~3~

268 18 26
                                        

Marc od obudzenia się nie zasnął już ani razu. Leżał jedynie wtulony w śpiącego Nathaniela. Za oknem robiło się coraz jaśniej a ciepłe promienie słoneczne opadały na ciała chłopców. Brunet chciał zejść z kumpla jednak nie mógł się do tego przekonać. Przymknął swoje zielone oczy relaksując się parę godzin przed szkołą. Po  krótkiej chwili coś przerwało ciszę.

- M-Marc...? - Nastolatek podniósł wzrok. Kiedy zobaczył, że Nathaniel się na niego patrzy a jego policzki zdobiły wyraźne rumieńce szybko podniósł się do siadu. Przestraszony położył swoją dłoń na butelce wody która pod naciskiem sturlała się z łóżka przez co Marc skończył na podłodze. Gdyby nie wykładzina mógłby skończyć cały poobijany.

- Stary! Nic ci nie jest? - Nathaniel nachylił się nad leżącym.

- Nie, jakoś żyje... - Marc szybko podniósł się przy okazji się przeciągając. - Mamy jeszcze około godzinę na wyjście jeżeli nie chcemy się spóźnić to szkoły...

Lekko obolały próbował odwrócić uwagę od tego, na czym nakrył go chłopak, w którym jest zakochany.

- Tooo może spędzimy ten czas na czymś przyjemnym przed tymi torturami? - Powiedział Nath jakby doskonale wiedział, że nauczycielka fizyki wystawi mu kolejną jedynkę.

Chłopak wziął swój telefon, włączył youtube a następnie odpalił jakąś playlistę. Brunet poznał piosenkę a przynajmniej autora, zaśmiał się głośno.

- Naprawdę? Lady Gaga? I ty niby jesteś w stu procentach hetero? - spojrzał w jego niebieskie oczy podejrzliwie.

- A tak, gdyby ciebie Alix męczyła swoją muzyką to też byś ją w końcu polubił.

Anciel nie ukrywał, że znał utwór i zaczął go nucić pod nosem z każdym słowem będąc coraz głośniej.

- I'm your biggest fan
I'll follow you until you love me
Papa-paparazzi - Śpiewał przez śmiech. Zdjął z siebie bluzę i zrzucił ją na bok. Po nabraniu odwagi oboje zaczęli tańczyć i śpiewać razem. - Promise I'll be kind
But I won't stop until that boy is mine~

- Dobrze, królu parkietu, przyznaj się, po jakiej ilości procentów dajesz się ponieść na imprezach? - poruszył sugestywnie rudymi brwiami.

- Staram się nie pić, mam wstręt do alkoholu. - szybko odpowiedział chłopak. Faktycznie rzadko kiedy tknie się czegoś co ma w sobie procenty. W przeciwieństwie do swoich rówieśników.

Nathaniel zaśmiał się głośno, miał już pewne plany co do kolegi-abstynenta.

- Musimy kiedyś się napić razem... - Nath zaczął się zastanawiać - zaraz... Czy przypadkiem obok nie jest sklep?

Marc kiwnął głową, nie wiedział, że jego przyjaciel mówi na poważnie. Zaczął się nad tym zastanawiać dpiero kiedy chłopak wybiegł z jego pokoju z portfelem w dłoni.

Nie minęło dziesięciu minut a nastolatek wrócił z paroma butelkami w rękach.

- Pijemy, zbyt spięty jesteś ostatnio. - uśmiechnął się szeroko otwierając butelkę o róg biurka.

Chłopak stał na środku pokoju patrząc na butelki jak na kradzione.

- Oszalałeś? Mamy szkołę geniuszu!- uderzył chłopaka w tył głowy a ten głupio się zaśmiał.

- No to nie wypijemy wszystkiego, proste. Tylko na rozluźnienie, nie mogę na ciebie patrzeć w takim stanie!

Brunet pokręcił zażenowany głową. Nie miał pojęcia, że skończy tego ranka pijąc z Nathanielem. Ten nie czekając na odpowiedź wepchnął mu butelkę do rąk w międzyczasie otwierając drugą dla siebie.

- Twoje zdrowie, Marc. - Powiedział stanowczo i zaczął pić ze swojej butelki.

Marc kiwnął głową i powoli zaczął pić ze swojej. Skrzywił się czując w ustach tanie wino, ale czując też presję ze strony rudzielca dokończył picie.

Po pół godziny wszystko było puste. Cztery butelki po winie i pigwówka znaleziona w barku kuchennym, którą już musieli podzielić się na pół.

Boys will be bugsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz