Poznanie

2.2K 81 2
                                    

Kiedy pojechaliśmy pod zamek byłam już spokojniejsza, ale i tak martwiłam się tym, czy jego tato mnie polubi. Gdy Ian pomógł mi już wysiąść. Złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy spokojnym krokiem w nieznanym mi kierunku. Po chwili wielkie wrota zostały przed nami otworzone, a przed nami kłaniała się każda osoba, która nas napotkała. Czułam się dość niezręcznie. Kiedy szliśmy korytarzem usłyszałam narzeczonego: „Mój Ojciec czeka na nas z kolacja w jadalni". Kilkanaście kroków później zatrzymaliśmy się kolejnymi drzwiami, które także zostały otworzone specjalnie dla nas przez strażników. Pomieszczenie do którego weszliśmy było ogromne, na środku stał długi stul dla conajmniej 30 osób. Naprzeciw nas na samym środku zauważyłam siedzącego mężczyznę, która wstał od razu, kiedy nas zobaczył. Zaczął iść w naszym kierunku. Nie do końca widziałam jak mam się zachować.
Gdy już znajdował się blisko nas dygnęłam. Po uczynieniu tego starszy człowiek powiedział: „Spokojnie Kornelio, nie musisz mi się kłaniać, możesz również zwracać się do mnie „ojcze" lub po imieniu jeśli wolisz, w końcu wkrótce będziemy rodzicą. A teraz chodźcie zasiądźmy do stołu i skonsumujmy posiłek póki jeszcze ciepły".
Obiad był przepyszny. Musze przyznać macie naprawdę genialnego kucharza, nie jadłam nigdy nic lepszego, dziękuję - rzekłam. Nie ma za co drogie dziecko - odparł król, znaczy Carol.
Chwile później usłyszałam jak nas przeprasza, i odchodzi od stołu, a potem opuszcza pomieszczenie. Zostaliśmy sami. Cisza między nami, została zabita przez króla, który zaproponował mi oprowadzanie po zamku.
Pomieszczeń było co niemiara. Nie zapamiętałam ani jednego. Nie miałam pojęcia jak on się tu nie gubił, choć z drugiej co się dziwić, tu się wychował. Po jakimś czasie Ian poinformował mnie, że za tymi drzwiami jest jego sypialnia, to właśnie tam razem spędziliśmy kolejne kilka godzin, ciesząc się sobą.

Król jako biznesmenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz