Czemu jedno kółko wózka na zakupy zawsze było w jakimś stopniu pojebane? Trzy działały bez zarzutu, sunęły po gładkiej podłodze tak, jak powinny, ale jedno ZAWSZE musiało wybierać własną drogę, jak dziecko idące do szkoły artystycznej w rodzinie pełnej prawników i lekarzy. Może przynajmniej ono miało ciekawy żywot, wisząc wyżej niż reszta i kręcąc się dookoła jakby siedział na karuzeli. Wciąż wkurwiało niemiłosiernie.
Dean otworzył szeroko usta, by zmieścić jak najwięcej w środku i mruknął z zadowoleniem, przełykając. Oparł się łokciami o wózek, pchając go wciąż do przodu w supermarkecie, gdy wyjadał żelki, za które nie zdążyli jeszcze nawet zapłacić: tęcza zwisała mu z ust, gdy przeżuwał to, co już się w nich znajdowało, rozglądając się na boki w poszukiwaniu kolejnych produktów. Kiedy już zjadł słodycze, wrócił do nucenia pod nosem, ignorując spojrzenia babć, które najwyraźniej oczekiwały w markecie ciszy jak w kościele zanim zadzwonią te śmieszne dzwoneczki i trzeba wstawać.
Słyszał, jak Castiel wzdycha mu za plecami, więc nie przestraszył się, gdy ręce bruneta objęły go delikatnie, przyciągając go do jego klatki piersiowej. Uśmiechnął się, czując, jak Novak szybko cmoknął go w policzek podczas chwilowego postoju przy dziale nabiału.
-Co tam, Cas? Jak poszukiwania?
-Nie znalazłem sosu bolognese. Szukałem wszędzie, jest tylko jakiś beznadziejny pomidorowy. I to strasznie drogi.
-Hmm. Myślisz, że świat się zawali, jak raz zjemy makaron z tuńczykiem?
-...z tuńczykiem?
-Tak, kotku, z tuńczykiem.
Castiel wyprostował się, by przestać go przytulać i odwrócił wzrok w drugą stronę.
-Oficjalnie cię nie znam.
-Ej!-Dean uderzył go delikatnie w ramię, omal nie przewracając się razem z brunetem na półkę jogurtów. Novak postawił go z powrotem na ziemi, uśmiechając się delikatnie, gdy blondyn pokazywał mu język.-Będziesz spał na kanapie!
-Kanapa przynajmniej nie zabiera mi kołdry, wiesz?-Castiel obszedł go powoli, przejmując wózek i manewrując nim po przejściu.-I nie wchodzi na mnie, gdy śpię.
-Moja wina, że jesteś wygodny? Lubię na tobie spać.-Dean wzruszył ramionami, biorąc do ust kolejną tęczę i idąc obok bruneta z drugą ręką w kieszeni kurtki.-Co się stało z byciem dla mnie miłym, huh? Jeszcze miesiąc temu traktowałeś mnie jak boga.
-Jestem dla ciebie miły, nieustannie. Ale jak proponujesz makaron spaghetti z tuńczykiem...
-A jakby to były świderki?-Dean spojrzał na niego, przekrzywiając głowę, a Cas uśmiechnął się łagodnie.
-Świderki mogę rozważyć.
-To też makaron!
-Dean, jesteś w przedostatniej klasie liceum. Powinieneś wiedzieć, że każdy kształt makaronu smakuje inaczej. Czego oni cię tam uczą?
-Sam chciałbym wiedzieć.-uchwycił się ramienia bruneta jak dziecko dorosłego, opierając na nim policzek i wzdychając ciężko.-Chcę już do domu. Czemu akurat my musieliśmy po nie iść? Założę się, że Sam wcale nie musi się uczyć, oszukuje nas, żeby się nami wysługiwać.
-W tym tygodniu my poszliśmy, bo w ostatnim byli twoi rodzice, nie pamiętasz?-Castiel sięgnął ręką na półkę, by zabrać pudełko ryżu i wrzucić je na górę jedzenia w koszyku.-I nie przesadzaj, do końca dnia będziesz się pewnie wylegiwał przed telewizorem.
-Możliwe. Co nie znaczy, że mi się nie nudzi.-puścił ramię gitarzysty, po czym szybko stanął na palcach, by pocałować go w policzek: nikogo w ich alejce nie było, czuli się nieco bezpieczniej niż na ulicy, gdzie wiecznie ktoś chodził.-Pójdę zobaczyć ten wegański bekon dla Sammy'ego, okay? Poszukaj rzeczy z listy, zaraz wrócę.
CZYTASZ
Do I Wanna Know?
FanfictionKiedy Dean Winchester decyduje się dołączyć do szkolnego zespołu muzycznego jako nowy wokalista, na drodze do sukcesu i spokojnego, licealnego życia staje mu specyficznie nastawiony do wszystkiego gitarzysta, z jakiegoś powodu dążący do jego porażki...