8. Skutki alkoholu

340 23 27
                                    

 James był tu tysiące razy. Znał każde zakrzywienie dachu, każde pęknięcie na starej szybie a hasła tych samych, znajomych plakatów i ogłoszeń wyryły mu się w pamięci i był pewny, że tak pozostanie do końca jego dni. Ścieżki nie oświetlił nawet blask księżyca, który schronił się za chmurami pozostawiając niebo nędznie szare. Chłopak przymknął oczy i z lekkim uśmiechem na ustach wciągnął tyle zimnego powietrza, na ile pozwalały mu płuca. Za nim słyszał pomruki przyjaciół, ich stałe kroki - jedne cięższe, inne nieco lżejsze. Wiedział, że już za kilka minut, gdy pozostawią za sobą ogromny głaz tuż przy skręcie w prawo im oczom ukaże się aleja ukochanych przez uczniów sklepów. Ich jednak interesował teraz tylko jeden.

-Myślicie, że Rosmerta nadal na nas czeka? - spytał lekko zasapany Peter.

-Mam nadzieję, potrzebuję tego wieczoru. - Mruknął Lupin starając się wytężyć wzrok by dostrzec w oddali słabe światło. W ciemności błysnęły zęby Syriusza, gdy ze śmiechem odrzucił głowę do tyłu.

-I to jest odpowiednie nastawienie, uczcie się od Remusa chłopcy!

-Nie musielibyśmy się tym martwić, gdyby Syriusz posiadał trochę opanowania. - Mruknął Peter wypatrując wsparcia w Jamesie, który przez całą podróż rzucił zaledwie parę komentarzy. Chłopak jednak nie zareagował, wciąż idąc przed siebie bez słowa z nieco nieobecnym wzrokiem. Syriusz za to nadrabiał jego milczenie swoim oburzeniem.

-Jak możesz! Byłem idealną mieszanką spokoju, opanowania i chłodnego umysłu. To Evans się nakręcała i chyba przy okazji uszkodziła parę dzieciaków.

-Tak, bo przecież ty jesteś obrazem stabilności emocjonalnej. - Rzucił Remus pociągając nieco czerwonym nosem i chowając dłonie w kieszeniach płaszcza.

-James! – zawył przeciągle Syriusz doganiając przyjaciela i rzucając reszcie oburzone spojrzenia - trochę wsparcia, ci niewdzięcznicy zmówili się przeciwko nam.

-Nie wam, tyko tobie.

-Przymknij się Remus, dorośli rozmawiają.

James kilkakrotnie zamrugał i spojrzał na Syriusza z dziwnym wyrazem twarzy. Z twarzy Blacka powoli spełzł jego typowy uśmiech, a między czarnymi brwiami powstała mała zmarszczka. Chłopak zarzucił ramię na barki przyjaciela i ściszył głos tak, by tylko on go słyszał.

-Wszystko w porządku?

Jedyną odpowiedzią były niepewne, brązowe oczy i po chwili ciszy trzy słowa.

-Muszę się napić.

***

Lily wgramoliła się do pokoju wspólnego i pozwoliła, by obraz zatrzasnął się za nią z hukiem. Pokój był całkowicie pusty, nawet kot nie przysiadł na żadnym fotelu. Przemknęło jej przez głowę, czy James i pozostali są już w swoim dormitorium, czy nadal włóczą się po korytarzach czy może dopiero wrócili. Przez chwilę też pomyślała, że mogliby tutaj siedzieć, zwinięci na kanapie przed kominkiem omawiając sprawy niedostępne dla nikogo innego. Mogłaby wtedy podejść, usiąść najbliżej ognia i pozwolić, żeby ich słowa stopiły się w jedno i wypędziły całą resztę z jej głowy.

-Och, co za głupota. - Powiedziała cichutko sama do siebie i opadła na najbliższy fotel. Czy naprawdę chciałaby tutaj siedzieć w ich towarzystwie, wysłuchując komentarzy Pottera, jego nieznośnych uwag?

Recz jednak w tym, że jego uwagi wcale nie były nieznośne. Jego komentarze przestały być irytujące, a zaczęły być zabawne i interesujące. Jego obecność przestała być udręką, i nikt chyba nie był bardziej zaskoczony tym, że zaczęła być zwyczajnie...przyjemna.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 22, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kawa i Herbata || Jily/ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz