-Jeszcze wczoraj mówiłaś, że nie jesteś gotowa na związek. Nie mogę pozwolić, żebyś się do czegoś zmuszała tylko po to, aby ratować moją reputację- rzucił brunet.
Siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy o aktualnej sytuacji, z której trzeba było jakoś wybrnąć.
-Tu nie chodzi tylko o twoją reputację. Ty i tak pewnie masz już z pięć oczekujących ofert filmowych, a ja? Dopiero zaczynam swoją karierę na poważnie i nie chcę, żeby reżyserzy kojarzyli mnie z przelotnego romansu z tobą i innych tego typu bzdur.
-Zdajesz sobie sprawę, że gdy pokażemy mediom, że jesteśmy razem, to nie będzie już tak łatwej drogi powrotnej?- podniósł jedną brew, jednak jego wyraz twarzy wyrażał troskę.
-Wiem, ale nie ma teraz żadnej rozsądniejszej drogi. Musimy im dać to, czego chcą, a chcą stałego związku, który powstał na podstawie prawdziwego uczucia- ostatnie słowa wypowiadałam z trochę większą gulą w gardle.
Gdybym dzień wcześniej wiedziała, że z tego wszystkiego wyjdzie taki bałagan, nie wpuściłabym do siebie chłopaka. W tej sytuacji już nie mogłam wybrać. Decydując się na udawany związek z brunetem na potrzeby mediów patrzyłam krótkowzrocznie na skutki tego przedstawienia. Można by było śmiało powiedzieć, że tego pożałuję.
***
Spakowałam do torebki już wszystkie rzeczy potrzebne mi na siłownię, na którą starałam się chodzić w miarę regularnie, jednak nie zawsze mi to wychodziło. Timmy tylko spoglądał na mnie, gdy chodziłam po całym mieszkaniu szukając jeszcze swojego telefonu.
Gdy znalazłam go na blacie w kuchni, skierowałam się do wyjścia, rzucając chłopakowi niepewne "do później" i opuściłam mieszkanie.
Uznaliśmy, że wyjście teraz razem mogłoby utrudnić nasz plan. W końcu musieliśmy się trzymać jednej wymyślonej przez nas historii, gdyby któreś z nas się pomyliło, ludzie od razu zaczęliby węszyć.
Będąc na samym dole, zobaczyłam już przez okienko w drzwiach niewielki tłum zebranych. W paru osobach rozpoznałam dziennikarzy, przy których stali kamerzyści. Światło, kamera, akcja...
-Victoria Ross! Chcielibyśmy zadać Pani parę pytać o relacje z Timothee'm. Czy to coś więcej niż przyjaźń?- według planu zignorowałam to pytanie i ruszyłam dalej przed siebie.
Parę osób po prostu pytało mnie o autograf, więc bez zbędnych problemów podpisałam parę zdjęć i pewnym krokiem wydostałam się z tłumu.
-Pani Ross, czy Timothee Chalamet dalej jest u Pani w mieszkaniu? W jakim celu spotkaliście się po prawie półrocznej przerwie?- usłyszałam damski głos, tym razem po lewej stronie.
Westchnęłam i dalej szłam przed siebie. Nie mogłam przecież zbyt łatwo udzielić im tak cennej informacji. Wolałam się z nimi trochę pobawić. Kolejnym powodem mógłby być też fakt, że myśl o tym, że nasz związek będzie zakomunikowany na najprawdopodobniej cały świat, trochę przywoływała we mnie niepokój.
-Pani Ross, czy to Pani była powodem zerwania Timothee'ego i Heather? Podobno już na planie się wyjątkowo dobrze dogadywaliście. Krążą plotki, że...
-Chcecie opierać wasz program na plotkach?- spojrzałam na dziennikarkę, na co ona się speszyła.
-Nie, dlatego chcemy uzyskać informację od Pani- rzuciła niepewnie, podczas gdy ja przygotowywałam sobie formułkę, którą zaraz wyrecytuje.
-Tak, to więcej niż przyjaźń, jesteśmy aktualnie w związku. Tak, Timothee został u mnie w mieszkaniu. Przyjechał do mnie, ponieważ się za mną stęsknił i postanowiliśmy odnowić kontakt. Nie wiem, czy byłam powodem, powinniście o to spytać raczej kogoś innego- odpowiedziałam na wszystkie pytania po kolei, dzięki czemu uradowana dziennikarka w końcu dała mi spokojnie pójść dalej, mając w rękach cudowny materiał na artykuł.
I również setki innych artykułów, które pojawią się najpewniej już za kwadrans. Nie było już miejsca na jakiekolwiek zwątpienie. Zrobiłam to i już tak łatwo tego nie odwrócę. Z jednej strony czułam się, jakbym właśnie podpisała pakt z diabłem, z drugiej jednak wiedziałam, że dałam tą sytuacją szanse chłopakowi, aby naprawił swój błąd. Dlaczego mnie to cieszyło? Chyba zdałam sobie sprawę, że tęskniłam za nim bardziej, niż mi się wydawało. Nie zamierzałam jednak od razu wpadać mu w ramiona. Musiał sprawić, abym na nowo mogła mu zaufać.
***
Przebiegając kolejny kilometr na bieżni, zauważyłam przychodzącego do mnie SMS'a. Spojrzałam na wyświetlacz.
Blair: za pół godziny, w kawiarni na rogu siłowni. Chyba coś mi musisz wyjaśnić.
Odpisałam szybkie "OK" i postanowiłam pobiegać jeszcze z dziesięć minut, zanim poszłam pod prysznic do szatni. Nie myłam włosów, ponieważ nie miałam na tyle czasu. Opłukałam się tylko i założyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Spakowałam wszystkie rzeczy do sportowej torby i opuściłam siłownię.
Po drodze jak na przekór mijałam nie wiadomo skąd pojawiających się dziennikarzy, którzy chcieli wyciągnąć ode mnie jak najwięcej informacji. Wiem, że gdyby tylko mogli, to spytaliby się nawet, jak nam się uprawia seks. Od zawsze czułam niechęć do tego typu wydawnictw i starałam się omijać je szerokim łukiem.
Nikomu jednak na nic nie odpowiadałam, tylko kierowałam się prosto do umówionego miejsca. Już z daleka widziałam, jak za szybką siedzi moja przyjaciółka pijąca kawę. Weszłam do lokalu i podeszłam do jej stolika, cały czas czując na sobie czujny wzrok przyjaciółki.
-Hej- rzuciłam, kładąc na podłodze swoją torbę i zajmując miejsce naprzeciwko dziewczyny.
-Hej- odpowiedziała krótko. Ewidentnie oczekiwała ciągu wyjaśnień z mojej strony.
-Słuchaj, średnio wiem od czego zacząć- przygryzłam dolną wargę.
-Polecam od samego początku. Tak, żebym wiedziała, co tu się odpierdala- podniosła brwi do góry, a ja wypuściłam głośno powietrze z ust i zaczęłam wszystko opowiadać. Prawie wszystko.
Minęła chwila, zanim zdążyłam streścić przyjaciółce wydarzenia z ostatniej doby. Ona jednak w szoku spoglądała na mnie, jakby średnio mi wierząc. Miałam dużą nadzieję, że mi uwierzy.
-I ot tak postanowiłaś mu wybaczyć? Zawsze życzyłam Ci jak najlepiej, ale nie spodziewałam się, że puścisz w niepamięć to, co ci zrobił.
-Nie puściłam tego w niepamięć. Postanowiłam dać mu drugą szansę, a to, że media od razu to zauważyły, trochę podkoloryzowało sprawę.
Blair oparła się o tył siedzenia jakby analizując to wszystko, co przed chwilą powiedziałam. Analizując tak naprawdę kłamstwo, bo tak, okłamałam ją. Ustaliliśmy z Timothee'm, że tylko my możemy wiedzieć o tym, że związek jest udawany, i mimo, że serce mi się krajało przy robieniu z mojej przyjaciółki głupiej, to nie mogłam się wygadać.