part three

672 58 18
                                    

Grzebał się z powrotem do domu-wrócił do szatni, gdzie mogli zostawić swoje rzeczy na czas występu i zabrał kurtkę, był gotowy do wyjścia. Usiadł na ławce, patrząc w okno pod sufitem, ale nie zamierzał jeszcze iść.

Występ im się udał, przynajmniej tak sądził-wszyscy bili brawa, dyrektor im podziękował i odesłał dzieciaki na święta do domów. Nie mógł zamienić z Castielem już ani słowa na osobności, gdy tylko zjawiła się reszta zespołu, więc czekał, nerwowo uderzając palcami o udo i wybijając na nim prostą melodię.

Muzycy weszli do pomieszczenia, Castiel i Gabriel trzymali swoje instrumenty, a każdy o czymś trajkotał, najgłośniej oczywiście Charlie. Jack poklepał go po ramieniu i pogratulował, stwierdzając, że wypadł świetnie-basista zmierzwił go po włosach, a rudowłosa objęła z piskiem, wciąż powtarzając, że pięknie wszystko zaśpiewał. Podziękował każdemu-wszyscy byli zbyt przejęci dopiero co zakończonym występem i zbliżającymi się dniami wolnego, by zauważyć, że był zestresowany.

W końcu jednak wyszli-pożegnali się bez żadnych podejrzeń, zamykając drzwi i rozmawiając dalej na korytarzu. Dean poczekał, aż nie był w stanie ich usłyszeć i dopiero wtedy spojrzał na stojącego po drugiej stronie pomieszczenia Novaka.

-Dobrze zaśpiewałeś.-Castiel bawił się paskiem futerału, opierając się o ścianę plecami. Dean splótł ze sobą dłonie.

-Dobrze zagrałeś.-odparł, powodując krótki uśmiech u bruneta. Gitarzysta chyba sobie nie radził z takimi sytuacjami, raz uciekając wzrokiem, a raz wpatrując się w niego jak w obrazek, ale dzielnie się starał.-Castiel, ja...możemy pogadać?

Novak pokiwał głową, wciąż się bawiąc. Chyba odpowiadało mu to, że jak na razie Dean siedział dobre dwa metry od niego, więc blondyn nie zmienił swojego położenia.

-Chyba nie możemy dłużej udawać, że to się nie wydarzyło.-stwierdził po dłuższej chwili wokalista, nerwowo wykręcając sobie palce. Castiel uniósł na niego wzrok.-W zeszły czwartek.

Oczy bruneta znów skierowały się na futerał.

-Pytanie, co zamierzamy z tym zrobić.-Dean mówił dalej, jako że brunet chyba niezbyt zamierzał zaczynać.-Więc, Cas...co zamierzamy z tym zrobić?

Chyba nigdy zwykła cisza nie bolała go tak bardzo, jak w tamtej chwili.

Novak przestał w końcu wyciągać nitkę z paska futerału, opuszczając ręce i oddychając głęboko. Nie odezwał się przez długie sekundy, aż w końcu Dean po prostu kiwnął głową, wciągając wargi do ust i wstając.

-Okay.-mruknął, zakładając kurtkę.-Rozumiem. Nie będę do tego wracał i po prostu sobie pójdę.

-Nie, zaczekaj!-Castiel odepchnął się od ściany, zostawiając przy niej swój instrument. Stanął naprzeciwko Winchestera, jakby w pierwszej chwili miał zamiar złapać go za ramię, by blondyn nie wychodził.-Ja...zastanawiałem się nad odpowiedzią.

Dean prychnął cicho, chyba jeszcze bardziej urażony tym, niż samą ciszą.

-Musisz aż tak długo myśleć, by wiedzieć, czego chcesz?-zapytał, patrząc brunetowi w oczy.-Jeśli rozważasz wszystkie za i przeciw, to po prostu dajmy sobie spokój.

-Nie, ja wiem, czego chcę.-odparł pewnie Castiel, próbując gestykulować, by jakoś wytłumaczyć Deanowi swój tok myślenia.-Po prostu...nie chcę powiedzieć czegoś nie tak.

-Nie tak?-wokalista powtórzył, unosząc brwi.-Cas, obrażałeś mnie przez ostatnie cztery miesiące, a ja stoją przed tobą, czekając na twoją decyzję odnośnie tego, czy robimy coś z faktem, że rzuciliśmy się na siebie jak koty w rui, całując się na podłodze cholernej sceny tydzień temu. Cokolwiek powiesz, to nie będzie bardziej absurdalne, niż już jest.

Do I Wanna Know?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz