━━━━━━━━
❝GIVE ME LOVE, LOVER❞
z dedykacją dla drogiej absurdy
♡
— Sokka? — Zaspany głos Suki rozbrzmiał po pomieszczeniu, a Sokka – ugięty nad mapą, śledzący palcem miejsca, które już wspólnie odwiedzili, a do których mógłby udać się ponownie z nią – wybranką serca – i przeżyć chwilę na nowo i na staro – tak, jakby czas się zatrzymał i pognał kilka lat do przodu – zwrócił głowę w jej kierunku.
— Hmm? — zapytał dźwiękiem, przyglądając się zasypiającej Suki, powoli uciekającej w ramiona Krainy Wiecznego Szczęścia.
— Tęsknisz za nią czasem?
Sokka nie lubił niektórych pytań – a to było jedno z nich. Nie winił Suki, nie mógłby jej winić, za nic w świecie – była kobietą, która pokazała mu, że utarte stereotypy wcale nie są dobre; była wojowniczką, która zawsze odnajdywała racjonalne rozwiązanie w ostatnich sekundach, gdy on już miał ochotę zamieniać się w ruchomy cel. Mimo to, jej słowa sprawiły, że do jego umysłu nadleciała fala różnorodnych wspomnień z Księżniczką Północnego Plemienia Wody, a on – głupiec, jakich mało – nie uchronił się przed nimi.
彡
Księżyc lśnił – a wraz z nim Ona.Uśmiechała się ulotnie, niemie, jakby jej uśmiech był zarezerwowany tylko i wyłącznie dla gwiazd, a gwiazdy tylko dla niej. Mrużyła zalotnie powieki, odcinając fizyczność od posiadanej duchowości, która tak ujęła zwykłego wojownika z Południa, i topiła się w tej chwili oraz jej swobodności. Białe włosy opływowo spływały po plecach i okalały twarz, a Sokka przechodzący nieopodal wiedział, że nigdy nie spotkał nikogo piękniejszego od Księżniczki. Wydawała się tak nieludzka, że już wtedy pomyślał, że – podobnie, jak Awatar – musiała nosić w sobie cząstkę najbardziej majestatycznego ducha, przyćmiewającego blask reszty swoich sióstr i braci, przyćmiewającego blask samej Raavy, drzemiącej gdzieś w środku jego drogiego przyjaciela. To musiał być znak – może, gdyby wtedy tak nie pomyślał, nigdy by nie odeszła? Zhao nigdy by nie skrzywdził jednej z ryb, a ona nie musiałaby odejść na jego rękach, by potem uraczyć go ostatnim pocałunkiem kochanków życia i śmierci?
Czy gdyby nie ta ulotna idea, mogliby uzyskać szczęśliwe zakończenie?
Sokka uległ nagłej pokusie, która opanowała jego nastoletnie serce – dlatego więc po chwili znalazł się na dobrze znanym już mu moście i przez chwilę udawał, że wcale nie chciał się tutaj znaleźć, ba! że jest zaskoczony Jej widokiem, jakby wcześniej nie zdążył przyuważyć białych włosów Księżniczki.
Po chwili ustał obok, chociaż jeszcze kilka godzin temu Księżniczka znów mu przypomniała o tym, że jest zaręczona, tym samym stawiając, że jego serce znów rozerwało się nieco mocniej. Widział jednak, że unosi kąciki swoich słodkich, bladoróżowych ust do góry, gdy ułożył dłonie na barierce ich mostu. Aż sam się uśmiechnął i przeniósł wzrok na Księżyc, z którym zdawała się mieć bliższą więź niż reszta magów wody. Sokka jednak tego nie rozumiał – nie rozumiał tego całego świata duchów, nie rozumiał, czemu Aang musiał tak pilnie medytować i nie rozumiał, dlaczego Księżniczka była żywsza po zmroku – bo chociaż znali się tak krótko, Sokka przywiązywał wagę do wszystkich szczegółów związanych jej osobistością.
— Nie powinniśmy tego robić. — Księżniczka oznajmiła cicho, ani na moment nie odwracając swoich hipnotyzujących tęczówek od nocnego nieba.
— Ale robimy.
Po krótkiej wymianie zdań przez ich serca, jaką przeprowadzili w ciszy, wpatrując się w horyzont, Księżniczka z królewską delikatnością ułożyła swoje palce na wierzchu dłoni Południowego Wojownika, by po chwili nieśmiałe je zacisnąć.
Wciąż nie odwróciła wzroku – zacisnęła oczy mocniej, odchyliła brodę bardziej, a płuca zaciągnęły więcej powietrza.
A Sokka był pewien, że nie musiał się w nią usilnie wpatrywać, by jego serce mogło za nią ślepo podążać.
彡
Westchnął ciężko, by nostalgiczne kłucie serca ustało.— Wszyscy za czymś tęsknimy, Suki. Idź spać, moja droga. Jutro jest nowy dzień.
━━━━━━━━
© 2020
CZYTASZ
LEAVES FROM THE VINE ━━━━ avatar one shots
Fiksi Penggemar• ₊°✧︡˗ˏˋ♡ˎˊ˗ ❝ winny gronliść opada w dół tak z wolna jak wśród fal małej muszli pół mały żołnierz już zostawił dom ...