Niebo zdążyło się już ściemnić, a ja nadal siedziałam w parku z Louisem, próbując swoich sił w jeździe. Tego wieczoru trudno było zetrzeć z moich ust uśmiech, pomimo licznych upadków. Z każdą minutą skatepark pustoszał, a ja nawet nie zauważyłam granatowego odcienia nieba.
— Okej, jesteś w tym dobry — przyznałam chłopakowi, który właśnie skończył pokonywać ostatnią przeszkodę na całym placu.
— Powtórzysz? Nagram sobie na dzwonek — zaśmiał się brunet, podjeżdżając bliżej. Wywróciłam oczami na jego słowa i szturchnęłam go lekko w ramię. — Oj dobra... Robimy przejazd po parku?
Spytał z uśmiechem, a mi nie pozostało nic innego jak tylko się zgodzić. Stanęłam z powrotem na desce i po odepchnięciu się od ziemi ruszyłam chodnikiem, a Lou tuż za mną. Widać było po nim, że ciągle stara się mnie zabezpieczać, co z jednej strony wydawało mi się odrobinę zabawne, a z drugiej strasznie urocze.
Gumkę zgubiłam już dawno, więc moje włosy fruwały swobodnie za moimi plecami, rozwiewane przez pęd. Jazda na desce była dużo lepsza niż przewidywałam. Najbliższe cztery, trzy godziny spędziłam zajmując się jedynie tym, nie licząc dogryzania i droczenia się z Lou.
Skręciłam w jedno z rozwidleń chodnika, oświetlone pomarańczowym światłem czarnych metalowych latarni. Wzdłuż brzegu dróżki stały drewniane ławki, oddalone od siebie o około dwa metry lub więcej, a za nimi rosły trawniki oraz wysokie, grube drzewa.
Louis wyprzedził mnie, po chwili rzucając w moją stronę krótkie spojrzenie przez ramię, a w jego oczach odbijał się blask latarni. Uśmiechnęłam się, podobnie jak on.
Nagle usłyszałam swój dzwonek, który miałam ustawiony na telefonie. Zatrzymałam się, schodząc z deski jedną nogą, po czym sięgnęłam do kieszeni spodni. Louis również usłyszał ten dźwięk i już po chwili podbiegł do mnie z deską pod pachą, podczas gdy ja wyjęłam komórkę, na której ekranie wyświetlał się teraz napis "ciotka Christina 😽☕"
Nie udało mi się znaleźć emotki herbaty.
Szybko wcisnęłam okrągły zielony przycisk z symbolem telefonu i podniosłam komórkę do ucha.
— Halo?
— Cześć Maddie — usłyszałam. — Gdzie jesteś?
— W parku — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
— Nadal? Wiesz, która jest godzina? — Christina westchnęła cicho. — Zaczynałyśmy się już martwić.
Odsunęłam telefon od ucha, by spojrzeć na godzinę. Dochodziła dziewiętnasta czterdzieści. Nawet jeżeli nie chodziłam spać o tej porze, tylko wyznawałam nocny tryb życia, plątanie się po obcym mieście wieczorem, było lekką przesadą.
— Przepraszam, nie zauważyłam, że jest tak późno — powiedziałam z lekką skruchą w głosie. — Jeździłam z Lou i wie ciocia...
Brunet od razu uniósł głowę, gdy tylko usłyszał swoje imię. Wcześniej po prostu stał obok, przysłuchując się rozmowie i kręcąc kółkiem od deskorolki.
— Jesteście tam razem?
— Tak...
— Tyle dobrze — mruknęła Christina. — Wracaj już może, co? Nie chcę żeby coś ci się stało.
— Spokojnie, Louis jest dobrym kaskiem — odparłam, a brunet parsknął śmiechem, przeczesując włosy. — Ale okej, będę się zbierać. Pa, ciociu!
CZYTASZ
IT'S AN OLD MOVIE | Louis Partridge
Dla nastolatkówMadelyn Taylor-Seymore to nastolatka jak każda inna, która dzięki zwykłej grze w butelkę dostaje życiową szansę - po castingach otrzymuje rolę w Enoli Holmes. Na planie poznaje kilkoro znanych osób, jednak od początku ciekawi ją jedna, jedyna osoba...