VI

1.2K 67 15
                                    


Dzień w Hogwarcie nigdy nie był tak chaotyczny jak dzisiejszego poranka. Jednak, czy można się temu dziwić? Pierwszy raz od dawna uczniowie spotkali się z czymś nowym, niezwykłym i z pewnością czymś, co przynieść mogło to na co uczniowie liczyli najbardziej - wieczną chwałę. Prefekci powoli tracili swoje opanowania, a złość w ich żyłach buzowała z minutę na minutę coraz bardziej.

Na korytarzach prowadzących do Wielkiej Sali zrobił się tłok, a krzyki na poszczególne domy zaczęły przeszkadzać nawet obrazom.

- Na Merlina - jeden z mężczyzn na obrazie przyłożył swe dłonie do uszu. - Od wieków nic nie obudziło takiej sensacji.

- Masz rację przyjacielu, masz rację! - ubrany w niebieski staromodny garnitur mężczyzna, gestami poparł staruszka.

Głowa Venus pękała, stan jej irytacji był na wyjątkowo wysokim poziomie, a całe zamieszanie spowodowane turniejem jeszcze bardziej ją podsycał. Krzyknęła kilka razy próbując uspokoić uczniów z domu węża, jednak widząc, że kompletnie nic nie dociera do ich uszu, rzuciła zaklęcie, które miało pomóc jej dużo głośniej mówić.

- Cisza! - wrzask, który wydobył się z jej gardła, sprawił ból głowy u wszystkich zgromadzonych w korytarzach. - Ślizgoni idą za mną, a podczas wyników zachowujecie się cicho. Czy to jasne? - mruknęła, a zdawać by się mogło, że jej oczy przesiąknęły dusze czarodziei. - Jeśli ktoś zachowa się nieodpowiednio, zostanie zaprowadzony prosto do gabinetu profersora Snape'a.

Brunetka po raz ostatni spojrzała na uczniów, a następnie odwracając się na pięcie, szybkim i zdecydowanym ruchem udała się do Wielkiej Sali. Pozostali prefekci widząc, że metoda ślizgonki się udała, poszli w jej ślady używając zaklęcia.

Po dłuższej chwili, która dla większości uczniów zdawała się wiecznością, każdy z czterech domów zajął swoje miejsca przy stole i z niecierpliwością czekał na dyrektora Hogwartu, który ogłosić miał wyniki związane z Turniejem Trójmagicznym.

- Cisza! - donośny głos profesora sprawił, iż wszyscy uczniowie stali się skupieni. - Zebraliśmy się, aby spośród trzech różnych szkół, wyróżnić trzech różnych uczniów reprezentujących je podczas Turnieju Trójmagicznego. - Dłonią ugasił każdy ogień, który znajdował się w lampach. Pomieszczenie okrywała niebieska poświata pochodzaca z magicznego przedmiotu. Dyrektor Hogwartu ostrożnie podszedł do czary, a gdy barwa ognia z niebieskiego zmieniła się na czerwoną, wyciągnął rękę ku górze i złapał w dłoń małą część kartki pergaminu. - Reprezentantem Durmstrangu zostaję Wiktor Krum!

Salę obiegły wrzaski i wiwaty nie tylko uczniów Durmstrangu, a także i uczniów Hogwartu. Większość uczniów klaskała w dłonie i szeroko się uśmiechała czego nie mogła zrozumieć Venus. Bo w końcu, według niej, gratulowali mu możliwości na powolną i bolesną śmierć.

W międzyczasie, gdy Albus Dumbledore gratulował uczniowi wymieniając z nim uścisk dłoni, Czara gotowa była, aby wybrać kolejnego uczestnika.

Piękny i idealnie okrągły kawałek pergaminu znalazł się w dłoniach mężczyzny.

- Reprezentantka Beumxbatoms, panna Fleur Delacour!

Ślizgonka westchnęła cicho i przewróciła oczami widząc kilka dziewcząt, które załamane wypłakiwały oczy, że to nie one zostały wybrane. Kolejny raz zadała sobie to samo pytanie, dlaczego tak bardzo zależy im na turnieju? Wystarczyło, że dwa razy spojrzała na Fleur, a już wiedziała, że będzie tą, która najszybciej polegnie podczas zadań.

Stres zaczął przejmować kontrolę nie tylko nad samym Cedrikiem, ale i nad Venus, która bała się tego momentu jak niczego wcześniej. Zaciskała palce, a w myślach błagała, aby zaraz nie usłyszeć tego nazwiska.

- Reprezentant Hogwartu, Cedrik Diggory!

Puchon uśmiechnął się pod nosem, a reszta puchonów wstała głośno klaszcząc i gwiżdżąc. Evera klepnęła chłopaka wypychając go z ławki, a Amon przejechał dłonią po jego włosach, krzycząc, że jego najlepszy przyjaciel właśnie startuje w turnieju.

Venus widząc to, ledwo powstrzymywała łzy w jej oczach. Dodatkowo widok tak szczęśliwego Cedrika, łamał jej serce na milion kawałków. Nie przyjmowała do wiadomości faktu, że naprawdę startuje w turnieju.

- Doskonale! Mamy więc troję zawodników! Ale wiedzcie, że tylko jeden przejdzie do historii - dyrektor złożył swoje dłonie, a następnie powolnym krokiem zbliżał się ku uczniom. - Tylko jeden, zdobędzie marzenie mistrzów, najwyższą nagrodę - Puchar Mistrzów! - wskazał dłonią na puchar, który najdował się za nim.

Kilka uczniów westchnęło z zachwytu. Każdy w pomieszczeniu mógł przyznać, że puchar był niezwykle piękny. Jego niebieska poświata dodawała mu uroku, a wraz z połączeniem srebrnych dodatków stawał się wręcz idealny. Sprawiał wrażenie jakby został on zrobiony z lodu, który został idealnie wyszlifowany.

Opiekun domu węża powolnym krokiem z nieodgadnionym wyrazem twarzy spojrzał na Czarę, której czerwony ogień szalał wokół uczniów. Kolejny w to miejsce spojrzał Albus Dumbledore. Ostrożnie podszedł do magicznego przedmiotu i złapał w dłoń czarny i zwęglony kawałek papieru.

- Harry Potter - mruknął pod nosem na tyle cicho, że tylko garstka uczniów dała radę go usłyszeć. - Harry Potter!

W pomieszczeniu zaczął się chaos, uczniowie Hogwartu gniewnie spoglądywali na gryfona. Venus przewróciła oczami znudzona całym przedstawieniem. Któżby się spodziewał, że chłopak do którego wręcz lgną kłopoty w tak młodym wieku wystąpi w Turnieju, przecież można było to przewidzieć, prawda? Cicho zaśmiała się pod nosem widząc Rona Weasley'a, który wzrokiem pełnym nienawiści spoglądał na swojego najlepszego przyjaciela. W jej głowie padła myśl, że może i panna Fleur Delacour nie będzie na ostatniej pozycji.

Puchon korzystając z okazji, że każdy zwrócił swój wzrok ku czwartoklasiście, zatrzymał ten swój na ślizgonce. Nie mógł wyczytać z rys jej twarzy, jak przyjęła wiadomość o jego udziale w turnieju. Nigdy nie potrafił wyczytać z jej twarzy uczuć, które jej towarzyszyły. W jej oczach dostrzec mógł rozczarowanie i smutek, jednak jej usta wykrzywione w typowy ślizgoński sposób, który dawał jasno do zrozumienia, że ma z kogoś ubaw, kompletnie namącił mu w głowie.

Westchnął głeboko i zwrócił wzrok ku nauczycielom, gdzie razem z pozostałą trójką reprezentantów, miał zostać poddany trzem zadaniom pokazującym im, jak wielką, bądź małą, posiadają wiedzę.

Mogli wygrać lub przegrać wszystko.

A Cup Of Yellow Tea ⇴ Cedrik Diggory.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz