21. Armia

370 12 0
                                        

Wchodzimy do ogromnego pomieszczenia. Dołączają do nas inni Nieustraszeni. Wyglądają strasznie. Mają puste oczy. Poruszają się identycznie. Ja wykonuję tylko to drugie.

- Halo, co tu się dzieje? Jest tu kto? - to jakiś chłopak. Podchodzi do wszystkich.

- Uważaj co robisz - szepczę do niego, gdy zbliża się do mnie. Potem natychmiast wracam do bycia bezmózgim robotem.

- Niezgodny - słyszę głos Erica, a następnie wystrzał. Zabili go. Na nas wszystkich to nie działa. Wiedziałam, że z Tris jest coś nie tak, ale teraz jestem już pewna, że jest Niezgodna.

Dlatego Grace mnie ostrzegała. Na nas symulacja nie ma wpływu. Dlatego jesteśmy problemem. Dlatego chcą nas zabić - bo nie można nas kontrolować. Stanowimy zagrożenie.

- Ciekawe - mówi Eric, gdy do mnie podchodzi. Oby uwierzył. Oby uwierzył. Oby uwierzył. - Jeszcze zobaczymy jak to działa.

Odchodzi, a ja wypuszczam wstrzymywane powietrze. Biorę broń ze stolika równo z innymi. Nie wiem kim, bo nie chcę się rozglądać.

Wtedy sobie coś uświadamiam. W sypialni nie widziałam Petera, a wszyscy robili to samo. Wieczorem tam był. Nie jest Niezgodny. Inaczej byłby lepszy przynajmniej od Uriaha, a nie jest. Co zrobił? Gdzie jest? Coś mi mówi, że za niedługo się dowiem.

Równym tempem wychodzimy na dwór i stajemy przed torami. O kurde. Taka ilość ludzi w pociągu, na raz? Chyba się uduszę. Słyszę jak maszyna nadjeżdża. Zaczynam biec razem z resztą. Każdy kolejno wskakuje. Ja też.

Kiedy Nieustraszeni są już w całości upchnięci w pociągu, jest dość tłoczno. Nikomu prócz Niezgodnych raczej to nie przeszkadza. Obok mnie nagle czuję ruch. To Tris się przepycha. Staje obok Czterego. No tak. Mogłam się spodziewać.

Wyskakujemy z pociągu i idziemy gdzieś. Gdy orientuję się gdzie niemal staję, ale opamietuję się na czas. Jesteśmy w dzielnicy Altruizmu.

Ludzie w szarym zaczynają uciekać. Oni chcą wybić Altruizm. Tylko jak mam się nie rzucać w oczy, jeśli nikogo nie zabiję? Idę za Christiną w jakąkolwiek stronę. Nie wiem czy jest to mądre czy raczej lekkomyślne. Zaraz się dowiem.

Nagle przed nami staje jakaś dziewczynka z Altruizmu. Ma na oko może z siedem lat. Jest przerażona. Christina unosi strzelbę. Nie mam wyjścia. Nie mogę na to pozwolić.

- Przepraszam, Christina - mówię szeptem.

Wyrywam jej broń i kopię ją w brzuch. Dziewczyna się zwija, ale nadal próbuje zabić małą, więc swoją bronią uderzam ją mocno w tył głowy. Leci na ziemię.

- Dź... Dź... Dziękuję - jąka dziewczynka w moim kierunku. Po jej poszarpanych ubraniach wnioskuję, że Christina nie była pierwszą, która chciała ją zabić.

- Jestem, Ellie, a ty? - pytam, bo chcę zobaczyć jej ranę, którą wypatrzyłam na przedramieniu. Rzucam broń na ziemię i podchodzę do niej powoli.

Nie chcę jej spłoszyć. Chociaż porzucanie jedynej gwarancji przeżycia jest naprawdę głupie.

- Lucinda - szepcze przestraszona dziewczynka.

- Dobrze, Lucindo. Pozwól, że to zobaczę - uśmiecham się do niej, a gdy kiwa głową łapię jej rękę.

Przecięcie. Ewidentnie dostała nożem. Czyli któryś z liderów bądź innych osób wykluczonych z symulacji chciał się zabawić. Zakładam, że Eric. Choć wszyscy są tak samo okropni i źli.

- Trzeba ci to będzie opatrzyć - mówię bardziej do siebie niż do niej.

- Ty raczej tego nie zrobisz - słyszę i czuję pistolet przy głowie. No bez jaj! Znowu? To się już robi nudne.

Jestem NiezgodnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz