III

1.4K 86 28
                                    

Sala w której spotkali się wszyscy prefekci, była przystrojona w kolory każdego z domów Hogwartu. Początkowo nastrój był dostojny ze względu na spotkanie z profesorami, jednakże później, przynajmniej według puchona, wszystko robiło się dużo luźniejsze, gdy nastolatkowie zostawali sami.

- Gościmy w tym roku dwie bardzo ważne szkoły, a czarodzieje z tych stron są wielcy - głos zabrała profesor McGonagall, stujając w kieliszek łyżeczką. - Dlatego też, wasze zadania w tym roku są nieco trudniejsze. Od dnia dzisiejszego do końca Turnieju, wasze oczy muszą być szeroko otwarte. Nie znamy tych uczniów na tyle, aby móc im stuprocentowo zaufać. Z racji, że jesteście prefektami, wszysykie pytania od nich, muszą zostać rozwiązane przez was.

- Jeśli jakiś śmiałek, bądź śmiałka, będą brać udział w tym wydarzeniu, automatycznie zostają zwolnieni na ten czas z funkcji prefekta bądź prefekta naczelnego -  dodała pośpiesznie Sprout.

Druga profesorka tylko kiwnęła głową, a głos oddała dyrektorowi Albusowi, który westchnął i rozłożywszy ręcę powiedział w stronę uczniów.

- Chciałbym życzyć powodzenia każdemu, kto wyraża chęci do udziału w Turnieju Trójmagicznym - mężczyzna uśmiechnął się życzliwie. - Z racji, iż macie wystarczająco dużo na głowie, osobiście zajmę się sprawą oszustw, które najprawdopodobniej będą miały miejsce gdy tylko zaczną się zgłoszenia do Turnieju.

- Przepraszam profesorze - Hagrid odchrząknął i pokazał głową w naszą stronę, gdy dyrektor oddał mu głos wstał z krzesła. - W tym roku bardzo potrzeba jest mi pomoc, chodzi o magiczne stworzenia oczywiście. - zaczął gestykulować dłońmi. - Stąd moje pytanie do panny Parkinson, ponieważ jest ona najlepsza w tym fachu - zatrzymał się by nabrać powietrza i spojrzał na ślizgonkę. - Zamierzasz brać udział w Turnieju?

Oczy wszystkich prefektów i profesorów skupiły się na brunetce, która prychnęła, a fakt, że wszystkie oczy były skierowane właśnie na nią, kompletnie na nią nie wpłynął.

Cedrik, który przez cały czas trzymał ją za rękę, wzmocnił swój uścisk, bojąc się usłyszeć odpowiedź nie tylko na pytanie Hagrida, ale i swoje.

- Oczywiście, że nie - przewróciła oczami. - Do Turnieju zgłaszają się tylko zapatrzeni w chęć sławy idioci, których nie obchodzi, że mogą stracić to co jest najważniejsze, a mianowicie swoje życie. Trzeba być pozbawionym jakiejkolwiek inteligencji, aby zgłosić się do niego z własnej woli - twardo patrzyła w oczy mężczyzny. - Z wielką chęcią pomogę panie profesorze.

- Cudownie! - Albus zaklaskał w dłonie. - Z chęcią zostalibyśmy dłużej, jednak gonią nas obowiązki - ugryzł ciastko. - Mimo wszystko życzymy miłej zabawy.

Wszyscy obecni w pomieszczeniu prefekci odetchnęli z ulgą i opadli na krzesła z dużą większą swobodą, gdy profesorowie opuścili pomieszczenie, a uczniowie zostali sami.

- Nie czujesz obaw pomagając Hagridowi? - męskie dłonie przebiegły po skórze dłoni Venus, a ona w zdezorientowaniu spojrzała na chłopaka, który był zaintrygowany.

- Dlaczego miałabym jakieś mieć?

Cedrik westchnął i poprawił się na krześle posyłając swojej dziewczynie delikatny uśmiech.

- Ślizgoni raczej za nim nie przepadają.

- Większość nie ma do niego problemu - brunetka wzruszyła ramionami.

- Powiem trochę jaśniej - Diggory zaśmiał się pod nosem. - Twoja siostra i jej znajomi mogą być niezadowoleni, a w szczególności sama wiesz kto.

- Ostatnie co mnie interesuje to zdanie czternastoletnich czarodziei. Lubię Hagrida, jest jednym z lepszych profesorów tutaj, a moja siostra czy reszta nie ma nic do dodania tutaj. Powiedziałam, że pomogę, więc pomogę.

- Skoro jesteśmy na temacie czwartoklasistów - mruknął brunet i przesunął się bliżej dziewczyny. - Pamiętasz jak mówiłem ci o Potterze? Nie wydaje się taki zły, jak o nim mówią.

Venus upiła łyk soku z dyni i pokiwała twierdząco głową.

- Nie chłopaka wina, że obnosi się taką sławą. Jednak wolę nie kwestionować zdania Pansy, wierzę jej na słowo.

Przez chwilę przy stole trwała głucha cisza pomiędzy dwójką. Venus w spokoju spożywała swoje ciasto popijając je sokiem, a Cedrik układał w głowie plan rozmowy o Turnieju.

Był tak zamyślony, że nie zauważył obok siebie krukonki, dopiero dźwięk głośnego dołożenia widelca na talerz oderwał go z myśli.

- Pomóc ci w czymś Chang? - ślizgonka zgromiła dziewczynę wzrokiem.

Cedrik zacisnął powieki czując napiętą atmosferę. Ile by oddał żeby był tu taki Ernie, albo Finch, a nawet i Susan którzy potrafili pomóc mu w stresujących sytuacjach.

- Przyszłam porozmawiać z Cedrikiem - azjatka uśmiechnęła się promiennie w stronę imiennika.

- Świetnie - brunetka złożyła ręce i położyła je na stole uśmiechając się wrednie. - Nie mamy z Cedrikiem tajemnic, możesz spokojnie mówić przy mnie. Właściwie dobrze się składa, od pewnego czasu chciałam z tobą porozmawiać.

- To sprawa pomiędzy mną a nim - krukonka nie ustępowała, a chłopak z łatwością zauważył przygryzanie policzka przez jego dziewczynę.

A to oznaczało jedno.

Stan jej irytacji jest naprawdę wysoki.

- Nie mamy żadnych osobistych spraw Cho - Cedrik zaczął delikatnie, nadal próbując nie zranić dziewczyny zbyt mocno. - Wybacz, ale znasz moje zdanie na temat balu. Wybieram się na niego owszem, ale mam już partnerkę i myślałem, że jest to dosyć oczywiste.

- Rozumiem - uśmiechnęła się smutno. - Gdybyś jednak zmienił zdanie, wiesz gdzie mnie szukać, prawda?

Oczy Parkinson prawie wypadły słysząc tak bezczelny tekst w jej obecności. Wyjęła różdżkę i o mały włos a wykorzystałaby ją na czarnowłosej obok. Dotyk dłoni puchona skutecznie ją uspokoił, a wzrok automatycznie złagodniał.

Dopełniał ją i uspokajał w tak bardzo idealny sposób.

Tak jak dopełniają się bratnie dusze.

- Cho, wydaje mi się, że pora na ciebie.

- Jasne, do zobaczenia na zajęciach, Cedrik! - nim odeszła pomachała do zirytowanego bruneta.

- Cho nic od ciebie nie chce? - prychnęła ślizgonka. - Widzę, że kolejna Collins.

Chłopak zaśmiał się promiennie i zgarnął kosmyk włosów za ucho brunetki, a następnie złożył krótki pocałunek na jej ustach.

- Zazdrośnik z ciebie coraz większy - prychnął. - Powinienem być zazdrosny o młodego Malfoy'a?

Próbował zachować powagę, jednak wypowiadając drugie zdanie niekontrolowanie się zaśmiał.

- Bardzo zabawne - Venus przewróciła oczami, jednak po chwili także i ona się uśmiechnęła.

- Oczywiście, że zabawne - wstał z miejsca. - Zatańczymy? - wyciągnął dłoń w stronę brunetki.

- Z wielką chęcią.

A Cup Of Yellow Tea ⇴ Cedrik Diggory.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz