Dzień 7

1.6K 147 130
                                    

Od jakiegoś czasu turkusowe ślepia wpatrywały się w jeden punkt za oknem. Zaczynało powoli świtać, a on nie mógł zmrużyć oka od momentu, w którym w końcu się położyli, w efekcie czego cały ten czas przyglądał się sąsiedniemu budynkowi, którego światła nadal się paliły. O ile wiedział, był to jakiś biurowiec, więc nawet współczuł osobom siedzącym do tak późnej pory.

Na moment wrócił spojrzeniem do blondyna, który w przeciwieństwie do niego nie miał problemów z zaśnięciem. Cały ten czas leżał połowicznie na nim, nawet na chwilę nie zmieniając pozycji, przez co brunet czuł jego spokojny oddech na klatce piersiowej. Właściwie to sam zaproponował kilka godzin temu, by położył się bliżej niego, a nie tak jak zwykle na dwóch końcach łóżka. Coś sprawiło, że chciał czuć jego bliskość nie tylko w trakcie stosunku, ale też w zwykłej czynności, jaką było spanie.

Cały czas trzymał dłoń na plecach blondyna, wcześniej po prostu go po nich gładząc, lecz od jakiejś godziny nie mógł oderwać dłoni od delikatnego pierza. Początkowo był przekonany, że zwyczajnie mu się zdawało, lecz gdy przyjemne, miękkie piórka nie zniknęły z pomiędzy jego palców, zdecydował się na nie spojrzeć, co wprawiło go w jeszcze większe osłupienie. Wpatrywał się w nie przez dobre dwadzieścia minut, próbując zrozumieć jakim cudem nagle z miejsca gdzie mieściły się blizny, zaczęły wyrastać mu nowe skrzydła. Po takim czasie intensywnego myślenia, zwyczajnie się uśmiechnął, odwracając w końcu wzrok. To wszystko było zbyt pokręcone, by mógł to zrozumieć, choć z jednej strony wcale go to nie dziwiło. Nie było innego wyjścia i blondyn musiał odzyskać skrzydła, w końcu nikt nie wymazał mu daru. Być może była to wina tego jak mocno oberwał, przez co jego organizm potrzebował znacznie więcej czasu na regenerację. Nieważne co by się nie stało, Hawks zawsze odzyska skrzydła, teraz był już tego pewien.

Podobnie jak decyzji, którą podjął kilka godzin temu.

Delikatnie wydostając się z uścisku chłopaka, nie chcąc go budzić. Obserwował uważnie jego twarz, która nadal pozostawała spokojna. Odetchnął w duchu.

Kierowało nim wiele emocji, które w przeciągu tych kilku krótkich dni, zdołały zmienić niektóre z jego poglądów, i wpłynąć na ostateczną decyzję. Po chwili, będąc już w pełni ubranym, turkusowe tęczówki ponownie spoczęły na niczego nieświadomym chłopaku. Analizowały każdy szczegół na jego twarzy, każde piórko i każdą bliznę, zupełnie jakby chciały jak najlepiej go zapamiętać. Dabi miał ochotę podejść, przytulić go bądź pocałować, wpleść dłoń w jasne kosmyki opadające mu na twarz, lecz powstrzymał się od tego pomysłu. Gdy zdołał się w końcu przełamać, odwrócił się i wyszedł, zostawiając go samego w tym wielkim mieszkaniu. Może właśnie popełnia kolejny błąd, lecz nie mógł inaczej. Dzięki tej decyzji, mógł go uchronić od jego własnych błędów, które z pewnością by popełnił. Wiedział, że gdy Keigo się obudzi, zrobi to w zupełnie nowym dla niego świecie.

I nie mylił się.

Kilka godzin później, Takami stał przed lustrem i wpatrywał się w swe odbicie, pozbawione większych emocji. Co chwilę spoglądał na skrzydła, które przez ten czas zdołały podrosnąć, lecz nie na tyle by mogły go unieść. Nie był w stanie wyrazić tego co w tamtym momencie czuł, dlatego jego twarz nie wyrażała zupełnie nic. Miał ochotę jednocześnie zacząć krzyczeć, rozpłakać się i śmiać, nie mogąc uwierzyć, że to co miał przed sobą było prawdą. Najwyraźniej Tokoyami miał rację i z pewnością ucieszyłby się gdyby teraz do niego zadzwonił, lecz nie zrobił tego od dobrych dziesięciu minut, odkąd wszedł do łazienki. Mogło się zdawać, że potrzebował czasu na oswojenie się z sytuacją, lecz prawda była taka, że to wszystko rozrywało go od środka, i nie chodziło już tylko o same skrzydła.

Zacisnął dłoń na trzymanym przez siebie telefonie, którego ekran zdążył już wygasnąć, a dochodzące z salonu dźwięki telewizora, zdawały się docierać do niego jak przez wodę. Był tak rozdarty emocjonalnie, że nie wiedział co ze sobą zrobić. Powinien się cieszyć, bo w końcu odzyskał swe skrzydła, co nie było takie proste.

Gdy dostał wiadomość od Mirko i uważnie ją przestudiował, nie chciał w to uwierzyć, uznając to za jakiś chory żart. Jednak gdy dla upewnienia włączył kanał informacyjny, który poleciła mu dziewczyna, wiedział już, że to stało się naprawdę. Nie docierało do niego, że właśnie oglądał powtórkę nagrania, na którym wprowadzano dobrze mu znanego złoczyńcę do specjalnego wozu policyjnego. Nie docierały do niego napisy lecące na pasku w dolnej części ekranu oraz słowa reporterki z której wypowiedzi wywnioskował, że przestępca dobrowolnie oddał się w ręce policji kilka godzin temu, czyli kiedy on sam był pogrążony w głębokim śnie.

W pewnym momencie telefon wypadł mu z dłoni, lądując na zimnych kafelkach, przez co w pomieszczeniu rozległ się nieprzyjemny hałas, na sekundę zagłuszając nieidealną ciszę. Złote ślepia wpatrywały się wrogo w odbicie, w pewnym sensie uwalniając nieco buzujące w nim negatywne emocje. Był zły, choć to za mało powiedziane. Był wkurwiony, nie tylko na Dabi'ego, którego swoją drogą miał ochotę dorwać i udusić za taką akcję, ale także na siebie. Brunet zapewne planował to już wcześniej, a on niczego się nie spodziewając myślał jedynie o swoim własnym problemie i o łączącej ich relacji, która w aktualnej sytuacji nie wyglądała obiecująco.

Siedząc na wygodnej kanapie w dość luksusowym mieszkaniu i wpatrując się w telewizor mający osiemdziesiąt pięć cali, czuł cholerną pustkę. Właściwie, co on sobie myślał? Wczorajszy wieczór był aż nadto idealny. W tamtej chwili jeszcze nie myślał czego mógłby się spodziewać rano, po przebudzeniu. Ciepła, jakie dałby mu leżący obok partner? Przygotowanego przez niego śniadania, jak to nieraz bywało w tych wszystkich romantycznych filmach, które jakimś trafem udało mu się obejrzeć? Pocałunku na dzień dobry, w blasku pierwszych promieni słońca? Dabi nie był typem romantyka. Szczerze mówiąc, zdziwiłby się gdyby zastał go leżącego obok siebie, więc jego nieobecność ni jak nie przyczyniła się do obecnego stanu blondyna.

Późniejszy czyn złoczyńcy się do tego przyczynił.

Jednak, dlaczego coś czego się spodziewał, tak na niego wpłynęło? Dabi był przestępcą i to nie byle jakim, więc jak inaczej miałby skończyć? Mógłby ewentualnie gdzieś uciec, cały czas żyjąc w ukryciu, lecz schwytanie przez władze było czymś najbardziej oczywistym. Dlaczego więc tak go to bolało?

Toya dobrowolnie oddał się w ręce policji. I właśnie tego Keigo nie mógł przyjąć do wiadomości.

Cała ta sytuacja wydawała mu się jakimś chorym żartem. Nawet skrzydła które udało mu się w końcu odzyskać, nie były w stanie przyćmić myśli dotyczących chłopaka. Jak mógłby myśleć w takiej sytuacji o sobie?

Choć w sumie mógł, zważywszy na to, iż właśnie coś zyskał i stracił jednocześnie. Kręcąc głową wstał i podszedł do okna. Średniej wielkości skrzydła sunęły się za nim jak cień, delikatnie drżąc z każdym kolejnym krokiem. Zawieszając wzrok na rozpościerającym się przed nim mieście, oświetlonym pierwszymi promieniami słońca, w głowie wyobrażał sobie jego dźwięki, których i tym razem mu brakowało. Westchnąwszy, wyszedł na balkon, a wtedy świeże, chłodne powietrze uderzyło w niego ze wszystkich stron. W tamtej chwili było dla niego ukojeniem. Zaciskając dłonie na barierce, zaczął wpatrywać się przed siebie, wzrokiem zupełnie wypranym z uczuć. Obojętność widniała na jego twarzy od kilku dobrych minut, lecz to nie oznaczało, że niczego nie czuł.

Czuł wiele.

Jaki był w tym wszystkim sens? Jak niby miał się teraz cieszyć z życia, skoro mimo iż odzyskał te przeklęte skrzydła, musiał oddać coś w zamian? Miał ochotę zacząć się śmiać, co niestety nie było takie łatwe, w efekcie czego na jego ustach pojawił się jedynie uśmiech, podczas gdy zaszklone złote oczy spojrzały w błękitne, niemal bezchmurne niebo. Przycisnął dłoń do ust i zacisnął ślepia, gdy niekontrolowany szloch wydostał się z jego gardła.

Nie rozumiał tego i nie chciał zrozumieć. Jak niby teraz miało wyglądać jego życie? Miał w ciągu dalszym pełnić rolę bohatera? Jak? Jak miał to robić, skoro cały czas czuł nieprzyjemny uścisk w klatce piersiowej, spowodowany świadomością, że tym razem stracił coś o wiele ważniejszego?

Jego życie, właśnie zatoczyło koło.

𝟽 𝚍𝚗𝚒 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz