Weszłam do sklepu, w którym znajdowały się głównie suknie wieczorowe. Pomimo, że wiedziałam, że żadnej nie kupię i tak postanowiłam się tu rozejrzeć. Może to dlatego, że niedługo mam urodziny i zaczęłam myśleć o przyjęciu, na który by pasowała któraś z nich. Przyjęciu, który się nie odbędzie. Dopiero w tym roku postanowiłam coś sobie kupić z tej jakże niezwykłej okazji. Dotąd zdmuchiwałam świeczkę samotnie. San nie zna dnia, w którym się urodziłam. I tak będzie długo. Po jakimś czasie w oko wpadła mi zwykła czarna długa i zwiewna sukienka. Miała cienkie ramiączka, a wycięcie na biuście było w kształcie litery V. Przyglądałam jej się przez jakiś czas.
— Może kiedyś... — wymamrotałam do siebie odwieszając sukienkę na miejsce. Z westchnieniem wyszłam ze sklepu i zaczęłam chodzić po innych kupując coś z każdego. W jednym zatrzymałam się na dłużej. Przystanęłam przy sukienkach, które tym razem były na co dzień. Przeglądałam je przez dobre dziesięć minut, w końcu poczułam jak jakiś mężczyzna staje obok mnie. Nie interesowało mnie to dlatego też nie przejęłam się tym zbytnio i po prostu przeszłam dalej.
— Nie pomyślałbym, że będziesz od nas uciekać. — obejrzałam się zdezorientowana za siebie. SeokJin widząc zdobytą przez niego moją uwagę uśmiechnął się do mnie.
— Nas? Widzę tylko ciebie. — wróciłam do przeglądania ubrań. Usłyszałam za sobą ciche westchnięcie.
— TaeHyung z JungKook'iem poszli do samochodu. — odchrząknęłam spinając się lekko, odwiesiłam przeglądaną przeze mnie sukienke i zaczęłam wychodzić ze sklepu. — Długo tam stałaś. Nic ci się nie podobało? — zapytał ruszając za mną. Zatrzymałam się i odwróciłam, przez co chłopak na mnie wpadł. Popatrzyłam na niego krzyżując ręce.
— Jak długo za mną chodzicie? — przechyliłam lekko głowę w bok czekając na odpowiedź. Kim wzruszył ramionami.
— Raczej nie długo. W większości były to przypadkowe mijanki. — ponownie nie potrafiłam przeczytać jego myśli. Co najlepsze u innych ludzi mogłam robić to bez żadnego problemu.
— Nie wierzę w przypadki Kim.
— A ja tam wierzę. Trzeba w coś wierzyć, no nie? — mrugnął do mnie. Westchnęłam i spojrzałam w stronę kłócącej się pary. Jin również to zrobił. Nie wyglądało to na coś mało ważnego. Zbytnio się z tym nie ukrywali, przynajmniej chłopak. W pewnej chwili zauważyłam jak chłopak zaczyna sięgać po coś do kieszeni. W sekunde dobiegłam do dziewczyny gdy mignęło mi coś w oczach. Stanęłam przed nią czując po tym zimny nóż, który rozcina mój policzek. Zakryłam go dłonią. Chłopak przerażony zaczął uciekać. Po rozejrzeniu się po ludziach również zaczęłam biec. Biegłam w stronę parkingu gdzie znajdował się mój samochód. Słyszałam za sobą wołanie Jin'a i jego kroki. Przed wejściem do samochodu chłopak złapał mnie za nadgarstek i obrócił w moją stronę przyciskając do samochodu. — Czemu ty do cholery uciekasz? Trzeba jechać do szpitala! — odepchnęłam od siebie Jin'a. Spojrzał na mnie zdziwiony.
— Nic mi nie jest. Lekkie draśnięcie.
— Ty se jaja robisz? Widze krew na twojej ręce, a ty mi mówisz, że to tylko lekkie draśnięcie? — otworzyłam drzwi od samochodu zauważając idących w naszą stronę znajomych Jin'a. — NamRi! — zamknął przede mną drzwi z impetem.
— No co?! Co mam ci pokazać?! Policzek? Proszę bardzo! — zdjęłam rękę z polika tworząc iluzje draśnięcia oraz krwi. — Rana nie potrzebuję szycia więc nic mi nie jest. — powiedziałam już spokojniej gdy Jeon z Kim'em doszli do nas. Patrzyliśmy chwile na siebie z Jeon'em. Niezręcznie.
— Co się stało...? — spytał TaeHyung patrząc raz na mnie raz na SeokJin'a. Rozejrzałam się po chłopakach i wsiadłam do samochodu odjeżdżając szybko. Zajebiście to rozegrałaś JiYoung, tylko pogratulować. Bo po co mówić na spokojnie? Lepiej krzyczeć.~
Siedząc przed lusterkiem nakleiłam sobie plaster w miejsce rzekomego draśnięcia od noża. Będę musiała z nim teraz chodzić przez najbliższe dwa tygodnie. Oparłam się o krzesło wsłuchując się w muzykę, która zagłuszała ciszę. Zerwałam się na nogi słysząc mocne pukanie w drzwi. Otworzyłam je na spokojnie.
— Pisałeś, że przyjeżdżasz? — spytałam San'a wpuszczając go do środka.
— Nie i tak miało być. — stanął przede mną i zmarszczył brwi krzyżując ręce na piersi. — Możesz mi powiedzieć co ty odpierdzielasz? — popatrzyłam na niego czekając aż powie mi coś więcej. Znowu zaczyna się dziwnie zachowywać. — Przy Jin'nie. Przy innych ludziach. Szalejesz kobito.
— Coś jeszcze? — zapytałam spokojnie wiedząc co ma na myśli. Nie mam ochoty na jego narzekania i pouczania.
— Tak, zbieraj się. Jedziemy do Jin'a. — wyśmiałam go.
— Nie ma żadnej potrzeby by tam jechać.
— JiYoung proszę cię, nie chcę się znowu kłócić. Po prostu jedźmy tam bez żadnych komplikacji. — bez słowa poszłam do pokoju. Słyszałam westchnięcie chłopaka. — JiYoung błag... — założyłam czarny golf i wyszłam z mieszkania bez słowa. Bez kłótni i komplikacji. Powiedział to jakbym to ja była tu problemem. Wsiadłam do samochodu zamykając drzwi z trzaskiem. Mało co nie rozbiłam mu szyby. — Mogłabyś być trochę delikatniejsza. Nie obraziłbym się. — wymamrotał zajmując miejsce kierowcy. Przewróciłam oczami. Automatycznie włączyłam radio, cisza między nami będzie do przewidzenia.Po jakimś czasie dojechaliśmy na miejsce. Chłopak wysiadł pierwszy. Ja chwile po nim. Spojrzałam w stronę lasu. Była prawie pierwsza w nocy. Idealna pora by kogoś odwiedzać.
— Ji? Chodź. — przeszłam obok chłopaka i weszłam do środka. Po zdjęciu butów przeszliśmy do salonu gdzie siedział Jin, JungKook oraz Min, ale mogę się założyć, że reszta jest gdzieś tu w domu.
— Jak policzek? — spytał od razu Kim. Oparłam się o ścianę i skrzyżowałem ręce.
— Do rzeczy. Nie lubię jak ktoś przedłuża. — Jin z San'em spojrzeli się na siebie.
— Pokaż im. — powiedział nie patrząc na mnie San. Zmarszczyłam brwi czekając na wyjaśnienie.
— A można trochę jaśniej? — patrzyłam uważnie na San'a. Nie podoba mi się jego zachowanie. Jest inne. Przeczytałam jego myśli. — Nie waż się. — powiedziałam ostro w jego stronę stawiając krok. Między nami panowała cisza. Każdy czekał co zrobi San.
— NamRi nie jest człowiekiem. — odparł po jakimś czasie.
CZYTASZ
I'm not HUMAN // j.jk
Fanfiction_______________________________ Ile żyłam w kłamstwie? Zdecydowanie za długo by nazwać to życiem. Czy tego żałuję? Nawet nie wiecie jak bardzo. Co zrobię tym, którzy poznali moją prawdziwą tożsamości? Zrobię wszystko by im pomóc, a n...