Czarny Kunai Vol.6 || Moja Drużyna!

292 22 5
                                    

Księżyc. Piękna gwiazda. Może nie ładniejsza niż słońce, ale jednak oświetlało mi noc. Czasem zastanawiałem się, że może tak, jak dla mnie słońce stanowi rodziców, tak rodzinę dla Sasuke stanowi księżyc... Ciężko stwierdzić. Ale ja i tak nie miałem czasu na nocne oglądanie księżyca. Jutro miał nadejść ważny dzień. Skoro zdałem egzaminy, zostanę przydzielony do drużyny. Muszę się wsypać i kolejny dzień z rzędu nie spóźnić. Przecież to zbyt wiele dla mnie znaczy dattebayo!

Nadeszła zmiana. Teraz już słońce wszystko oświetlało. Odziwo, nie spóźniłem się, a nawet wstałem dwie godziny przed czasem. W życiu bym się tego nie spodziewał, w szczególności po sobie. Z powodu, że zacząłem dzień inaczej, chciałem, aby był taki do końca. Nie zjadłem ramenu na śniadanie, tylko zupę z krewetek, ugotowaną dwa dni temu. Ubrałem się jak zawsze w to samo, bo nie miałem nic innego w co mógłbym się ubrać (oczywiście po za strojem żałobnym). Umyłem zęby i z prędkością światła stawiłem się pod budynkiem akademii. Odziwo, byłem tam pierwszy. Dla mnie to nawet dobrze, dzień był inny niż każdy wcześniejszy, tak jak chciałem. Uznałem, że siądę na mojej ulubionej huśtawce. Była ona stera, drewniana i zawieszona na dwóch sznurkach na gałęzi starego równie starego drzewa. Zawsze gdy na niej byłem, czułem się tak, jakby ktoś lub coś naprawdę w życiu mi pomagało. Gdy nie miałem pomysłów czy coś, zawsze się tu zjawiałem i huśtałem. Ale, żeby dzień był inny, nie huśtałem się na niej - poprostu usiadłem i patrzyłem przed siebie, wyczekując innych.

I tak minęło półtorej godziny. Po czasie zjawili się wszyscy, łącznie z Iruką. O godzinie równo 8:00 wszedliśmy wszyscy do sali. Tam nadszedł ten decydujący moment.
-Dobrze, z tego co widzę każdy się dziś zjawił i to nawet bez spóźnień! - zaczął sensei - Zaraz przeczytam składy waszych drużyn. Jednak zanim to zrobię proszę was o jedno. Nie zależnie, na kogo traficie, proszę, wspierajcie się na wzajem na dalszej drodze, ponieważ nigdy nie wiecie, ile zostanie was na koniec... Ale dobrze, żeby nie przedłużać...
W tamtym momencie serce zaczęło mi szybciej bić. Miałem dosłownie kilku kolegów i tylko modliłem się o to, żeby nie trafić na jakiś głupków którzy nic nie potrafią (lamusy). Przez stres nie słuchałem wogóle składu innych zespołów, czekałem tylko na swoje nazwisko i imię.
- Drużyna 7 - zaczął mówić - Naruto Uzumaki... Sasuke Uchiha.... I Hinata Hyuuga - powiedział nauczyciel.
- OJ TAK!!! JESTEŚMY NA DOBREJ DRODZE DATTEBAYO! - wykrzyknąłem.
Sasuke tylko uśmiechnął się pod nosem, ale nie szyderczo... Tylko tak bardziej, po koleżeńsku... Hinata. W sumie jak zwykle - lekko tylko się uśmiechnęła i podeszła do mnie i do Sasuke.
- Na-na-naruto-kun, sasuke-chan - wykrztusiła z siebie - Cieszę si-się, że będziemy razem pracować - uśmiechnęła się mocniej pod koniec wypowiedzi.
- Ja też się cieszę. Ale nie zapominaj Naruto.. - odpowiedział Uchiha - Nasza rywalizacja nadal trwa! - krzyknął.

- Witajcie! - powiedział szarowłosy mężczyzna - Nazywam się Hatake Kakashi. Będę waszym przyjacielem, ale wolę być uznawany jako sensei. Miło mi was poznać!

(C.d.n.)

Czarny Kunai || NaruSasu FanFicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz