyłam, jak twarz dziewczyny się spina.
-Szczęśliwa? Tak łatwo wybaczyłaś mu, jak cie potraktował pół roku temu?- zapytała, podchodząc do mnie.
-S-skąd wiesz, co między nami było?- głos mi się załamał przez wizję tego, że chłopak mógł jej wszystko opowiedzieć.
-Myślisz że jestem ślepa, czy głupia?
Raczej to i to...
-Nie wierzę, że od tak do siebie wróciliście. Któreś z was ma coś na sumieniu i musicie to ukryć, a ja się dowiem o co chodzi- kontynuowała.
-Będziesz się teraz bawić w detektywa? Nie możesz po prostu zrozumieć, że Timothee cię zostawił, bo najwyraźniej cię nie kochał?
-Kochał mnie! Ty wszystko zepsułaś. Nasz związek miał się świetnie, dopóki nie zaczęły się te głupie nagrywki!- dziewczyna mówiła coraz głośniej, co od razu mnie zaniepokoiło. Brakowało jeszcze, żeby zbiegli się fani i zaczęli to wszystko oglądać.
-Odpuść sobie i żyj dalej, bo nie mamy nic do ukrycia- rzuciłam i skierowałam się w stronę budynku.
Nie usłyszałam już za sobą ani słowa, więc zaczęłam iść do swojego mieszkania cały czas będąc w podziwie, że ta zdesperowana dziewczyna specjalnie przyjechała do San Diego, żeby ze mną porozmawiać i narobić zamieszania. Na dodatek wysyłała te głupie wiadomości z anonima.
Przetarłam oczy, żeby się upewnić, czy na pewno ta sytuacja mi się po prostu nie przyśniła, i zdając sobie sprawę, że to rzeczywistość, otworzyłam drzwi do mieszkania i szybko ściągnęłam z siebie płaszcz. Gorący prysznic i łóżko, taki był plan, ponieważ momentalnie odechciało mi się oglądać film.
Wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy do łazienki i przed wejściem po prysznic spojrzałam jeszcze na wyświetlacz telefonu, gdzie zauważyłam wiadomość od Blair. Zgodziła się na spotkanie następnego dnia, z czego byłam bardzo zadowolona.***
"CZY HEATHER, BYŁA DZIEWCZYNA TIMOTHEE'EGO, STANIE SIĘ PRZESZKODĄ DLA VICTORII ROSS?
Wczoraj mogliśmy zauważyć, że była dziewczyna Timothee'ego Chalamet'a przyjechała do San Diego, żeby zobaczyć się z Victorią Ross! Czy Heather Meggs będzie walczyła o swoją dawną miłość? Co więcej, poniżej możecie zobaczyć zdjęcia z wczorajszej rozmowy między aktorkami. Sami widzicie, że ich twarze nie wyglądają za przyjaźnie. Co o tym myślicie? Podzielcie się swoimi teoriami w komentarzach!"
-Cholera jasna!- rzuciłam sama do siebie, czytając z samego rana najnowsze wiadomości na plotkarskich portalach społecznościowych.
Czy oni naprawdę muszą się czepiać wszystkiego, co napotkają? Wiedziałam, że prędzej czy później załapią temat jak zobaczą, że Heather jest w San Diego, ale przecież byłam prawie pewna, że poprzedniego wieczoru nas nikt nie widział.
Wystarczyło tylko czekać, aż artykuł zobaczy Timothee i do mnie zadzwoni. Miałam tylko nadzieję, że to nie wpłynie na dzisiejsze spotkanie z Blair, w końcu chciałam wszystko jej wyjaśnić.
Apropo spotkania, postanowiłam zacząć się już zbierać. Umówiłyśmy się w jednej z naszych ulubionych kawiarni, do wyjścia miałam około kwadransu. Podeszłam jeszcze do lustra i spojrzałam, czy na pewno wszystko jest na swoim miejscu, po czym wybrałam szybko numer "mojego" chłopaka mając nadzieję, że szybko odbierze.
-Dobrze, że dzwonisz, właśnie chciałem zrobić to samo- usłyszałam od razu jego głos w słuchawce. Czyli już wiedział.
-No właśnie, mamy problem.
-Nie mamy, nic się nie dzieje. Heather się niczego nie dowie ani ode mnie, ani od ciebie. Blair myślę że też zachowa wszystko dla siebie. Nie wiem, o czym wczoraj rozmawiałyście, ale mam nadzieję, że nie nagadała ci jakiś bzdur... - odparł z lekką niepewnością.
-Nie, szczerze mówiąc to tylko mi groziła, że dowie się prawdy. Również nie wzięłam tego za bardzo do siebie. Dobra, później pogadamy, ja wychodzę, idę się spotkać z Blair i ją przeprosić- rzuciłam, szukając w torebce klucza do mieszkania.
-Jasne, trzymaj się. I uważaj na pseudo dziennikarzy, mogą być przez najbliższe dni wyjątkowo natrętni.
Przytaknęłam bezgłośnie głową i się z nim pożegnałam. Zamknęłam drzwi na klucz i po paru minutach opuściłam budynek, od progu rozglądając się dookoła. Pusto. Niepokojąco pusto. Nie narzekałam jednak na to i od razu ruszyłam w stronę ulicy głównej.
***
-Tak się cieszę, że znalazłaś chwilę, naprawdę strasznie mi głupio- zaczęłam, siadając naprzeciwko blondynki.
Obie zamówiłyśmy Ice Late z karmelem i zajęłyśmy ten stolik co zawsze. Blair wyglądała na trochę zestresowaną, czego nie potrafiłam zrozumieć. To chyba ja byłam w tamtym momencie na przegranej pozycji. Przynajmniej tak mi się wydawało.
-Dobrze wiesz, Vi, że nie chciałam i nie chce się z tobą kłócić, ale zrozum... Nie wiem dlaczego ukryłaś przede mną taką sprawę. Przecież wiedziałaś, że nikomu bym nie powiedziała.
-Oczywiście, że wiedziałam. Chciałam po prostu z Timmy'm zachować to na wyłączność, żeby sytuacja się pokomplikowała, ale naprawdę źle czułam się z tym, że cię okłamuje. Szczerze mówiąc, to teraz mi trochę ulżyło, jak już wiesz wszystko- przyznałam, patrząc, jak Blair spogląda na mnie z wyrozumieniem.
Wiedziałam już, że się pogodzimy. Kiedyś musiało to nastąpić, nie potrafiłyśmy bez siebie przeżyć nawet tygodnia. Byłam też wdzięczna dziewczynie, że próbowała mnie zrozumieć, bo ja na jej miejscu pewnie też czułabym się urażona.
-Chciałam się na ciebie jeszcze trochę pogniewać, bo w końcu nie często mam do tego okazję- tutaj posłała mi porozumiewawczy uśmiech- ale widziałam rano, że masz chyba teraz większą zołzę na głowie.
-Czytałaś już?- zapytałam zmęczonym tonem.
-Tak i stwierdziłam, że nie zostawię cię w takiej sytuacji samą. Poradzimy sobie z nią- złapała mnie za dłoń, więc posłałam jej szeroki uśmiech i gdy już kamień spadł mi z serca, mogłyśmy się wziąć za kawę.