𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟎𝟕

66 3 0
                                    

DEDYKACJA DLA gloomypersephone !

— Rozumiem, dobrze, że mi o tym powiedziałaś, ale mam nadzieję, że znowu nie skończysz na samym fast-food'zie? — odpowiadając na słowa córki, zakańczając swoją wypowiedź znakiem zapytania.

— Oczywiście, że nie! Mamo, przecież wiesz doskonale, co ja myślę na ich temat, prawda? A tak a propos, to ja już muszę lecieć, bo się spóźnię! Do zobaczenia wieczorem! — odzywając się Sarada, tuż po tym, jak jej wzrok padł na zegar wiszący na ścianie, szybko kończąc, to co jej pozostało na talerzu i jednym haustem dokańczając herbatę, nim wstała od stołu.

— Wiem, wiem, ale jednak wolę o tym przypomnieć, od czasu do czasu. W takim razie do zobaczenia wieczorem i nie zapomnij zabrać ze sobą kluczy! — odparła Sakura na jej słowa, przyglądając się jeszcze jej przez chwilę, do czasu, nim zniknęła za rogiem.

Niedługo potem, usłyszała Sakura, jak zamyka Sarada za sobą drzwi wejściowe od domu, mając dziwne uczucie, że coś jest jednak nie tak. Jednak po chwili pokręciła jedynie głową z dezaprobatą, nim sama zaraz opuściła również ich dom. Kiedy tego dokonała, po córce już śladu nie było, a ja sama udała się do szpitala, gdzie już na nią czekała Ino, z miną taką, jakby kogoś przed chwilą zamordowała. Na ten widok, jedynie westchnęła cicho, kierując się za nią do jej miejsca przeznaczenia.

***

Sarada nie przypuszczała, że ledwo co przyłożyła głowę do poduszki, będzie zmuszona już wstawać z łóżka. Widać musiała spać tak mocno, że kompletnie nic jej się nie śniło, dlatego miałam takie dziwne wrażenie, że dopiero co się położyła. Przeciągnęła się niechętnie, zdejmując ociężale nogi na podłogę w poszukiwaniu kapci. Bez nich, nie było mowy, aby ruszyła gdziekolwiek dalej. Tym bardziej, że to właśnie dzisiaj miała rozpocząć przygotowania do jutrzejszej niespodzianki dla jej rodziców.

— Dasz radę! Nie możesz się teraz wycofać! — mruknęła Sarada zaraz do siebie, aby podnieść się na duchu, bo jakoś czarno to wszystko widziała.

Zwłaszcza, że w każdej chwili, jej ojciec mógł wrócić do domu, a to wcale nie było Saradzie na rękę. Z drugiej strony, niby jak mieliby jej rodzice spędzić ich rocznicę ślubu, jak nie razem? Tak też, z mieszanymi uczuciami udała się do łazienki i ogarnęła się, nim skierowała swoje kroki do kuchni. Serce waliło jej jak opętane, bo zdawała sobie sprawę, że jak nie mama, to ojciec zorientuje się, co knuje uroczyście. Pokręciła na te słowa tylko głową, że prawie jej okulary z nosa spadły.

Westchnąła znowu i je na nowo usadowiła na swoje miejsce nim usiadła przy stole. Spoglądając nerwowo na rodzicielkę, która właśnie przygotowywała śniadanie.

— Dzień dobry, mamo! — rzekła Sarada dziarsko, aby ukryć zdenerwowanie, które towarzyszyło jej od wczoraj, od momentu, gdy postanowiła przygotować tę niespodziankę.

— Ah, witaj córciu! Mam nadzieję, że dobrze ci się dzisiaj spało? — spytała po chwili Sakura, córkę, spoglądając na nią z pod różowych kosmyków, opadających jej na twarz.

— Tak, całkiem dobrze mi się spało, mamo — odparła Sarada tuż po tym, jak uporała się z ziewnięciem, które rzuciło jej się na usta.

— To dobrze wiedzieć, bo dzisiaj masz się dowiedzieć, co za misje nasz wykonać, że swoim team'em! — stwierdziła dziarsko Sakura, podając jej talerz na którym już były przygotowane jajka sadzone.

— To prawda, ale jeszcze nic nie wiadomo, a nuż to nic specjalnego. Tak czy inaczej, trzeba na wszystko być przygotowanym! — powiedziała Sarada po tym jak pochłonęła to, co mama przygotowała na śniadanie, prawie po drodze unikając zadławienia się kawałkiem chleba.

𝚂𝚊𝚔𝚞𝚛𝚊'𝚜 𝚗𝚒𝚐𝚑𝚝𝚖𝚊𝚛𝚎 𝚒𝚜 𝚋𝚊𝚌𝚔 | 𝐒𝐀𝐒𝐔𝐒𝐀𝐊𝐔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz