Wszędzie wokół wirował z wolna opadający kurz. Blask płomieni mieszał się z poświatą zachodzącego słońca; niebo było tego wieczora prawie karminowe. W zaległej nagle ciszy wiatr unosił strzępki tkanin, iskry ognia i zmuszał do ponurego tańca jesienne liście barwy krwi. W oddali, stłumione przez szum Zakazanego Lasu, ciche na tle dotychczasowego bitewnego zgiełku, usłyszeć można było jęki i szlochy. Nikt się nie cieszył, nikt nie skandował imienia Harry'ego Pottera – Chłopca Który Przeżył ani Albusa Dumbledore'a – Obrońcy Hogwartu.
Zwyciężyli.
Wraz z żółtymi liśćmi, pędzonymi przez wicher od strony puszczy, ich powoli zalewała żółć goryczy, powoli docierało do nich, jaką cenę przyszło zapłacić za zwycięstwo.
Stopniowo lamenty stawały się coraz głośniejsze: w miarę jak jęki rannych z wolna cichły, by urwać się raptownie jeden po drugim, kolejne krzyki czarodziejów zrozpaczonych, niepogodzonych z losem najbliższych, dołączały do kanonady, tworząc swoisty nowy bitewny front, który naparł na ciszę, natarł na bębenki uszne pozostałych walczących; Hermiona poczuła, że jej serce pęka z żalu, czuła niemal fizyczny ból bez wyraźnego kierunku ani źródła.
Wtedy przez powstały zamęt i zgiełk przebił się dochodzący gdzieś z wysoka śpiew Feniksa.
Jego czerwone pióra zamigotały na tle dymów i sadzy, dziewczyna śledziła chwilę jak ptak kołuje w oddali nad miejscem, z którego przed chwilą przyszli. Wstrzymała oddech, a gdy go odzyskała, szybkim krokiem ruszyła z powrotem ku Wrzeszczącej Chacie.
CZYTASZ
DZIEDZICTWO FENIKSA cz. 1: Legenda (Sevmione) ZAKOŃCZONE
FanfictionTajemnicza choroba Harry'ego oraz niespodziewana śmierć Dumbledore'a krzyżują wszystkie plany życiowe Hermiony Granger, która sama walczy z wieloma wojennymi traumami. Próbując odkryć prawdę narazi się pewnemu sarkastycznemu Mistrzowi Eliksirów. Świ...