Następnego dnia rano dom Nino przypominał bardziej burdel niż mieszkanie. Chloe i parę innych osób wyszło jeszcze poprzedniego dnia. W kuchni oparci o blat spali Adrien i Marinette. W sypialni rodziców chłopaka byli Luka oraz Fleur, pościel, kołdra i poduszki były porozrzucane po całym pokoju. Łazienkę okupowali za to Nathaniel razem z Marciem. Reszta wybrała raczej kanapy albo fotele.
Po około godzinie od przebudzenia większość gości postanowiła posprzątać po sobie.
- Fleur... - Luka położył dłoń na ramieniu dziewczyny, która właśnie wyrzuciła do kosza butelki. - Przepraszam.
- ale za co?
- Za to. - Zaśmiał się i wskazał palcem na malinki na bladej niczym śnieg skórze dziewczyny.
- no ej, już myślałam, że będziesz poważniejszy. - próbowała udawać obrażoną
- Jestem poważny. - pocałował ją w policzek.
Marinette oraz Alya widząc to zaczęły cicho piszczeć.
W końcu Nino postanowił otworzyć drzwi od łazienki. Marc leżał na zimnej podłodze a Nathaniel trząsł nim.
- N-Nie mogę go obudzić...! - Spojrzał na chłopaka przerażony.
Brunet wydawał się jakby bez życia. Był strasznie blady a jego ciało było bezwładne. Jego puls był prawie nie wyczuwalny. Rudzielec uderzył nieprzytomnego w twarz próbując go obudzić.
- Ile wzięliście tych dragów?! - Alix przykucnęła przy nich.
- Czego?! - Fleur zaczęła panikować a Luka ją uspokajał.
- t-tylko po pigułce... - chłopakowi zebrały się łzy w oczach. Marc zaczął kaszleć. Otworzył szeroko oczy.
- D-Duszę... się... - chłopak złapał za swój naszyjnik prawie go rozrywając.
Wszyscy stali nad tą dwójką zdezorientowani. Alix rozwiązała choker bruneta a ten odetchnął z ulgą głośno łapiąc powietrze.
- Marc! - Nathaniel go przytulił. - nie rób tak, myślałem, że nie żyjesz...!
- Nawet nie wiesz, jak nas nastraszyłeś. - Alya potargała włosy chłopaka.
- Ale... Co się stało? - Marc podniósł się do siadu. Wziął do ręki swoją biżuterię.
- Prawie nam wykitowałeś. - Powiedział Nino.
- Oh... M-Może pomogę wam sprzątać po wczorajszym... - Chłopak wstał.
- Już posprzątaliśmy, parę osób już się nawet uwinęło. - Powiedział Luka.
- Marc, chodźmy do domu, nie wyglądasz najlepiej... - Rudy wziął bruneta pod ramię i wyszli.
- Twoich rodziców nie ma, racja? - Powiedział Nathaniel otwierając drzwi do domu Marca, ten kiwnął głową.
- Idź do mojego pokoju, ja pójdę do łazienki... - Nastolatek ruszył w podanym kierunku. Zamknął drzwi na zamek i oparł się o kafelki, które były na ścianie. Założył spowrotem swoje miraculum
- Longg, co to było? - Kwami na zawołanie pojawiło się obok chłopaka. - Dlaczego moje miraculum zaczęło mnie dusić...?!
- Nie mam pojęcia, może powinieneś się udać do mistrza Fu?
- Do kogo?
- Mistrz Fu, on jest strażnikiem Miracilum.
Marc sięgnął po telefon.

CZYTASZ
Boys will be bugs
FanfictionMarc po poznaniu Nathaniela czuł się przy nim inaczej niż przy swoich przyjaciołach, jednakże po napisaniu wspólnego komiksu chłopak zdał sobie sprawę, że nie bez powodu jego serce bije szybciej przy czerwonowłosym. "Witaj ponownie, Rewersorze"