- 𝚒𝚍𝚒𝚘𝚝 -
×××
∞
Zostałem przebudzony przez... Normalnie, to bym powiedział, że przez promienie słońca lub czyjeś rozmowy, ale tym razem przez oddech. Czyjś oddech, centralnie na moim karku. Uchyliłem powieki, ale nadal nie kontaktowałem ze światem.
I znowu to samo.
Po moich plecach przeszedł dreszcz. Zerknąłem za siebie i wszystko było już dla mnie jasne. Śpiący Mingyu, z rozchylonymi ustami. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok, bo nawet kiedy spał wyglądał bardzo dobrze. No nie bez powodu jest visualem naszej paczki.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu i uniosłem brew, kiedy zauważyłem, że dwa łóżka są już puste. W sumie to trzy, ale jedno było moje, więc no.
Podniosłem się do siadu, przez co materac wydał z siebie pojedyńcze skrzypnięcie. Odgarnąłem włosy od oczu, wręcz czułem, że mam wielki nieład na głowie. Ziewnąłem krótko i wstałem, zaraz się przeciągając. Poprawiłem bluzę, którą miałem na sobie i wsunąłem stopy w czerwone kapcie. Wszystko robiłem po cichu, by nie zbudzić chłopaka.
Wyszedłem z domku letniskowego, mrużąc oczy przez nagłe światło.
- Ooo i kolejny śpioch. - zaśmiał się Jeonghan, na którego spojrzałem z głupim uśmiechem.
Po rozejrzeniu się zorientowałem się, że na zewnątrz jestem tylko ja, Jeonghan i Vernon, który był zajęty robieniem zdjęć. Aż dziwne, ponieważ nigdy go jeszcze nie widziałem z aparatem w ręce. - Która godzina? - zwróciłem się do starszego, po czym podszedłem bliżej zgaszonego ogniska, by usiąść na pieńku, tym co wczoraj.
- Jakoś po 11.00. - oznajmił.
Przytaknąłem i zatopiłem się bardziej w swojej bluzie, zamykając oczy.
- Niewyspany?
Uchyliłem powieki na nowo i ujrzałem miskę pełną pysznego ryżu z kurczakiem, która była centralnie pod moim nosem. Moje kubki smakowe po wyczuciu zapachu jedzenia zaczęły szaleć, a brzuch sam dał o sobie się we znaki. - Dziękuję. - odebrałem miskę z uśmiechem i wziąłem się od razu za jedzenie jej zawartości. - A gdzie reszta? - zapytałem po chwili z pełnymi ustami.
- Niektórzy się szykują, a inni jeszcze śpią w najlepsze. - zaśmiał się krótko i podszedł do jednego z samochodów, który był bliżej niż pozostałe naszych domków i wyciągnął z otwartego bagażnika resztę misek. Widocznie, chcąc przygotować dla każdego śniadanie. Jeonghan był właściwie taką naszą matką, która robiła nam zawsze jedzenie i opiekowała się nami. Nie dosyć, że było nas trzynastu, to jeszcze każdy jadł co innego, więc chłopak miał utrudnione zadanie, ale jeszcze nigdy nie widzieliśmy, żeby marudził czy coś. Szczerze, nikt go do tego nie zmuszał. Zawsze robił to z własnej woli i jak najbardziej chętnie.
CZYTASZ
ððð'ð ð ðððð ̶c̶r̶y̶ ððððððð¢ ⎠ððððððððð
Fanficâ ð° ðððð ð ððð ðð ððððð, ððð ð° ð ðð'ð ððððð ððð â To miaÅ byÄ zwykÅy wyjazd nad jezioro. {ð¡ðšð«ð«ðšð«; ðŠð®ð«ððð«ð¬; + ðð; ð¯ð®ð¥ð ðð«ð¢ðð²} POCZÄTEK - 19.06.2019r. KONIEC - 02.04.2020r.