Rozdział 24

467 28 1
                                    

Zszokowana stałam przed nim jak kołek. Sparaliżowało mnie. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nigdy nie sparaliżował mnie pocałunek. Nigdy mnie nic nie sparaliżowało. Po chwili gdy chłopak nie doczekał się z mojej strony odzewu zaczął się powoli wycofywać. Drżącą ręką chwyciłam jego polik ponownie przybliżając jego twarz do mojej kontynuując to, co zaczął. JungKook uśmiechnął się pod nosem jedną ręką łapiąc mnie za biodro, a drugą za polik lekko pogłębiając pocałunek. Jednak mimo to był on delikatny, nie natarczywy. Uniósł mnie bezproblemowo i posadził na blacie znajdującym się za mną nie zabrzestając. Dopiero dzwoniący telefon oderwał nas od siebie. Wymsknęłam się od chłopaka odbierając. Usłyszałam w słuchawce głos SeokJin'a.
     — Tak. — nie czekałam na pytanie, wiedziałam po co dzwoni. Co jakiś czas spoglądałam w stronę opierającego się o blat JungKook'a, który skrzyżował ręce na klatce piersiowej i wlepił we mnie wzrok. Odwróciłam się do niego tyłem by skoncentrować się na tym, co mówi SeokJin. — Przywiozę ci go rano. Znaczy... tak, rano. — podrapałam się po szyi przymykając oczy.
     — Dzięki, zajmij się nim. Zaczynam tracić do niego siły. Reszty też się nie słucha. Wkurzające jest to. — zwarzając na to, że SeokJin należał do księżyca nie dziwię się jego postawie. Gdy odeszłam od nich też dziwnie się czułam gdy nikt mnie nie słuchał. Odjęcie chociaż najmniejszej władzy robi swoje.
     — Jeśli mi się uda. Do zobaczenia.
     — Miłej zabawy. — powiedział i rozłączył się szybko. Otworzyłam oczy i spojrzałam już na czarny ekran. Miłej zabawy? Wypraszam sobie. Odłożyłam telefon na pobliską szafkę i odwróciłam się by odezwać się do JungKook'a. Wzrdygłam się zauważając go tuż za mną. Ponownie zaszedł mnie od tyłu.
     — Nienawidze tego. — zaśmiał się pod nosem. Zbliżył się do mnie od razu kontynuując to co zostało nam przerwane. Pocałunki nie ustawały. Znaleźliśmy się na kanapie. Chłopak zawisnął nade mną schodząc pocałunkami na szyję, czasem żuchwę, a czasem ponownie wracał do ust. Wisiorek na jego szyi lekko mnie łaskotał. W międzyczasie zdjął swoją kurtkę odrzucając ją gdzieś na bok. Po chwili poczułam jak jego ręka powoli wsuwa się pod moją koszulkę, którą zdjął bezproblemowo gdy nie uzyskał sprzeciwu. Nie byłam mu dłużna i również zdjęłam jego. Po niedługim czasie zdjeliśmy też i spodnie. Po nabraniu trochę odwagi zaczęłam się podnosić by zmienić się z chłopakiem miejscami. Kiedy mi się to udało usiadłam na nim okrakiem by było wygodniej i w pewnym stopniu by przejąć inicjatywe. — Wiesz, że dostaniesz po dupie przez to, że znowu uciekłeś. — powiedziałam patrząc na niego z góry.
     — Za taki powód mogą mnie nawet zamknąć. — uśmiechnął się do mnie przyciagając mnie do siebie.

~
Założyłam swoją koszulkę oraz bielizne i wyszłam na zewnątrz by zapalić papierosa. Oparłam się o barierkę. Był już świt. Na trawie znajdowała się poranna rosa. Chciałabym poczuć rześkie powietrze o poranku. Jak powoduje na moim ciele gęsią skórkę. Zaciągnęłam się dymem wpatrując się w wschodzące słońce. Przed ogrodzeniem stanęła sarna, który wpatrywała się we mnie przez dłuższą chwilę. Uciekła spłoszona przez JungKook'a, który stanął obok mnie z kubkiem kawy. Przyjrzałam się napojowi w rękach chłopaka. Nie parował, a zrobiony był w kubku z wieczora.
     — Czy ty pijesz kawę, którą ci zrobiłam pare godzin temu? — upił trochę z uśmiechem.
     — Nie jest zła. — wzruszył ramionami. Przewróciłam czami kręcąc lekko głową.
     — Trzeba było mówić, zrobiłabym ci nową. Wtedy trochę lepiej smakuje. — zgasiłam papierosa odkładając go na popielniczkę.
     — Różnica jest minimalna. — między nami zapanowała cisza. Wiele razy wspominałam jak bardzo nienawidze ciszy. Nigdy się to u mnie nie zmieni. Jest to dla mnie jak tortura. Nagle usłyszałam jak chłopak zaczyna śpiewać. Spojrzałam na niego wsłuchując się w jego głos. Był delikatny, bardzo relaksujący i przyjemny dla ucha. Miałam wrażenie, że już słyszałam gdzieś te słowa. Gdy zakończył piosenkę spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
     — Czemu zacząłeś śpiewać? — spytałam marszcząc brwi. Ale muszę mu przyznać, że mogłabym go słuchać cały czas.
     — By zagłuszyć ciszę. Przecież jej nie lubisz. — zaśmiałam się kręcąc głową.
     — Idź się ubierz, mam za zadanie dowiezienie cię w jednym kawałku do SeokJin'a. — odeszłam od chłopaka i weszłam do środka zbierając swoje rzeczy z ziemi.

Skręciłam w leśną drogę od razu zwalniając samochód. Po chwili znaleźliśmy się już przed przed domem. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Nie musieliśmy czekać by ktoś pojawił się obok nas. JungKook miał pecha, ponieważ pierwszą osobą, która do nas przyszła był Jin. JungKook stał przed chłopakiem w ciszy, Jin sam czekał na jakiś jego znak.
     — Już nie będę. — powiedział w końcu młodszy przewracając oczy. Jakby robił to na siłe. A raczej robi.
     — Tyle razy to słyszałem. Idź do siebie. — JungKook spojrzał na mnie posyłając uśmiech i uciekł na górę.

'' Do zobaczenia. ''

     — Sory, że znowu musiałem kazać ci się tu wracać, ale sam by nie wrócił. — zwrócił się do mnie gdy Jeon zniknął z naszego widoku. Zaśmiałam się pod nosem.
     — Spoko, byłam niedaleko. Dla mnie to żaden problem, nie wiem jak u JungKook'a. — Jin się usmiechnął.
     — Zostajesz? Zrobię her... — krzyk małej JiYoung przerwał wypowiedź SeokJin'a. Dziewczynka krzyknęła głośno w moją stronę '' ciocia '', a gdy była blisko wzięłam ją na ręce. Z jej twarzy nie schodził uśmiech. Urosła tak szybko. Napewno nie wyglądała na trzy letnie dziecko.
     — Matko boska, ty masz trzy lata? — spytałam się dziewczynki, zaraz potem spoglądając na Jin'a i DamHe, która doszła do nas po chwili.
     — Trudno to nakreślić. — zmarszczyłam brwi. Czyżby moje przemyślenia na temat JiYoung były prawdą?
     — Młoda nie do końca jest człowiekiem prawda? — DamHe pokiwała głową drapiąc się po głowie.
     — Może pójdziemy na spacer? Razem z Jimin'em myśleliśmy by się przespacerować z małą. Wszystko ci powie.

 Wszystko ci powie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
I'm not HUMAN // j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz