Prolog

1.1K 85 50
                                    

Leżałam twarzą na podłodze, skręcając się z bólu. Nic nie widziałam, moje okulary musiały mi spaść. Czułam okropny ból w boku, niczym skurcz. Rozchodził się po ciele przy każdym ruchu. Gdy uniosłam twarz z podłogi, okazało się, że leżałam w kałuży krwi. Nie miałam pojęcia, co się stało. Ostatnio byłam w mieszkaniu, przyszłam tutaj, czytałam podręcznik, potem wyglądałam przez okno... Może zemdlałam? To nie tłumaczy krwi, ani bólu w boku, ale na pewno otrzymam na to odpowiedź później. Nadal nie miałam okularów, więc podniosłam się i przeszukałam moje otoczenie w poszukiwaniu ich. Znalazłam je pod stołem i je założyłam, po czym rozejrzałam się po sobie. Byłam pokryta we krwi, która wydawała się lecieć z mojego nosa. Podniosłam się, nadal czując ból w boku i spojrzałam na blat. Wszystko było na miejscu, tak jak to zostawiłam. Książka, którą nieco pogniotłam w akcie frustracji. Za oknem usłyszałam studentów, dokładniej moich znajomych z liceum. Wieść, że dostali się tu mnie wkurwiła niesamowicie. Oni? Skończeni idioci, zajmujący się tylko pieszczeniem siebie nawzajem i nigdy nieskupiający się na niczym? Nonsens. Zauważyłam, że zgniotłam przez przypadek karteczkę w wypisanym jutrzejszym doświadczeniem. Zdarzało mi się używać przemocy, gdy byłam zła. Być może dlatego ludzie nie wytrzymują ze mną za długo.

Odpuściłam te smutne myśli. Co do mojego omdlenia, może po prostu się zmęczyłam? Ból brzucha mógł być spowodowany czymkolwiek, w sumie to nie jadłam od kilku dni. Spojrzałam na zegar i zdziwiłam się, widząc godzinę wpół do dwunastej w nocy. Musiałam przespać na tej podłodze dobre parę godzin. Rozejrzałam się po sali i postanowiłam ją zostawić, jaka jest. Nie przeszkadzał mi lekki bałagan. Wyszłam z pracowni i skierowałam się do mieszkania, po drodze podziwiając nocny widok kampusu i rozmyślając o moim współlokatorze. Zapewne też był studentem, ciekawe czy studiuje dłużej ode mnie. Musiałabym się go zapytać o parę rzeczy. Po kwadransie dotarłam do mieszkania i otworzyłam drzwi, zastając wszystko tak, jak to zostawiłam. Mój współlokator nadal nie przybył, co było co najmniej dziwne. No cóż, więcej miejsca dla mnie, nie będę narzekać. Weszłam do mojej sypialni i zaczęłam się szykować na jutrzejszy dzień, lecz usłyszałam odgłos przy drzwiach. Odruchowo odwróciłam się i zobaczyłam ruszającą się klamkę. Kto by wchodził o tej godzinie?

Pewien niski, czarnowłosy mężczyzna stanął w drzwiach, mając przy sobie walizkę. Wciągnął walizkę przez próg i dopiero mnie zauważył.

- A ty kto? - zadałam pytanie pierwsza.

Zignorował moje pytanie i sam zadał kolejne.

- Jesteś Hange Zoe? - zapytał.

- Zadałam pytanie pierwsza.

- Levi Ackerman, miło poznać. Z tego co wiem, to będziemy razem mieszkać. Tak?

- Tak — odpowiedziałam nieco naburmuszona.

- Co jest? Spodziewałaś się księcia na białym koniu? Nie dziś, niestety — wtargnął walizkę przez salon, a ja oparłam się o framugę drzwi do sypialni.

- Zajęłam już sypialnię, zresztą jest tylko jedno łóżko — powiedziałam. Jakoś mnie typ nie przekonywał.

- Spokojnie, lubię spać na kanapie — zmierzył mnie wzrokiem, po czym zmarszczył nos — Śmierdzisz. Umyj się.

Zatkało mnie. Za kogo się uważał, żeby mi rozkazywać? W sumie to bym się nie myła przez kolejny tydzień, by go wkurzyć, ale z drugiej strony to nie pamiętałam, gdy ostatnio brałam prysznic. Może i miał rację. Pamiętam, jak wszyscy w liceum mi wypominali moją higienę, ale ich nie rozumiem. Najwyraźniej nigdy nie byli tak pochłonięci pracą, że zapominali o całym świecie. Przegrywy, nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem. A ja wiem. Mam ustalony cel i nie obchodzi mnie nic, co miałoby mi przeszkodzić. W tym jakieś głupoty, jak przejmowanie się innymi. Wzięłam z pokoju moje rzeczy i już miałam się zbierać do mycia, gdy Levi mnie zatrzymał. Siedział na kanapie, z komputerem na kolanach.

- Masz krew pod nosem i na ubraniach. Co robiłaś?

- Gówno cię to interesuje — burknęłam chamsko. Nienawidziłam, gdy ludzie jak on mnie upominali.

- Właśnie, że mnie to interesuje. Wolałbym nie mieszkać z seryjnym mordercą.

- Nikogo nie mordowałam.

- W takim razie nie będzie ci przeszkadzać, jeśli teraz się umyjesz.

Nie miałam już siły kontynuować tej rozmowy, po prostu udałam się do łazienki. W lustrze zauważyłam, że rzeczywiście jestem cała pokryta krwią. Może i spanie w kałuży krwi nie było najlepszym pomysłem. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, nasłuchując jakichś dziwnych zachowań mojego współlokatora. Nie ufałam mu za bardzo. Na razie był cicho. Podejrzanie cicho? Może. Na szczęście ciszę przerwała moja butelka szamponu upadająca pod prysznicem.

Wyszłam z łazienki owinięta w ręcznik, nadal z mokrymi włosami, zostawiając mokre ślady na podłodze. Drzwi łazienki od drzwi z mojego pokoju oddzielał metr, lecz jakimś cudem Levi zdążył mnie usłyszeć i bez odwracania się nakrzyczeć na mnie za pozostawianie wody na podłodze. Ma oczy z tyłu głowy czy co? W sypialni ubrałam się w piżamę i sprawdziłam telefon. Odpisałam na wiadomość od taty i już chciałam iść do kuchni coś zjeść, gdy zobaczyłam Levi'a sprzątającego wodę z podłogi. Cicho go ominęłam i wskoczyłam do kuchni. W lodówce nic nie było, lecz w szafce zostawiłam sobie zupkę chińską. Otworzyłam paczuszkę i zaczęłam jeść suchy makaron, za co Levi skarcił mnie wzrokiem.

- Nawet tego nie ugotujesz?

- Nie chce mi się. I nie jestem głodna.

- Mhm.

- A zresztą gówno ci do tego — wyrzuciłam nadal w jednej trzeciej pełną paczuszkę do kosza. Nie lubiłam dużo jeść. Podeszłam do Levi'a, który znów siedział na kanapie, coś stukając na laptopie. Usiadłam obok i spojrzałam w ekran. Pisał coś. Jakąś książkę, może artykuł. W ciszy czytałam, to co pisał. Miał bardzo informacyjny, lecz nieformalny styl pisania. Skupiał się na akcjach, a nie na ich opisach — Powtórzyłeś „krew" dwa razy w jednym akapicie.

- To znajdź mi jakiś synonim, geniuszu — burknął.

- Płyn ustrojowy — zaczęłam. Pewnie nie wiedział, że uczę się biologii i na dodatek jeszcze jestem z niej bardzo dobra — Sanguis, posoka, jucha, zawiesina-

- Starczy — zamienił jedno z słów na „płyn ustrojowy" - Nie pytałem o definicję ze słownika.

Przez dłuższą chwilę siedziałam koło niego i czytałam, co pisał, aż w końcu mi się to znudziło.

- Co znaczy „krygować się"? I jak długo będziesz pisać? - zapytałam.

- Krygować się to tak trochę się kryć z czymś, pozować na kogoś skromnego, by coś zdobyć. Będę pisać, aż się zmęczę.

- Jest pierwsza w nocy. Nie zmęczyłeś się jeszcze?

- Różnica czasu jakoś mnie trzyma przy życiu. Przyleciałem z Azji, gdzie jest teraz siódma rano. Na dodatek spałem w samolocie. Nie zasnę teraz, ale pewnie padnę o piętnastej.

- Świetnie, lecz ja idę spać — wstałam z kanapy i związałam włosy w kok — Dobranoc.

- Dobranoc — odparł chłodno, a ja aż się wzdrygnęłam od tonu jego głosu.

Wróciłam do mojej sypialni i sprawdziłam jeszcze raz wszystko na jutro. Plan, książkę, notatnik. Niczego mi nie brakowało. Położyłam się do łóżka, słysząc, jak Levi stuka palcami o klawiaturę. Za oknem zaczęło padać, a krople deszczu delikatnie stukały o parapet okna. Levi... Interesujący jest, ale na razie mnie wkurzał swoim sarkastycznym nastawieniem do innych. Zastanawiało mnie, jak się tu dostał. Z tego co wiem, jest to wysoko postawiony uniwersytet, czy dostał się tu dzięki swoim pracom? Co on w ogóle pisał? Muszę się go o to dopytać. Na razie nie muszę się nim przejmować. Jutro pierwszy dzień, wszystko idzie dobrze, nie mam powodów do zmartwień. Poradziłam sobie w liceum, więc nie może być aż tak źle. O krwotoku z nosa nie myślałam, pewnie to był jednorazowy wypadek. Przysłuchałam się Levi'owi w pokoju obok, nadal stukał w klawiaturę. Po chwili przestał, wstał, włączył czajnik w kuchni i wrócił do pisania. Pewnie będzie tak się włóczyć jeszcze długo, ale nie przeszkadza mi to. Przykryłam się kołdrą, zamknęłam oczy i niemal od razu głęboko zasnęłam.

AN: Prologi zawsze są nudne, prawda? Pierwszy raz piszę dłuższą książkę, więc bardzo proszę o konstruktywną krytykę. Pierwszy rozdział jest opublikowany, jest też według mnie o niebo lepszy. Nie wiem, co tu napisać, więc dziękuję za przeczytanie do tego momentu. :-)

Egoizm | LevihanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz