~5~

248 21 35
                                        

- Moim Kwami?! Nie, ta szkatułka nie jest moja, ty też nie.- Gdy Marc chciał odłożyć naszyjnik Kwami złapało go za palec. 

-Nie sądzisz, że skoro oboje tutaj jesteśmy, to zostałeś wybrany?- Małe stworzonko rozpięło choker, który wcześniej nosił brunet. Kiedy czarny kawałek materiału opadł na ziemie chłopak miał już na sobie swoje nowe miraculum.

- Ale... Na kartce było napisane, że to jest niebezpieczne i powinno zostać zniszczone. Nie chcę zrobić czegoś złego, już wystarczająco nabroiłem...- Chłopak spuścił wzrok.

- Coś złego? Chłopcze, ty masz misje, jesteś bohaterem!- Longg zaczął latać wokół niego.

Marc usiadł na podłodze, wziął małego smoka w swoje dłonie głaszcząc go kciukiem. Jego Kwami bardzo przypominało smoki z chińskich legend.

- Musisz mnie posłuchać.- Wyrwał się z delikatnego uścisku. - To miraculum posiada moc przekształcenia się w jeden z trzech elementów. wodę, pioruny oraz wiatr. Jeżeli chcesz się przemienić musisz powiedzieć "Longg, wywołaj burze" - Chłopak słuchał Kwami niezwykle zainteresowany.- a kiedy chcesz wcześniejszej transformacji zwrotnej powiedz "czyste niebo". Wszystko jasne?

- N-Nie do końca, co znaczy "wcześniejszej transformacji zwrotnej"? - Nagle poczuł się niezwykle zdezorientowany, wiedział, że czeka go jeszcze wiele nauki.

- Kiedy wykorzystasz swoją moc przemiana zacznie się sama. Do tego dostaniesz swoją broń, czyli miecz.

- Miecz...? Brzmi jak bohater z jakiegoś fanfiku.- Zielonooki zaśmiał się mimo tego, że bał się niemiłosiernie. 

Rozmowa nie potoczyła się dalej ponieważ obaj usłyszeli kroki. Longg wleciał pod bluzę Marca a ten pisnął zaskoczony.

- Wróciłam, jak się czujesz?- Marinette weszła do pokoju i usiadła na podłodze obok chłopaka.

- Dobrze! Przepraszam za problem, będę już się zbierał. Ty też powinnaś już iść jeśli chcesz zdążyć na spotkanie z Adrienem, to ten dzień, tak? - Uśmiechnął się do dziewczyny. Marc doskonale znał plan przyjaciółki, która chce wyznać chłopakowi to, co czuje.

- Tak... I dzięki, że pomogłeś mi z tym wierszem.- Zaśmiała się, oboje wstali i poszli w stronę wyjścia. Kiedy byli już na dworze rozeszli się w swoje strony. 

- To co, może wreszcie wypróbujesz swoje moce?- Longg wyjrzał spod czerwonej bluzy.

- oh, no dobra...- Brunet schował się w ciemnej uliczce. - Longg, wywołaj burze!

- Proszę proszę~ - Powiedział tajemniczy męski głos. - ktoś nam uciekł z karnawału.

Nastolatek dopiero wtedy zauważył, że miał już na sobie opinający go strój z lateksu. Mężczyzna podszedł bliżej.

- Mam nadzieję, że masz przy sobie trochę kasy, jestem spłukany a długi mi rosną chłopcze, zresztą, z buźki też jesteś całkiem całkiem~ - po jego oczach było widać, że definitywnie był pod wpływem jakiś środków odurzających.

Marc spanikował, zaczął biec i zwinnie wyminął mężczyznę. Nie trwało długo zanim chłopak zauważył, że potrafi również niezwykle wysoko skakać. 

~

- Czyste niebo. - Powiedział stojąc przed drzwiami swojego domu, kiedy strój całkiem z niego zniknął a Kwami się ukryło nastolatek wszedł do środka. Chłopaka przywitał stojący w drzwiach Ojciec.

- Dlaczego nie wróciłeś wczoraj do domu? - warknął rozwścieczony.

~

- Marc, to nie jest najlepszy pomysł, ktoś to może zauważyć! - Kwami ukryte w kieszeni powtarzało to od samego ranka.

Boys will be bugsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz