2. Powroty do zdrowia

317 16 55
                                    


     Następnego dnia niebo było pochmurne. Susana pałętała się po mieszkaniu wyczekując gościa. Musiała przygotować herbatę i jakąś przekąskę. Nie miała nic więcej do roboty, ponieważ Severus spał i nie denerwował jej zbędnymi komentarzami. W takich chwilach wydawał się kimś innym. Spokojnym i delikatnym.

     Kiedy rozległ się dzwonek do drzwi kobieta poderwała się z miejsca. Z uśmiechem na ustach zaprosiła do wnętrza domu Minerwę McGonagall.

- Nawet nie wiesz jak cieszę się, że cię widzę.- uśmiechnęła się do kobiety, która zabrała jej płaszcz.- Ciągle tylko Hogwart. To cud, że się wyrwałam. No, ale na list zatytułowany mam coś co spowoduje, że stracisz przytomność, to nie da się nie zareagować.

- Zapraszam.- powiedziała Susana wskazując fotel. Pomiędzy dwoma meblami był stolik z ciasteczkami i herbatą.- Mam ci tyle do opowiedzenia, ale najpierw może zapytam jak idzie w odbudowie.

- Już odbudowaliśmy Hogwart. Dużo czarodziejów i czarownic zgodziło się nam pomóc. Wygląda jak nowy.- zachichotała Minerwa i sięgnęła do kubek z ciepłym napojem.

- Cieszę się, że wszystko się już skończyło i możemy wreszcie odpocząć.- zaśmiała się Susana i ugryzła ciasteczko czekoladowe.

- Kto może, ten może. Latam za nauczycielami żeby wrócili do szkoły oraz te wszystkie listy do uczniów.- Minerwa przetarła oczy.- Dalej nie mam nauczyciela do eliksirów, bo Slughorn stwierdził, że on już jest za stary.- kobiety zachichotały.- Oraz ciągle namawiam Flitwicka żeby wrócił. Pewnie i tak przyjdzie, ale chce poczuć się doceniony.

- Myślę, że mam rozwiązanie twoich problemów.- powiedziała tajemniczo Susana i upiła herbatę.

- Masz na myśli siebie?- kobieta była w szoku.- Miałaś zawsze wybitny z eliksirów, ale nie myślałam...- kobieta urwała, ponieważ do ich uszu dotarł dźwięk spadającej tacy, która zadzwoniła o podłogę.

- Nie ja.- powiedziała uśmiechając się pod nosem.- To coś, o co mi chodziło jest za tymi drzwiami.- wskazała na wrota, za którymi rozległ się dźwięk. Wstała i uśmiechnęła się. Za Susan ruszyła McGonagall.

     Czarnowłosa miała na ustach szelmowski wyraz twarzy. Mogła przewidzieć co zaraz się stanie i jak się skończy. Wiedziała, że Snape jest taki, a nie inny, i że będzie ją obrażać i stosować dziecinne docinki. Znała go lepiej niż ktokolwiek inny, jednak on nie znał jej prawie wcale. Susana otwarła drzwi i przepuściła McGonagall. Profesorowie patrzyli na siebie z zdziwieniem. Minerwa nie przypuszczałaby, że przeżył wojnę.

- Ty stary draniu!- powiedziała ze złością i rzuciła się na leżącego pacjenta Susan. Czarnowłosa powstrzymała kobietę i trzymała na dystans.- Jak mogłeś knuć takie intrygi! Poza naszą wiedzą! Myślałam, że nie żyjesz!

- Ja też! Miałbym przynajmniej spokój.- burknął i swój wściekły wzrok przeniósł na Susan.- Gdybyś mnie nie ratowała mógłbym odejść w spokoju.

- Ty go uratowałaś?- Minerwa odwróciła się do kobiety i patrzyła na nią ze zdziwieniem. Uspokoiła się i obserwowała twarz towarzyszki.- Susan Inocencia domagam się wyjaśnień!

- Musisz używać tego nazwiska?- zapytała retorycznie czarnowłosa i opadła na fotel.- I weź go nie zabij to moja ciężka praca.- wskazała na mężczyznę.

- Czyli jestem twoją ciężka pracą! Genialnie już kompletnie nie mam życia.- przewrócił oczami, a Minerwa uderzyła go w rękę.- Za co?!- spytał z wyrzutem.

- Za to, że prawie zginąłeś.- oburzyła się McGonagall.- Ty wiesz kim on jest? Przecież nie tego szukałaś u nas? Ten pacjent nie da ci spokoju.- kobieta usiadła na przeciw drugiej.

Niewinność {} Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz