part nine

417 42 13
                                    

-Co ja jestem? Karitas?

-Tylko na kilka miesięcy.

-Powtarzam pytanie. Karitas czy ośrodek dla bezdomnych?

-I tak dobrze wiemy, że przyjmiesz mnie z otwartymi ramionami, Balth. Nie udawaj, że za mną nie tęsknisz.

-Budziu budziu. Tęsknić to TY będziesz za tą swoją dupą.

Castiel podniósł głowę-jak na zawołanie, do pokoju wszedł Dean, nogą zamykając drzwi i dopinając guziki koszuli. Uniósł brwi w niemym pytaniu, z kim brunet rozmawia, a ten bezgłośnie podał imię brata.

-On ma na imię Dean, wiesz?-mruknął, ale uśmiechnął się delikatnie, gdy blondyn stanął naprzeciwko niego: wyglądał zadziwiająco porządnie w ciemnych spodniach i jasnej koszuli, włosy wciąż miał lekko wilgotne po prysznicu. Za godzinę mieli występ na koniec roku, za najwyżej pół musieli wyjechać, a on wciąż był w bokserkach i koszulce Winchestera.

-Dean, nie Dean, będziesz mi tu o nim ględził ile wlezie. Terapeutą twoim też nie będę, nie myśl sobie.

-Przecież wiedziałeś, że się do ciebie wprowadzę, jeśli dostanę się na uniwersytet. Czemu nagle zaczynasz marudzić?-przyciągnął chłopaka za pasek bliżej siebie, aż stanął mu pomiędzy nogami, gdy on sam siedział wciąż na krawędzi łóżka. Dean uśmiechnął się do niego z góry, szepcząc ciche "powiedz, że mówię cześć", gdy wciąż zapinał koszulę.-Dean mówi cześć.

-Cześć, Dean.

-"Cześć, Dean".-powtórzył, układając wolną, prawą rękę na udzie chłopaka i odwzajemniając jego uśmiech.-Nie unikaj tematu. Czemu nagle coś ci nie pasuje?

Balthazar westchnął głęboko po drugiej stronie linii.

-Poznałem kogoś.

-Poznałeś? Masz na myśli, że pieprzysz więcej niż innych?

-Tak, pieprzę więcej niż innych. Lubię tego kogoś. Często u mnie nocuje.

-Dasz mi znać, to znajdę sobie coś do roboty na mieście na wieczór.

-Cassie, NAPRAWDĘ często nocuje.

-I dobrze, może dołoży się do czynszu.-brunet wsunął dłoń w tylną kieszeń spodni blondyna, przez co ten stał już opierając się kolanami o łóżko, a rękami o niego.-Naprawdę sądzisz, że po mieszkaniu u rodziców będę marudził na twoich...znajomych?

-Nie chcę tego zjebać. A z resztą, nie wiem, po co ci o tym mówię. Wpieprzysz mi się do chaty tak czy inaczej.

-Uważaj z tą chatą. Kawalerka przy gettcie.

-To nie jest getto.

-Za czynsz, jaki płacisz? W nocy pewnie słychać strzały.

-...przyzwyczaiłem się już. Ty też będziesz musiał. To uroki Nowego Jorku, bracie, spokój jak na wojnie, tu pierdolnie, tu pierdolnie.

-A szczury biją się o zgniły kawałek pizzy i wymiociny w metrze. Miasto marzeń.-Castiel przesunął dłoń z powrotem na udo blondyna, gdy ten ostrożnie siadał mu na kolanach, klękając po obu stronach jego ciała. Winchester wziął twarz chłopaka w dłonie, pochylając się, by go pocałować, gdy Balthazar odpowiadał.

-Grunt, że szkołę masz dobrą. I dług na całe życie, ale tym się będziesz później przejmował.

-Znacznie...później...-brunet odparł mu w przerwach, oddychając drżąco, gdy Dean poruszył mu się na kolanach.-Zaczekaj.

Odłożył telefon na poduszkę i wrócił do ust zielonookiego, gdy ten nakierowywał jego dłoń na swój tyłek.

-Zdążymy.-szepnął mu do ucha, ocierając usta o szczękę gitarzysty.-Chociaż raz, szybki raz...

Do I Wanna Know?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz