— Będę dozgonnie wdzięczna za pomoc, pod tym względem! — rzekła po chwili Sarada, spoglądając na zegarek, aby upewnić się która jest godzina.
— To nic wielkiego, a teraz lepiej jak ruszycie dalej, bo ma je jeszcze sporo do załatwienia! A ino stroje się nie martwcie, ja i reszta się tym zajmiemy! A i o bukiet też, to też będzie gotowe! — odparła po chwili Ino, nim zatopiła się w rozmowie telefonicznej.
Zaraz po tych słowach Sarada opuściła kwiaciarnię wraz z Boruto i Mitsukim. Serce dalej waliło jej jak opętane, ale zarazem miała nadzieję, że ojciec Shikadai'a przetrzyma jak najdłużej jej ojca. Doskonale wiedziała, że to mogło być czcze pragnienie, dlatego też, musiała być cały czas czujna i uważna. Z jednej strony, połowa zadania mogła być już wykonana, ale z drugiej strony, pozostała teraz najgorsza część z tego wszystkiego. A co za tym idzie, musiała załatwić na jutrzejszy wieczór restaurację, a to mogło spalić na panewce.
— Też mi się imprezy zachciało! — mruknęła Sarada pod nosem, wcale nie spoglądając się na Boruto i Mitsukiego, którzy nie byli wstanie nadążyć za nią.
— Hey, Sarada, zwolnij! — odezwał się po chwili Boruto, kiedy udało mu się z nią zrównać.
— Eh?! Co masz na myśli? — odparła Sarada, tuż po tym jak się zatrzymała na chwilę.
— A to, że pędzisz, jak na złamanie karku! — rzekł po chwili Boruto, nie mogąc zrozumieć czemu tak pędziła.
— Nie wspominając, że już piąty raz, jak mijamy restauracje, gdzie chciałaś urządzić to przyjęcie — dodał po chwili Mitsuki, wskazując na tę restauracje, a Saradę kompletnie zatkało.
Gdyby nie to, że Boruto ją zatrzymał, pewnie bym tak do wieczora pędziła przez wioskę, zatopiona we własnych myślach. W tym momencie nie była Sarada wstanie więcej się na niego złościć. A to pokrzyżowało by jej plany. A tego prawdę mówiąc, by nie przeżyła, tego była w stu procentach pewna. Westchnęła tylko cicho, spoglądając się to na Boruto, to na Mitsuki'ego, ciesząc się w duchu, że ich w ten plan wtajemniczyła. Kiedy w końcu się opanowała i pozbierała w całość, mogła kontynuować zadanie.
— Dzięki, że zwróciłeś na to uwagę Mitsuki! W takim razie nie traćmy już czasu na zbędne gadanie i wejdźmy do środka! — rzekła po chwili Sarada, na słowa Mitsuki'ego, dziękując mu w duchu, że zwrócił jej uwagę na to.
— Nie ma problemu, po prostu pomyślałem, że tak będzie najlepiej, bo jeszcze sporo mamy do załatwienia — odrzekł po chwili Mitsuki, raz poraz spoglądając to na Boruto, to na Saradę.
— Mitsuki ma rację, w sumie sam chciałem o tym powiedzieć, ale mnie on ubiegł, więc tylko mogę na jego słowa przytaknąć, że się z nim zgadzam! — wtrącił po chwili Boruto, aby dać znać, że się zgadza ze słowami Mitsuki'ego.
Po tych słowach Sarada ruszyła przed siebie, a za nią skierowali się też Boruto i Mitsuki. Serce jej waliło jak opętane, ale doskonale wiedziała, że tak już mało jej brakuje, aby wszystko było gotowe. Kiedy weszli weszli do środka, pierwsze co ich uderzyło to zapach jedzenia roznoszący się po całym lokalu i gwar ludzi, obecnie spożywających obiad lub kolację. Teraz jedynie pozostało im załatwić miejsce na niespodziankę, ale nie była pewna, czy właściciele zgodzą się na jej realizację.
PS. Jak pewnie zauważyliście wracam ze zdwojoną siłą z tym fanfikiem i od razu macie świeżutki rozdział prosto z pieca XD Nie mam ochoty przerabiać na dłuższe rozdziały, więc pozostają takie, jakie publikowałam na głównym koncie XD
CZYTASZ
ðððððð'ð ððððððððð ðð ðððð | ðððððððð
FanfictionCo siÄ stanie, kiedy twój najgorszy koszmar nagle powróciÅ, ale czy na pewno?! Tego doÅwiadczyÅa Sakura, zastajÄ c w domu kogoÅ, kogo siÄ nie spodziewaÅa...