Nadszedł ten moment. Mój rewanż z Sasuke. Zawsze wygrywał on, ale dla honoru Hokage zrobię wszystko!
-Czas zacząć! - wykrzyczałem dumnie. I niemalże w jednej chwili rzuciliśmy się do walki.- Kage Bunshin No Jutsu! - wypowiedziałem słowa ataku (*nie wiem jak to inaczej nazwac*). W ten sposób stworzyłem 10 swoich klonów.
Sasuke wyglądał jakby przewidział ten ruch. Wyjął z kieszeni 5 shurikenów. Ze względu, że był uzdolniony w kierunku korzystania z broni. Wystarczyło to, aby pokonać moje klony. Ale ja jednak również to przemyślałem i zaatakowałem mojego przeciwnika z powietrza. Odziwo, lub i też jak można było się spodziewać, również to przewidział. Po czym użył na mnie Techniki Ziejącego Smoka (techniki polegającej na zianiu ogniem). Na szczęście, szybko zdążyłem zmienić kierunek lądowania i nie zostałem zraniony.
- Widzę, że ciągle uzywasz tę samą technikę - rzekł do mnie z egoistycznym wyrazem twarzy.
- Wolę dopracować moją jedną techniką, niż ,,szpanować" wieloma na słabym poziomie - odpowiedziałem mu.
Wtedy ewidentnie się zdenerwował, tak jak wcześniej uważał się za lepszego ode mnie i wiedział, że wygra, tak teraz moja odpowiedź zbiła go z tropu. Wtedy stało się to.Jedno słowo, a znaczenie potężne.
-Sharingannnn - wykrzyczał Sasuke. On nigdy w życiu go nie używał. Z plotek słyszałem jedynie, że chłopak obudził go i posiadał aktywnego raz - podczas masakry jego klanu. Potem nigdy go nie używał, to był najprawdopodobniej pierwszy raz, gdy użył go naumyślnie. Wtedy to ja wszedłem na jego miejsce bez wyjścia i wrócilismy na pozycję startową.Po tych pierwszych momentach walki, zdałem sobie sprawę, że technika na niego nie zadziała. Nie wiedząc za bardzo jak działa sharingan, uznałem, że jak nie technika, to kunai lub shurikeny. Wyjąłem więc Kunai'e, przyspieszyłem krok i rzuciłem się na niego z dwoma kunai'ami. Bezskutecznie. Młody Uchiha ominął atak, a ja wylądowałem na ziemi. No to spróbowałem atak z daleka z 3 shurikenami. Znowu bezskutecznie. Jedyne co zostało to TaiJutsu (walka wręcz). To była moja słaba umiejętność, ale w tamtej chwili jedyna opcja ataku.
Po sekundzie, biliśmy się z Sasuke na pięści. Po długich próbach trafiłem go pięścią w brzuch. Stracił o n wtedy równowagę i zachwiał się. Idealna okazja aby zadać cios ostateczny. Nareszcie! Tyle czekania na wygraną i w końcu się uda! Zawsze na to czekałem i teraz zobaczy to nie tylko on, ale cała akademia! Wtem ku mojemu zdziwieniu stało się coś niezwykłego.
Sasuke zamienił się w... Kłodę. Tak, kłodę drewna. - Technika Podmiany - pomyślałem - mogłem to przewidzieć, przecież taki ktoś jak on nie dałby się na taką technike -rozpaczałem w mojej głowie. Wtem wylądowałem na ziemi i obróciłem się w lewo, prawo, ale go nie było. Nagle poczułem tylko ostry ból w czaszce. Później zobaczyłem rozmazany obraz rzeczywistości wokół mnie. Dalej... Nic nie pamiętam oprócz faktu, że wylądowałem na ziemi.
Musiałem długo tak leżeć, bo po chwili nie było nikogo. Słońce nadal było wysoko na niebie, ale wokół nikogo nie było. Z tyłu mojej głowy nagle usłyszałem szept, a może porostu nie śmiałą wypowiedź.
- Nieźle walczyłeś... - powiedział Sasuke.
Gdy odwróciłem się w jego kierunku, on lekko wytrzeszczył oczy, odwrocił głowę i ... Zaczerwienił się. Moje zaskoczenie w tamtej chwili było ogromne (większe niż moja miska pełna ramenu). Ale wtedy doznałem dziwnego uczucia.... Było ono dość przyjemne i miłe, wypełnione czyjąś troską i zainteresowaniem wokół mnie. Jednak nie umiałem go nazwać, wiedziałem chyba, co to jest, ale nie byłem w stanie wtedy i tym sobie przypomnieć.
- Jesteś coraz lepsze w te klocki - prowadził dalej rozmowę młody Uchiha - z każdą walką widzę u ciebie coraz większe postępy... - No nic, jest już późno, a ostatnie spóźnienie się do domu dużo mnie kosztowało, jednak widzę polepszenie twej walki - skończył rozmowe Sasuke i pobiegł do domu.
Ja leżałem przez dobre kilka minut jeszcze bez ruchu. Nie byłem w stanie pojąć tego co czułem. Radość, że się mną interesował i to jedno uczucie, którego nazwy nie pamiętam. Miałem wrażenie jakbym już kiedyś je czuł, a nawet nie raz, nie dwa, tylko z dobrych kilka/kilkanaście razy. Z drugiej strony, byłem strasznie zdenerwowany i zły przegraną. Przecież to ja miałem wygrać! Szkoda, że tak to się skończyło, mógłbym wygrać i zdobyć szacunek innych adeptów akademii. Po kilku minutach wstałem, otrzepałem się z kurzu i wróciłem do domu. Pomimo różnicy charakteru, rozumieliśmy się wewnętrznie z Sasuke, łączyły nas te same emocje: samotność i smutek. Ani on, ani ja nie mieliśmy rodziców ani rodziny. Byliśmy sami. A teraz, mam rażenie, że jest jeszcze jedno uczucie, które działa w jedną stronę. Pierwszy raz Sasuke mnie tak potraktował. Słowa Sasuke były kluczem, do otworzenia szafki z jednym, ważnym uczuciem. Tym uczuciem była.... Miłość do Sasuke......(C.d.n.)
CZYTASZ
Czarny Kunai || NaruSasu FanFic
Historia CortaNaruto i Sasuke. Na pierwszy rzut oka widać między nimi czysta rywalizację, ale jak to bywa, nikt nie wie jakie uczucia towarzyszą młodym Shinobi, m.in młodemu Naruto, który zakochuje się w rywalu...