𝑜𝑜𝟷. 𝑆𝑃𝐼𝑁 𝑇𝐻𝐸 𝐵𝑂𝑇𝑇𝐿𝐸

7.3K 227 128
                                    


— Maddie!

Cholera. Nie, nie, nie, nie, nie. Tylko nie to. Po prostu nie.

— Madelyn, halo — Jackson pstryknął palcami tuż przed moim nosem, przez co zmarszczyłam brwi zdezorientowana i odsunęłam jego rękę sprzed swojej twarzy. — Co z tobą?

— Już nic, nie ważne — odpowiedziałam trochę sfrustrowana. 

Czy ta głupia butelka musi zawsze wybierać mnie? 

Moja złotowłosa przyjaciółka Gina uśmiechnęła się tylko szeroko i zatarła dłonie zadowolona. Kochałam ją, ale wiedziałam co się zaraz stanie i niezbyt mnie to cieszyło.

— Pytanie czy wyzwanie? — Spytała radośnie, pochylając się w przód, a ja westchnęłam. 

Co za różnica co wybiorę? I tak skończę na tym źle. 

Dwa dni temu całą klasą dostaliśmy zaproszenie na imprezę Deana - naszego szkolnego "ciacha". Osobiście mi się nie podobał, ale wiedziałam, że wszystkie dziewczyny z miasta za nim szaleją. Jedynym co ja w nim widziałam, była wielka kupa mięśni, zawsze spocone włosy i inteligencja równa zeru. 

Przecież on nawet nie wiedział jak napisać "mózg", a tym bardziej go nie posiadał.

Mimo to, ludzie z mojej szkoły uważają, że ja także zaliczam się do jakże radosnego grona jego wielbicielek. Podobno tylko "udaję, że go nie lubię" i "zgrywam niedostępną", żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Naprawdę mi przykro, że stać ich tylko na tak żałosne teorie. Gdzie wróżki, jednorożce i smoki? Przynajmniej mogliby się postarać, wtedy byłoby dużo ciekawiej. 

Dzisiaj jednak przekroczyli swoją granicę w tej wierze w moją ślepą miłość do chłopaka. Myśleli, że się nie dowiem o ich zmowie, ale chyba trochę się pomylili. 

Jak się okazuje mają zamiar zmusić mnie do pocałunku z Deanem, albo publicznego wyznania mu miłości. To był najgłupszy pomysł na jaki kiedykolwiek mogli wpaść, ale wciąż pozostawał przyczyną mojej przyszłej zguby. A ja, wiedząc to wszystko, zgodziłam się grać z nimi w butelkę. Chyba jakimś cudem udało mi się pobić wyznaczony przez nich rekord idiotyzmu.

— Wyzwanie — odparłam zrezygnowana prostując się. 

Jaki sens miałoby wybranie prawdy, skoro i tak nikt by mi nie uwierzył w negatywną odpowiedź? Już łatwiej będzie go pocałować.

Czekaj, co?

Spojrzałam na Deana i zaczęłam żałować swojej decyzji. Czy ja zwariowałam?! Będę musiała pocałować gościa, który wygląda jak jedna wielka tłusta świnia, a przynajmniej w moich oczach! Byłam o krok od kompletnego załamania nerwowego. Zacisnęłam palce na swoim czarnym T-shircie, widząc zadowoloną minę Giny. Zrobiło mi się słabo. 

— Wyzywam cię, żebyś... — powiedziała w końcu dziewczyna, robiąc dramatyczną przerwę, bez której i tak byłam w stanie dramatycznym. Już opracowywałam w głowie plan, w jaki sposób wyszoruję całą twarz. Na razie mam zamiar użyć wszystkich możliwych środków czyszczących, typu mydło i szampon. Chociaż żele antybakteryjne najprawdopodobniej zdziałają najwięcej... Gina w końcu zlitowała się na de mną i wykrzyknęła szczęśliwa. — Żebyś poszła na castingi do Enoli Holmes w ten piątek!

Otworzyłam szeroko oczy. 

— Ale... co? — Spytałam oszołomiona. Jackson, Ruby, Hazel, Thomas i reszta wlepili spojrzenia w blondynkę. Chyba trochę pokręciła im plan. Gina tylko przewróciła oczami. 

— Pstro — uśmiechnęła się do mnie, po czym rzuciła zwycięskie spojrzenie naszym znajomym, którzy od razu zaczęli robić jej wyrzuty.

Chyba nie nadążam.

Co się dzieje?

Nie muszę całować Deana? 

Zamrugałam, kiedy to do mnie dotarło.

Cholera, nie muszę go całować!

— Dziękuję, dziękuję, dziękuję! — Zapiszczałam rzucając się Greene na szyję, a grupa automatycznie się od niej odsunęła, by uniknąć konfrontacji ze mną. Blondynka jęknęła, gdy oplotłam ją rękami jak jakaś ośmiornica.

— Psychiatry! — Wydyszała, próbując się ode mnie odsunąć. — Albo lekarza, on też się przyda! 

Nie zareagowałam, jedynie wtuliłam się w nią z głupkowatym uśmiechem na ustach. Moje myśli wyglądały w skrócie jak: "łiiii" i "nie muszę go całować!".

Oderwałam się od blondynki po czym oparłam plecami o ścianę. Uśmiechnęłam się szeroko i zaklaskałam w dłonie, niczym upośledzona foka. Ośmiornica czy foka, jeden pies, chyba jestem wystarczająco niedojebana mózgowo za oba. Odchyliłam głowę, zamykając swoje oczy w kolorze jasnego błękitu i zieleni, po czym nabrałam powietrza by przywrócić się do porządku. Powoli przetarłam twarz dłonią, nie zdzierając jednak uśmiechu. Zaczyna mi odwalać, definitywnie.

Dopiero potem zakodowałam to, co dokładnie powiedziała Gina.

— Castingi?!


IT'S AN OLD MOVIE | Louis PartridgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz