20. Już wiesz.

1.7K 94 56
                                    


#countdownwattpad na Twitterze x

Buziaki,

Maddie

Omnes una manet nox

Powtarzam ci już czwarty raz, że żyję i mam się dobrze. Nie panikuj tak, ten cały Dalton wdzędzie za mną łazi.

Rozmowy z moją matką od dłuższego czasu należały do skomplikowanych oraz wymagających, ale dzisiaj przechodziła samą siebie. Pozostały trzy dni do końca odliczania, a ona właśnie przypomniała sobie o tym, że ma córkę, która otrzymuje groźby. Doszło nawet do tego, że z samego rana, pod drzwiami domu stanął niejaki Dalton Lessick, na oko czterdziestoletni mężczyzna o czekoladowych włosach i tego samego koloru oczach, który oznajmił mi, że przez najbliższe dni będzie moim ochroniarzem. Miał siedzieć w samochodzie podczas mojego pobytu w domu i towarzyszyć mi podczas wyjść, niby z bezpiecznej odległości, aby dać mi swobodę, ale ten pomysł i tak kompletnie mi się nie podobał. Liam był na zajęciach, a ja miałam jeszcze wolne, więc postanowiłam iść do centrum handlowego na małe zakupy. Oczywiście kilka kroków za mną musiał kroczyć Dalton, a ja postanowiłam nieco się wyżyć i z dwie godziny latałam po sklepach, chocia biedak nic mi nie zrobił. Taka była jego praca, dostawał za nią pewnie niemałe pieniądze, ale nie mogłam nic poradzić na budującą się we mnie złość. Plus był taki, że miał samochód i robił za mojego szofera. Wiedziałam, że robi się coraz niebezpieczniej, a wzmocniona kontrola zamiast mi pomagać, jeszcze bardziej mnie stresowała. Trzy dni Pozostały tylko trzy dni do... Stop. Nic się nie wydarzy, idiotko. Będzie z tobą Dalton, a może i nawet inni ochroniarze. Będziesz siedzieć cały dzień w swoim pokoju, z Liamem. Zrobicie sobie maraton seriali, a żaden prześladowca cię nie dopadnie. Uspokój się.

— Dobrze wiesz, że się martwię.

A ja jestem świnka Peppa.

Muszę lecieć, kolega na mnie czeka — odezwałam się nagle i nie było to po części kłamstwem, bo gdy dochodziłam do kawiarni, w której miałam jeszcze na chwilę zatrzymać się na kawę, przy jednym ze stolików dostrzegłam machającego do mnie Aarona. Przerwałam połączenie, chowając telefon do kieszeni czarnych spodni i podeszłam bliżej, wciąż czując na sobie wzrok mojego ochroniarza. — Cześć, nie masz zajęć?

Brunet uśmiechnął się delikatnie i wskazał na krzesło stojące przy stole, dokładnie naprzeciw niego.

— Dopiero za godzinę, więc wpadłem na kawę. Siadaj. Zamówić ci?

— Tak, pewnie. Poproszę Latte. Zaraz oddam ci kasę — mruknęłam z uśmiechem, jednak on machnął dłonią, strzelając mi pełne politowania spojrzenie.

— Przestań, dostaniesz w podziękowaniu za dotrzymanie mi towarzystwa — puścił mi oczko, podnosząc się z miejsca, na co przewróciłam oczami. Chłopak podszedł do lady, podczas gdy ja rozglądałam się po ładnym, skromnym pomieszczeniu. Beżowe ściany, kilka stolików z kanapami, a kilka z wygodnymi krzesłami, kilka obrazów natury, unoszący się zapach pysznej kawy oraz nazwa kawiarni „Aftertaste" zapisana ładną kursywą na ścianie. Sunęłam wzrokiem po otoczeniu, aż nagle mój wzrok zatrzymał się na Daltonie, który siedział kilka stolików dalej, co jakiś czas niby wpatrując się w swój telefon. Zmrużyłam oczy, jednak on był nieugięty. Zacisnął szczękę i posłał mi spojrzenie, które sugerowało, że tak szybko się go nie pozbędę. Niby tylko siedział, ubrany w zwykłe jeansy i granatową koszulkę, a ja już się denerwowałam. Może jeszcze niech podsłuchuje moje rozmowy. Westchnęłam, wiedząc, że tak czy siak nie wygram i obróciłam się do przodu, akurat w momencie, gdy Aaron wracał z filiżanką mojej kawy, a cudowny aromat dostał się do moich nozdrzy.

Countdown - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz