Dzień 6

1.5K 138 101
                                    

Słońce zaszło już jakiś czas temu, przez co na dworze zrobiło się chłodniej, jednak to nie przeszkadzało mu w siedzeniu na balkonie i piciu gorącej czekolady, co robił od jakichś dziesięciu minut. Delikatny wiatr plątał mu włosy, a złote oczy wpatrywały się w dół, badając to co działo się na głównej ulicy, którą jeszcze wczoraj szedł do agencji. Mimo ciepłej bluzy, a także gorącego kubka okrytego jego dłońmi, co jakiś czas czuł przechodzące po nim dreszcze wywołane niską temperaturą. Nie miał ochoty znów siedzieć na kanapie przed telewizorem. Te wszystkie seriale tak naprawdę zaczynały go już nudzić, gdy zauważył w nich pewne podobieństwa i schematy. Choć właściwie wszystko co go otaczało było nudne, dlatego wolał postać i posłuchać dźwięków miasta, które w tym momencie były dla niego ukojeniem.

Praktycznie cały dzień spędził w łóżku, nie mając najmniejszej ochoty na nic. Dopiero wieczorem udało mu się wstać, wziąć prysznic i zjeść dość spóźnione śniadanie, mimo iż robił to niechętnie. Powodem jego podłego humoru nie był temat związany ze skrzydłami, czy też nagłe wyjście Dabi'ego, lecz to co zdołał sobie uświadomić wczorajszej nocy, podczas której wiele myślał na temat chłopaka. Rozważał wiele rzeczy, chcąc w końcu zrozumieć co nim kieruje. Dlaczego tak reagował na nieobecność złoczyńcy i co go do niego ciągnęło, chociaż tak naprawdę powinien omijać go szerokim łukiem, co niestety takie łatwe nie było.

Przez niemal cały wieczór leżenia i wpatrywania się w sufit przy zgaszonym świetle, zdołał sobie uświadomić, że tak naprawdę zależy mu na kimś, kogo powinien nienawidzić.

Minęły niecałe dwa dni odkąd ostatnio go widział. Gdy się dziś obudził miał wielką nadzieję, że w pewnym momencie usłyszy pukanie do drzwi, a gdy je otworzy ujrzy ten sam znudzony wyraz twarzy, do którego zdołał przywyknąć. Chciał móc znów go zobaczyć, porozmawiać (tym razem na spokojnie), lecz nic się takiego nie wydarzyło, przez co przestał robić sobie nadzieję na zmianę. Choć tak naprawdę nie miał żadnego zapewnienia, że w ogóle dojdzie do ich spotkania, a tej opcji był bardzo dobrze świadomy.

Lekki uśmiech przyozdobił mu usta, gdy myślami wrócił do ich wspólnego gotowania, podczas którego mimo iż praktycznie się do siebie nie odzywali, to posyłali krótkie spojrzenia. Bawiło go skupienie bruneta na pracy jaką mu zadał, ale koniec końców nie mógł narzekać, bo to co udało im się wspólnie ugotować było przepyszne. Jak tak się teraz nad tym zastanawiał, to wcześniej nie było między nimi swobodnych chwil w których czuł się przy nim tak swobodnie. Oczywiście nie licząc wyjątków.

Nie był w stanie pojąć ich relacji, ale też samego siebie. Jeszcze jakiś czas temu nienawidził go bardziej niż kogokolwiek innego, podczas gdy teraz czuł, że bez niego powoli się rozpada.

Zapewne spędziłby na balkonie więcej czasu, gdyby w pewnym momencie do jego uszu nie doszło ciche pukanie do drzwi, które znacznie przyśpieszyło mu bicie serca. Zastygając z kubkiem przypartym do dolnej wargi, otworzył szerzej oczy, wsłuchując się w ciszę dochodzącą z mieszkania. Chciał się upewnić, że jedynie mu się zdawało, lecz gdy po dłużej chwili rozległo się ponowne, tym razem głośniejsze pukanie, odstawił trzymany do tej pory przedmiot na barierkę o którą się opierał, po czym wolnym krokiem wszedł do pomieszczenia. Gdy w końcu stanął przed drzwiami, a po chwili także je otworzył, ujrzał osobę której po prostu się spodziewał, i zapewne zdziwiłby się gdyby był to ktoś inny.

Skupiając wzrok na twarzy bruneta, trzymał dłoń na drzwiach jakby nie był do końca pewny, czy chce je do końca otworzyć czy zamknąć. Serce waliło mu w piersi, gdy wpatrywał się w turkus którego nie widział przez dwa dni, ciągnące się bez końca. Dabi zaś czuł bijące od niego zimno, a przez rozczochrane włosy domyślał się, że ten najprawdopodobniej przebywał na balkonie. Choć pierwszą myślą jaka wpadła mu do głowy, był powrót chłopaka z lotu co oczywiście szybko wykluczył.

𝟽 𝚍𝚗𝚒 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz