— Sarada, co ty robisz?! — wydyszał po chwili Boruto, nie mogąc pojąć jej zachowania.
— Jak to co?! — syknęła Sarada cicho do niego, nim kontynuowała: — Mój ojciec nas przyuważył!
— Że co?! — ryknął Boruto, ale zaraz go uciszyła, bo nie miała pojęcia, czy nadal jej ojciec tam jest, czy też już Shikamaru go stamtąd zabrał.
— Mało brakowało, a cały plan poszedłby z dymem! — odparła Sarada już porządnie wkurzona i mając nadzieję, że nie wszystko jest stracone.
Nigdy się tak nie bała Sarada jak teraz, bo dosłownie mało brakowało, aby ich zauważył, a to nie byłoby jej na rękę. Nic więc dziwnego, że wściekła się potwornie na Boruto, że taki nieuważny był. Mitsuki nawet jej w tym nie pomagał, bo dla niego nic innego się nie liczyło, poza samym Boruto. I tak jego zachowanie jej zdaniem podchodziło pod zainteresowanie homoseksualne, ale to wolała zostawić dla siebie samej. Nawet jeśli by o tym powiedziała, to i tak ta dwójka by nic nie skumała.
Westchnęła tylko, spoglądając z podełba na niego, gryząc się w język, aby nie palnąć mu długiej litanii, co ona o tym myślę. A to dlatego, że nie mieli na to czasu, taka była zakichana prawda. Mieli sporo rzeczy do załatwienia, ale jeśli oni będą tak się zachowywać, to już wolała Sarada sama się tym wszystkim zająć, nawet jeśli musiałaby użyć podziału cienia. Kiedy upewniła się, że jej ojciec zniknął z horyzontu, wtedy dopiero naprawdę mogła odetchnąć z ulgą.
— Cholera, wybacz! — rzekł po chwili Boruto, który dopiero teraz zrozumiał, że przez niego mało wszystko nie wyszło na jaw, przed faktem dokonanym.
— Chociaż tyle dobrego, że zrozumiałeś! — odparła Sarada, poprawiając przy tym okulary na nosie.
— Fakt, gdyby twój ojciec się dowiedział, nie byłoby niespodzianki, więc możemy dziękować Bogu, że udało nam się tego uniknąć! — wtrącił się po chwili Mitsuki, wypowiadając słowa, które mało jej nie dobiły.
Wówczas z pomocą przyszła dalej Ino, koleżanka mamy, która z rozbawieniem przyglądała się tej sytuacji. Chociaż zdawała sobie sprawę, że cały plan mógł w tym momencie runąć, gdyby ojciec ich przyłapał. A przecież nie było mowy, aby teraz się poddali. Dlatego postanowiła ich wspomóc, bo nie mogła patrzeć, jak plan córki Sakury i Sasuke nie wypala. A przecież był całkiem dobrym planem, jeśli sami nie byli wstanie celebrować swojej własnej rocznicy ślubu.
— W takim razie, możecie na mnie liczyć, że dopilnuję, aby się nie zorientowali zbyt wcześnie! Dodatkowo, jedli jeszcze ktoś że znajomych nie wie o tym planie, to dam im znać! Im więcej odpowiednich ludzi wie, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że plan się powiedzie, bo będziemy mogli odwieść twoich rodziców, od poznania za wcześnie planu! — rzekła po chwili Ino, z uśmiechem na twarzy, chociaż nie był on całkowity.
A to z powodu, że musiała dopilnować, aby jej mąż się nie wygadał, a to wcale prostym zadaniem nie było. O tym samym mogła powiedzieć o ich synie, który mógłby palnąć o tym w nieodpowiednim czasie i momencie. Jednak nie miała zamiaru się Ino poddać, więc musiała przeć do przodu. Zaraz też wróciła za kontuar, aby sięgnąć po swój telefon. Pokręciła przy tym głową, jakby czegoś się pozbywała, wzdychając głęboko. Po chwili znalazła odpowiedni numer, pomijając Sakury i zaczęła dzwonić.
CZYTASZ
ðððððð'ð ððððððððð ðð ðððð | ðððððððð
FanfictionCo siÄ stanie, kiedy twój najgorszy koszmar nagle powróciÅ, ale czy na pewno?! Tego doÅwiadczyÅa Sakura, zastajÄ c w domu kogoÅ, kogo siÄ nie spodziewaÅa...