*2016/2017*
Cztery dni później czułem obowiązek, aby być przy Lou, kiedy będzie występował w xfactor, był tam też Niall i Liam. Chcieliśmy żeby czuł, że nie jest sam, mimo ciężkich chwil między nami to był nasz niemy obowiązek. Po występie, poszliśmy zza kulisy, Liam pierwszy uściskał Tommo, a później zrobił to Niall. Wahałem się przez chwile, aż spojrzał na mnie wyczekująco więc i ja podszedłem, objąłem go tak mocno, jakbym tym uściskiem chciał przekazać mu wszystkie myśli.- Byłeś cudowny Lou, byłeś bardzo silny, jesteśmy z ciebie dumni, mama byłaby z ciebie dumna, jest z ciebie dumna, bo na pewno na to patrzyła gdziekolwiek jest kochanie - wymsknęło mi się, a on się spiął, ale nie przerwałem - to co tam zrobiłeś, to było coś, nie ma słów żeby opisać to jaki byłeś wspaniały, dzielny.
Powiedziałem to wszystko i lekko się odsunąłem, natomiast Lou rozejrzał się po wszystkich twarzach.
- Zi nie ma? - Liam pokręcił przecząco głowa, a ja przeklnąłem w myślach.
- Przykro mi Lou - odezwał się Niall, a on machnął ręka.
- Nic nie szkodzi to ważne dla mnie, że wy tu jesteście, uśmiechnął się promiennie, a ja dawno nie widziałem tego uśmiechu.Pamiętam, że nigdy nie byłem tak zły na Zayn'a, bo wiem, że Lou by się pojawił gdyby on tego potrzebował. To, że go tam nie było zmieniło wiele między naszą piątką. Fakt, że Lou nie pokazał, że złamał go brak bruneta, to my to widzieliśmy. Żaden z nas nie spotykał się i nie rozmawiał ze sobą często, ale już na zawsze byliśmy braćmi, dlatego nie zrozumiałem nigdy tego co zrobił Zayn, pamiętam tylko, że Liam był wściekły, ponieważ gdy tylko opuściliśmy budynek, a w pobliżu nie było Lou, zaczął temat.
- Zabije go, zabije. Jak mogło go tu nie być?! - wykrzyczał.
- Payno spokojnie, może miał coś ważnego do załatwienia.
- Nic nie ma ważniejszego od brata! Rozumiesz to Niall?! Jak on mógł do cholery! Jest w pierdolonym Londynie, na wyciągnięcie ręki, gdzie jest ten gnój. - przysięgam, że Liam nigdy nie powiedział tyle bluźnierstw w jednym zdaniu, na Boga ja nie wiem czy on powiedział tyle tego w całym swoim życiu.
- Też mi się to nie podoba, okej? Po prostu nie chce go przekreślać, jest naszym bratem - odezwał się ponownie blondyn, tłumacząc mulata, podczas gdy ja pozostawałem cicho.
- Nie, dłużej nie będę go nazywał moim bratem, nie jest nim.
- Hazz powiedz coś - powiedział prosząco Niall.
- Nie Nialler, zgadzam się z Liam'em, nie jest naszym bratem. - powiedziałem i odszedłem w swoją stronę.Jedno było pewne, nie zostawiasz najbliższych w potrzebie i to Tomlinson najbardziej ucierpiał na tym, żeby pomoc Zayn'owi, gdy tego potrzebował, jego nieobecność świadczyła o tym ze nie jesteśmy już nikim ważnym w jego życiu, w takim razie on nie miał już miejsca w naszym.
Po tym wszystko zaczęło się toczyć innym torem, 2017 zaczął się dość szybko, a ja niedługo po jego rozpoczęciu wyjechałem na Jamajkę. Musiałem nagrać swoją pierwszą solową płytę, dopisać kilka piosenek, chociaż większość napisała się sama, ta płyta była moją biografią. Dlaczego Jamajka? Musiałem się wyrwać, trochę odpocząć, udać się w zapomnienie i to działało. Siedziałem na dywanie w swoim pokoju jak zacząłem kreślić coś nowego.
W mojej głowie miałem twój obraz.
Wiedziałem, że chce opisać go, próbowałem odzwierciedlić to z czym mi się kojarzy, ale to nie było to, dlatego skreślam.
W mojej głowie miałem twój obraz.
Zawsze taki sam u progu moich drzwi.Nie.
W mojej głowie miałem twój obraz.
Zawsze taki sam u progu moich drzwi.
Malinowe usta, ta sama koszulka.Kurwa nie. Skreśliłem kolejne wersy i kolejne i jeszcze następne. Aż zgniotłem kartkę i rzuciłem ją w kąt. Wiedziałem co mam w głowie, dlaczego moje myśli nie mogły ułożyć się w słowa. Drzwi do mojego pokoju otworzyły.
- Nick mówiłem ci, że pisze. Nie mam ochoty na imprezę, nie mam weny. Idź sobie.
- Myślałem, że może spacer po plaży poprawi ci humor. - spojrzałem gwałtownie w stronę drzwi aż poczułem skurcz na szyi.
- Lou, co tu robisz? - moje oczy jak szalone błądziły po jego sylwetce.
- Przyjechałem pomóc w odnalezieniu weny? - uśmiechnął się.
- Zaczekaj na mnie na dole - kiwnął głową i zamknął za sobą drzwi.Wtedy długopis zaczął sam prowadzić się po kartce.
Same lips red, same eyes blue
Same white shirt, couple more tattoos.Zdecydowanie był moja weną.
Dni na Jamajce mijały szybko, pisanie, nagrania, Lou, pisanie, nagrania, Lou i tak w kółko. Między mną a szatynem do niczego nie doszło podczas jego pobytu na Jamajce, on przyniósł mi trochę weny, a ja wspierałem go po stracie matki, był to czas dla przyjaciół, do czasu jego powrotu.
- Hazz będę powoli się zbierał.
- W porządku! - krzyknąłem z łazienki.
- Ałć to całe twoje pożegnanie? - zaśmiał się, a ja podszedłem do niego i go objąłem, poklepując po plecach.
- Pa Tomlinson - rzuciłem.
- Mówisz do siebie czy do mnie? - to nie był dobry pomysł na taką rozmowę.
- Zabawne.
- To także twoje nazwisko - powiedział uszczypliwie.
- Jeszcze, właśnie o tym musimy porozmawiać po moim powrocie.
- Chcesz rozwodu? - spytał szybko
- A czego się spodziewałeś? Zacząłem już papierologie ze zmianą nazwiska, także niedługo Styles.
- Harry...
- Lou po co przyjechałeś? - zapytałem przyglądając się jego twarzy.
- Ja... ja nie wiem. Brakowało mi ciebie.
- Musimy się pożegnać kochanie
- Właśnie to robimy.
- Nie Lou, pożegnać ostatecznie, na zawsze, rozumiesz? - spojrzałem na niego i zauważyłem, że lekko drżał, kręcił przecząco głową, nie rozumiałem od kiedy to ja jestem tym silnym.
- Nie, nie, nie, nie - zapętlił się, chwyciłem go obiema rękoma za twarz.
- Shhh, już dobrze, okej przepraszam, pożegnamy się na jakiś czas. Pomogliśmy sobie w trudnym okresie, ale nie da się zapomnieć o Nowym Jorku kochanie, dlatego wróćmy do tego co tam powiedzieliśmy. Zróbmy sobie przerwę, a ty odezwiesz się jak będziesz gotowy, a przede wszystkim nie wtedy kiedy będziesz rozbity na kawałki, tylko wtedy kiedy będziesz silny jak w dzień, w którym się poznaliśmy. Czy to dla ciebie w porządku? - pokiwał głową, uniósł ją i spoglądał to na mnie, a to na moje usta. Cofnąłem się o krok nie chcąc pozwolić na to o czym myślał. Niestety on miał w planach co innego i podążył za mną przyciskając gwałtownie swoje wargi do moich, a ja kim byłem żeby nie oddać tego pocałunku.Całowanie Lou było za każdym razem czymś niesamowitym, każdy pocałunek był niepowtarzalny. Jednak ten, ten był inny. Był pełen pasji, tęsknoty, rozpaczy, miłości i przede wszystkim był pocałunkiem mówiącym do widzenia. Kiedy się oderwaliśmy od siebie, Lou po prostu wyszedł, bez słowa. Cieszę się, że to zrobił, bo w tamtej chwili nie mogliśmy powiedzieć sobie niczego więcej niż to co powiedzieliśmy poprzez ten pocałunek.

CZYTASZ
Falling
Fanfiction„Szukam cie wzrokiem na każdym występie z nadzieją, że wrócisz, ale nigdy cię tam nie ma. I kiedy sześć lat później na Madison Square Garden z głośników rozbrzmiewają pierwsze nuty Falling, unoszę wzrok ku sektorowi VIP i w końcu cię dostrzegam, a j...