Piłka do koszykówki odbijała się o podłoże boiska. Głuche bum, bum. Bum. Cisza. Bum. Krótkowłosa dziewczyna złapała piłkę. Alex - bo tak miała na imię - wiedziała już, że przy odrobinie szczęścia, zaraz zdobędą kolejny punkt. Niewyprostowane, połyskujące na czerwono włosy, goniły jej ruchy, kiedy zaczęła biec z piłką. Bum, bum. Bum. Ubrana miała mało nadzwyczajnie, o ile podarte, czarne jeansy i koszulkę z jakiegoś rockowego zespołu, i niskie trampki ozdobione jakimiś wzorami można nazwać czymś nienadzwyczajnym.
- Kara! - bum. Ciemnowłosa rzuciła piłkę. Wydawałoby się że niestety nie zbyt precyzyjnie. Widząc to, brązowooki brunet uśmiechnął się, widząc że piłka leci w jego stronę. Rękawy koszuli w drobną kratę miał podciągnięte do łokci. Na biodrach przytrzymywane przez skórzany pasek miał luźne spodnie. Trampki co jakiś czas, kiedy biegał, piszczały na podłożu. Wyciągnął wysoko opalone ręce. Bardzo chciał wygrać ten mecz, a że był w innej drużynie niż Alex, to musiał właśnie teraz zdobyć piłkę.
- Nie tym razem Winn - zaśmiała się blondynka, jakby znikąd pojawiając się przed nim i odbierając piłkę, która właśnie w jej stronę miała być rzucona. Włosy miała związanie w kucyk, który lekko się poluzował. Na uczy spadły jej kosmyki. Nie kłopocząc się podbieganiem bliżej, sprawnie rzuciła piłką w stronę kosza. Głośnie dam, wydanie przez klekoczącą tarczę przy koszu, potwierdziło zdobycie punktu. Śmiejąc się rozłożyła ręce, ciesząc się jakby właśnie wygrała mistrzostwa świata. A ty był tylko drobny mecz po lekcjach, z jej znajomymi. Wydawać by się mogło, że dziewczyna ubrana w beżowy sweterek, pod to białą koszulę widoczna przez kołnierzyk, przylegające, czarne spodnie i trampki nie powinna być dobra w jakimkolwiek sporcie. Cóż, sweterek zwinnie ukrywał wypracowane ramiona, a trampki nie były sportowymi butami.
- Kara, nie możesz ciągle wygrywać! - wzburzył się Barry łapiąc luźno odbijającą się, o ziemię, piłkę. Czerwona koszulka podciągnęła mu się w górę na jednej z rąk. Sam z długimi, satynowymi włosami, pokręciła głową i położyła mu na ramieniu dłoń. Chyba chciała jakoś przekazać że nic się nie stało, przez to że przegrali. A akurat dziewczynie o stylu dojśc podobnym do stylu Alex, przegrana nie przeszkadzała.
- Może! - Alex uradowana zarzuciła siostrze ramię na barki i przyłożyła swój policzek do jej - Moja mała Kara zawsze wygrywa!
- Nie zawsze - zaczęła się bronić niebieskooka blondynka, przetarł nasadę nosa na którym odcisnęły się okulary, które obecnie leżały przy plecakach. - Parę razy przegrałam z wami...
- Bo grał z nami Olsen! - powiedział niby obrażony Winn, chociaż wszyscy wiedzieli że i tak chodzi o samą przyjemność z gry, a nie o to kto jest lepszy.
Przyjaciele zaczęli grac dalej. Bum. Bum, bum, bum. Bum. Dam. Bum, bum, dam. Zajęci piłką, aż za bardzo żeby zauważyć cokolwiek dziejące się poza białymi, trochę przetartymi już liniami. Liczyło się tylko rytmiczne bum-bum, dłonie które łapały piłkę i zacięta gra w nieprzystosowanych do tego ubraniach. No i czasami: dam. Ignorowali całkowicie cały świat. Dlatego też nie wiedzieli że gdzieś obok boiska Nia i Brain są bardzo, ale to bardzo zajęci sobą, a na boisko właśnie ktoś zmierzał.
Mon-El, inaczej znany jako ulubiony uczeń trenera footballu, członek szkolnej drużyny i prawie na pewno jej przyszły kapitan, oczko w głowie sportowej cześć szkoły, i zdobywca niewyobrażalnej liczby punktów w meczach, szedł właśnie do grupy przyjaciół. Jego czarne jordany wybijały na ziemi własny hymny. Krok miał jakby pół świata było pod jego panowaniem. Niebieskie, luźne, podwinięte nad kostki jeansy śpiewały w ton szybkich kroków. Na ciemną koszulkę z kołnierzykiem w szpicę, zarzuconą miał bejsbolówkę, dłonie schowane w kieszeniach. Krótkie, brązowe włosy miał starannie ale pośpiesznie ułożone. Błękitne oczy delikatnym spojrzeniem obdarzały podległy mu świat. Spokojny i urokliwy uśmiech skradł serce niejednej. Tyle, że mu zależało na jednej konkretnej. Patrząc na niego, nie przypisałoby mu się tych wszystkich bójek, bijatyk i przepychanek, za jakie był odpowiedzialny.
CZYTASZ
koszykówka w róże
FanfictionLena nie pozwoli sobię być gorsza od Mon-Ela w koszykówkę. Nawet jeśli będzie musiała poprosić Karę o pomoc. Kara nie odmówi pomocy Lenie. Nawet jeśli przez dwa tygodnie będzie musiała ukrywać, że ta jej się podoba.