~ 5 miesięcy wcześniej , po treningu kruków ~
Tak jak zawsze po zakończonym treningu ruszyliśmy do salki klubowej, żeby przebrać się z przepoconych ubrań. Jak można się spodziewać, Król i jego wierna Krewetka zostali na sali i dalej ćwiczą, a dobrze wiemy, ze ich bezbronne kolejne 15 minut przerodzi się w potwora - czyli będą do momentu aż jeden z nich nie zemdleje albo zwymiotuje z przemęczenia. Jednak dziś Dachii i Suga - znani jako drużynowi rodzice - zakazali im jakichkolwiek dłuższego treningu przed przerwą świątęczną.
- Tsuki! - usłyszałem głos z tyłu pleców i dobrze wiedziałem kto mnie woła - Będę czekał na dole - i tak dobrze wiedziałem, że tam czekał więc nie widzę sensu, żeby za każdym razem się mi spowiadał, ale nieważne
- Dobra już się utkaj Yamaguchi - tak jak zawsze odpowiedziałem mu oschle, ten wyszedł na zewnątrz
- Nie sądzisz, że jesteś dla niego trochę za ostry? - odezwał się Nishinoya - Chłopak jak z tobą rozmawia to cały się zacina i mi go trochę szkoda, chłopie
- Zajmij się swoimi pieprzonymi sprawami - rzuciłem na odchodne i wyszedłem
Gdzieś z tyłu słyszałem jak Dachii coś wykrzykuje, ale mało mnie to obchodziło. Po chwili chodzenia poczułem śnieg pod butami. Kurwa, zapomniałem że jest zima, brawo ja. Kiedy byłem już obok piegowatego zauważyłem, że ten usiłuje ulepić bałwana, ale niezbyt mu to wychodziło.
- Fajny bałwan, Yama - zwróciłem na siebie uwagę chłopaka, który się przestraszył i przewrócił - iiii sorry, że tak na ciebie syknąłem w szatni - podrapałem się po karku - Zamierzasz leżeć tak w tym śniegu czy pozwolisz sobie pomóc - wyciągnąłem rękę, a ten od razu przyjął gest. Miał lodowate ręce i dziękowałem bogu, że miałem ogrzewacze do rąk
- Nie musisz za nic przepraszać - posłał mi ciepły uśmiech, który potrafi rozgrzać w najzimniejsze dni - Przyzwyczaiłem się już i dzięk- AAAA! - niespodziewanie krzyknął i chwycił się za kostkę, sycząc z bólu
- Czekaj pomogę ci - ściągnąłem robę z ramienia i kucnąłem przy chłopaku prosząc go, żeby wgramolił się na moje plecy, podałem mu nasze torby - Dasz rade nieść je przez całą drogę?
- Chyba tak
- I teraz będziesz niósł je, a ja ciebie - powiedziałem poetycko - Aż do mojego - zaznaczyłem
- Nie chce się tobie narzucać
- Za późno mój drogi, idziemy do mnie i się tobą zajmiemy
~ 5 min później~
- Tsukki zimno mi...
- Jeszcze trochę, za zakrętem jest mój dom tam zrobię Ci ciepłe kakao i opatrzę nogę
-...
- Coś nie tak Yama?
- Nic po prostu trochę dziwnie się zachowujesz i to mnie odrobinę przeraża. Zmiana twojego zachowania ma plusy i minusy, nie zrozum mnie źle nawet mi to się podoba
Na tej rozmowie zeszła nam cała droga do mej włości. Tam zrobiłem co obiecałem. Przez następne 2 tygodnie Tadashi siedział w domu. Nic specjalnego go nie ominęło poza tym że, trener mówił nam o obozie na który pojedziemy z Aoba Joshai, Nekomą, Shiratorizawa, Fukurōdani i chyba z tymi dwoma baranami braćmi Miya, reszty klubów nie zapamiętałem ale Kuroo i Bakuto z ich drużynami będą nocowań u nas, a mi się trafili Bokuto i Akashi we własnej osobie, Yama dostał kapitana Nekomy i tego Ruska chyba Lev się nazywał mniejsza z Tym, te dwa cymbały wpadły na pomysł żeby zrobić nockę dla 6 jebanych osób :
2 z Nekomy
2 z Fukurodani
Ja i Tadashi
NO po prostu wspaniały pomysł, godzien jebanej pochwały
CZYTASZ
°Mroźne Dni ° [1]Tsukkiyama°
RomanceTa książka jest stara jak świat, pisałam ją niechlujnie i nie zwracałam szczególną uwagę na jakieś błędy (w tamtym okresie stwierdzono mi dysleksję). Kiedyś może przysiądę i poprawię tą książkę, żeby aż tak nie skręcało podczas czytania :) Tadashi Y...