Dzień 4

1.5K 142 203
                                    

Hawks nie miał głowy do agencji ani do wszystkiego co się z nią wiązało, w tym także przyszłości. Nie starał się nawet o tym myśleć, będąc zbyt zajęty swoją aktualną sytuacją. A raczej byłby nią zajęty, gdyby nie przeszkodził mu pewien ciemnowłosy osobnik, który wprosił mu się do mieszkania jakieś dziesięć minut temu. Keigo naprawdę nie miał teraz najmniejszej ochoty się z nim użerać, więc postanowił, że dopóki nie wypełni domowych obowiązków, będzie traktował go jak powietrze. Choć to było nieco trudne.

— Masz zapasowe baterie? — Ponownie dobiegł go głos złoczyńcy siedzącego w salonie. — Pilot nie działa...

Ponowne westchnięcie opuściło usta blondyna, w momencie gdy kucał przed szafką znajdującą się pod umywalką w łazience, w której trzymał wszystkie środki czystości. Odstawił na miejsce rzeczy które wziął jakiś czas temu, po czym zamknął drzwiczki i wyprostował się, tym samym patrząc w swe odbicie w lustrze, przez co zastygł w jednej pozycji na dłuższą chwilę. Wpatrywał się w siebie, czując jak coś go ściska od środka. Wydawał się taki mały bez pary potężnych skrzydeł, które tak dumnie nosił przez te dwadzieścia trzy lata.

— W szafce obok lodówki — Odpowiedział na wcześniejsze pytanie złoczyńcy, gdy akurat przechodził przez salon, będący połączeniem wszystkich pomieszczeń w mieszkaniu. Wszedł do sypialni po kilka czystych ubrań, po czym wrócił do łazienki, z zamiarem wzięcia szybkiego prysznica.

Gdy pozbył się górnej odzieży, odruchowo spojrzał w stronę lustra, do którego stał tyłem, dzięki czemu był w stanie ujrzeć dwie blizny, których się brzydził. Nieważne ile razy by na nie patrzył, zawsze towarzyszyło mu to samo, negatywnie uczucie.

Gdy reszta ubrań wylądowała na kupce, wszedł do kabiny i odkręcił ciepłą wodę, przez co już po chwili włosy niemal całkowicie zasłoniły mu oczy. Nie przejmował się tym tak bardzo, jak uczuciem jakie wywołała w nim woda, spływająca mu po plecach. Przygryzając wargę, natychmiast zakręcił kurek, po czym oparł czoło o zimne kafelki i wziął kilka głębszych wdechów. Nie chodziło o ból, bo już prawie go nie czuł, dzięki czemu mógł wrócić do spania na plecach. Chodziło o ciepło, przez które automatycznie przypomniał sobie błękitny ogień, trawiący jego skrzydła, i po części także skórę. Za każdym razem gdy czuł ciepło w okolicach pleców, przed oczami zaczynały mu się pojawiać obrazy z tamtego dnia, a emocje które wtedy czuł, choć słabsze, wracały.

Najgorsze jednak w tym wszystkim było to, że osoba która była za to odpowiedzialna, znajdowała się u niego w mieszkaniu, beztrosko siedząc sobie w salonie. Takami otwierając dzisiaj drzwi, nie spodziewał się, że zastanie za nimi swojego byłego partnera, którego widział zaledwie wczoraj. Sam nie wiedział dlaczego tym razem zdecydował się go wpuścić. Być może po ich ostatnim spotkaniu zrozumiał, że brunet nie zrobi mu krzywdy, co było dla niego olbrzymim zakończeniem. Spodziewał się, że będzie chciał dokończyć to co zaczął, a tym czasem zachowywał się tak, jakby to co między nimi zaszło nigdy nie miało miejsca. Zupełnie jakby chciał zapomnieć, w co blondynowi ciężko było uwierzyć.

Jednocześnie dziwił się samemu sobie, że złość którą czuł zaraz po powrocie ze szpitala, tak szybko wyparowała. Zamiast wydzierać się na złoczyńcę, czy po prostu wyrzucić go z mieszkania, po prostu go ignorował. Choć nie do końca.

Jakiś czas później, gdy zdołał się przełamać i wziąć ten cholerny prysznic, wyszedł z kabiny po ręcznik który wcześniej przygotował, obwiązał go wokół bioder i chwycił jeszcze jeden mniejszy, po czym zaczął wycierać nim włosy. Stał tuż przed lustrem i nawet gdy skończył się wycierać, nie odwrócił wzroku od swoich własnych oczu, które nawet dla niego zdawały się stracić dawny blask. Nic już nie było takie same.

𝟽 𝚍𝚗𝚒 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz