To był ten moment, korona którą przez lata nosił mój ojciec, właśnie miała znaleźć się na mojej głowie. A tuż potem miało mnie poznać całe królestwo. Nie byłem w pełni na to gotowy, ani na obowiązki wiążące się z tym kim jestem, kim zaraz się stanę.
Kilka sekund później przedmiot był na swoim nowym miejscu. W tej chwili zdałem sobie sprawę, iż już nie ma odwrotu. Momenty później wraz z ojcem u boku szedłem w stronę wyjścia z pałacu. Niespełna 3 minuty później otworzono przed nami drzwi, a świat ujrzał mnie po raz pierwszy jako ich nowego władcę. Ludzie oddawali pokłon, machali i robili zdjęcia. Pozdrowiłem ich i wraz z tatą ruszyłem w stronę karety, która stała na końcu czerwonego dywanu. Podczas podróży, mój towarzysz rzekł: „Dasz radę synu, masz to w żyłach, zostałeś do tego przygotowywany odkąd byłeś małym chłopcem, wiem, że podołasz, będziesz dobrym królem".
30 minut byliśmy pod zamkiem. Gdy tylko otworzono nam wrota mogłem zobaczyć, jak wszyscy się zatrzymują i kłaniają mi się. Wiedziałem co muszę zrobić. „Dziękuję Wam bardzo, możecie wrócić do swoich zajęć". Tuż po mojej wypowiedzi wszyscy kontynuowali przygotowania do wielkiego balu dla poddanych z okazji mojej koronacji. Nie rozmyślałem na głębszym powodem temu, poszedłem w kierunku sali balowej aby zobaczyć co się tam teraz dzieje. Gdy tylko wszedłem do ogromnego pomieszczania wszyscy patrzyli na mnie, lecz szybko opuścili swoje głowy. Znów powiedziałem: „Dziękuję kochani, możecie kontynuować". Postanowiłem pozwolić pracować w spokoju i udałem się do swojej komnaty z zamiarem napisana przemówienia na dzisiejszy wieczór.
Naniesienie całej przemowy na papier zajęło mi może z 2 godziny. Niedługo po tym jak odłożyłem pióro, w pokoju pojawiła się Martha, która poinformowała mnie, iż przyniosła moją pelerynę.
Spojrzałam na zegar i zauważyłam, że nadeszła pora abym się zaczął szykować. Kilkanaście minut później byłem w zupełności gotowy na bal. Wiedziałam, że o tej porze w sali zaczyna się zbierać coraz więcej ludzi.
Pozostało mi jeszcze kilka chwil do mojego przemówienie i pojawienia się w odpowiednim pomieszczeniu.
Moment ten minął tak szybko, iż nawet nie zdałem sobie sprawy, że już musiałem iść. Ruszyłem w stronę odpowiedniego pomieszczenia.
Kolejne wrota się otworzyły a na mnie spojrzały tysiące osób, które następnie oddały mi pokłon. Stanąłem w odpowiednim miejscu i zacząłem mówić„
Wiatam wszystkich tutaj zgromadzonych, zwracam się do Was, aby podziękować, ale również przeprosić.
Jeśli mam być szczery, nie sądziłem, iż kiedykolwiek będę stał tutaj przed Wami jako wasz Król. Pewne sytuacje spowodowały, iż wyrzekłem się tego kim byłem, tego kim jestem teraz, ale także was, moich poddanych. Zdaję sobie sprawę, iż nigdy przenigdy nie powinno do takiej rzeczy dość, jestem świadom swojego błędu, wiem również, że ciężko będzie mi naprawić zaufanie Wasze do mnie, ale zrobię co w mojej mocy aby być dla Was jak najlepszym Władcą i należycie władać królestwem.
Chciałbym podziękować Wam za całe oddanie dla naszego kraju, do mnie oraz mojego ojca. Jestem Wam wdzięczny za każdą najmniejszą rzecz. Jestem wdzięczny wszelkim służbom, oraz każdemu wam z osobna. Jeszcze raz dziękuję."
Gdy skończyłem czytać przemówienie wszyscy zaczęli bić brawa i wiwatować. Po chwili zaczęła grać muzyka a ludzie zaczęli tańczyć. Usiadłem na tronie i obserwowałem radosnych ludzi. Nagle w tłumie coś a bardziej ktoś przykuł moją uwagę, zauważyłem znajomą twarz. Nie mogłem w to uwierzyć. To była ona, z jakimś facetem. Widziałem, iż już od dawna nie jesteśmy razem i ma prawo umawiać się z kim chce, ale dopadła mnie zazdrość. Wstałem z tronu i zeszłam do ludzki którzy natychmiast przestali hasać do muzyki i zrobili mi przejście. Podszedłem do pary i poprosiłem Kornelię do mojego pierwszego tańca. Oboje wiedzieliśmy, że nie mogła mi odmówić.
CZYTASZ
Król jako biznesmen
Roman d'amourHistoria Iana i Korneli, nie miała jak narazie możliwości zakończyć się „happy endem". Prowadzą odległe i zupełnie inne życie, nasz książę przygotowuje się do styczniowej koronacji, a nasza Kor prowadzi całkiem szczęśliwe życie z Jacobem, próbując...