4. Dzieciństwo

318 16 6
                                    


     Nadszedł dzień powrotu uczniów do Hogwartu. Niektórzy bali się co zastaną za murami przez wstrząsający rok. Inni cieszyli się, że już wszystko wraca do normy.

     Susana nie rozmawiała z Snape' em na temat zaistniałej sytuacji w łóżku. Mężczyzna samotnie czerpał przyjemność z zbliżenia. Kobieta jednak nie mogła tego uczynić, ponieważ cały czas zastanawiała się co to było.

- Mróżko!- krzyknął Severus wychodząc z łazienki.

- Tak Panie.- przed czarnowłosym pojawiła się skrzatka, która się nisko skłoniła.

- Dwa śniadania.- burknął i usiadł za biurkiem.

- Oczyw...

- A my się nie znamy.- do uszu skrzata dobiegł melodyjny głos.

- Dzień dobry, Pani.- skłoniła się ponownie do czarnowłosej.

- A po co te ceregiele?- uklękła przy skrzatce.- Mów mi Susana.- kobieta wyciągnęła do niej dłoń. Mróżka niepewnie spojrzała na swojego Pana, który lekko skinął głową. Skrzat uścisnął kobiecie dłoń i znikną.

- To jest skrzat.- burknął Snape przeglądając papiery.

- Ale też należy mu się szacunek.- odparła i zaczęła czesać mokre włosy.

- Mam nadzieje, że nie idziesz tak ubrana...- uniósł brew i spojrzał na jej za duże ubrania.

- Oczywiście, że nie.- zaśmiała się, a w tym czasie Mróżka postawiła przed nią tacę z jedzeniem. Kiedy skrzat ustawił śniadania zniknął. Kobieta przed zjedzeniem wypiła eliksir, który przykuł uwagę mężczyzny.- Nie martw się to nie trucizna.- zaśmiała się i upiła soku z dyni.

- Czasem zastanawiam się jak ty żyłaś. Nie miałaś przecież na kim się wyżywać codziennie.- spojrzał na nią kontem oka i sam zajął się śniadaniem.

- Znajomi z pracy nie narzekali.- uśmiechnęła się i zatopiła zęby w grzance.

***

     Severus ruszył sam do wielkiej sali. Chcąc nie chcąc nie mógł sunąć tak szybko. Powolnym krokiem wszedł do sali i zobaczył, że nauczyciele zaczynają zajmować swoje miejsca.

- Severusie! Jak dobrze, że żyjesz.- ucieszył się Flitwik. Wiele jednak nauczycieli nie wiedziało, że mężczyzna przeżył wojnę.

- Również się ... że tu jestem.- uciął słowo i usiadł na swoim miejscu, przy którym było jeszcze jedno wolne.

- Psorze dobrze, że Pan jest.- uśmiechnął się Hagrid i skinął głową do czarnowłosego.

     Snape zastanawiał się dlaczego nagle wszyscy są mili. Przecież parę miesięcy temu zamordowaliby go. Może tak odkupują swoje złe myśli?

- Witaj kochanie!- powiedziała radośnie McGonagall ściskając czarnowłosą magomadyczkę.

     Severus przez chwile zastanawiał się czy to ta sama Susana. Włosy idealnie ułożone. Suknia z błękitnego materiału, która pokazywała jej idealne kształty. Duży i wycięty w trójkąt dekolt ukazywał zarys pomiędzy piersiami. Widać było, że kobieta nie ma stanika. Długi materiał był rozcięty z jednej strony i gdy stała widać było jej zgrabną nogę przy której miała czarną pochwę na różdżkę. Wyglądała pięknie i nie przypominała siebie. Minerwa podeszła z nią do stołu.

- Susanita!- krzyknął olbrzym i wstał z krzesła. Uściskał kobietę, która nie miała gruntu pod nogami.

- Hagridzie... udusisz ją.- zaśmiała się Minerwa, a gajowy postawił Susan na ziemi.

Niewinność {} Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz