Dziewczyna dostała komnatę w odległej części zamku. Nie była przyzwyczajona do takiego stylu życia, ale nie miała nic przeciwko świecom zamiast żarówek i odrobinie ognia w kominku zamiast żelaznego potwora, którego mugole zwykli nazywać kaloryferem. A więc - będzie walczyć. I może, ale tylko może – uda jej się go uratować.
Wypełniła wannę zimną wodą i zanurzyła się w niej, by zmyć z siebie niepewność przed tym, co przyniosą jej kolejne dni. Już zrozumiała, że to nie jest sen. Że naprawdę tu jest i naprawdę weźmie udział w walce o Hogwart. W walce o życie Severusa Snape'a.
__
Wpadł do Sali lekcyjnej i przeszedł koło wystraszonych uczniów. Dziś lekcja z Potterem i jego bandą. W dodatku Malfoy od ostatniego spotkania z Czarnym Panem przestał uważać na lekcjach, co zmuszało go do odbierania punktów Slytherinowi, choć wcale nie lubił tego robić.
Korzeń mandragory, 5 płatków irysów... Zaczął pisać na tablicy.
- Czy któreś z Was domyśla się już, na co to przepis? – warknął, stojąc wciąż tyłem do uczniów i ignorując wyrywającą się do odpowiedzi Hermionę. – Malfoy?
Blondwłosy chłopak podskoczył na dźwięk swojego nazwiska.
- Malfoy! Wiem, że jesteś jedynym, który zda w tym roku Eliksiry, ale to nie zwalnia cię z uważania na lekcjach.
- Przepraszam, profesorze. Nie wiem, co napisał pan na tablicy. – przyznał ze skruchą.
- Minus dziesięć punktów dla Slytherinu. – westchnął, po czym kontynuował pisanie przepisu. – Warzymy dziś Amortencję. Eliksir, który powinniście mieć już w małym palcu. Ten, kto uwarzy go źle, czyści kociołki codziennie po lekcjach, aż do końca tygodnia.
Wyraźnie zdenerwowany rozsiadał się właśnie w swoim fotelu, kiedy usłyszał szept, którego nie znosił niemal tak bardzo, jak szeptu Pottera.
- To pewnie dla tej laski, o której nam opowiadałaś. Żeby znów zaciągnąć ją do siebie. – parskał śmiechem rudzielec, myśląc że nikt go nie słyszy. Mylił się. Snape miał najlepszy słuch ze wszystkich czarodziejów w tym zamku. Jako podwójny szpieg musiał słyszeć i widzieć wszystko, inaczej dawno byłby już martwy. Zmierzył całą trójkę przyjaciół złowrogim spojrzeniem, ale nie odezwał się. Zaczął rozpisywać plan, który miał zamiar przekazać pewnemu wilkołakowi, który miał udzielać teraz prywatnych lekcji z Obrony przed Czarną Magią. Prędzej czy później dziewczyna stanie do walki. Nie wiedział, dlaczego tak bardzo zależy mu na jej przeżyciu. A właściwie, wiedział. Żądza wiedzy i umysł, który ogarniał więcej niż jego własny. Dawno nie poznał tak bystrej i tajemniczej osoby, a obracał się przecież w przeróżnych kręgach.
Po upływie dwóch godzin zaczął przechadzać się pomiędzy ławkami.
- Potter, twoja Amortencja nie zadziałałaby nawet na Pana Wesleya. Minus dziesięć punktów i zadanie w ramach kary. Na następną lekcję napisze pan czterostronicowy esej na temat tego, jak należy ważyć cztery wybrane przez Pana eliksiry. Proszę wybierać spośród tych, o których mówiliśmy w tym semestrze.
Harry skrzywił się, ale nic nie powiedział. Liczył jedynie na to, że Hermiona pomoże mu z wypracowaniem. Rzeczywiście, nie był orłem w eliksirach. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
- Granger, pani eliksir jest poprawny. Proszę pomóc panu Potterowi opanować go przynajmniej w podstawowym stopniu. Malfoy, perfekcyjnie. Zabini, całkiem nieźle... - chodził od kociołka do kociołka, mieszając w niektórych i usuwając inne. – Ci, którym udało się uwarzyć przynajmniej poprawny eliksir, podzielą się nim z przyjacielem, który nie miał tyle rozumu, by dobrze posiekać składniki. Na następnej lekcji każdy z was napije się eliksiru i opisze swoje doznania na pergaminie. W ten sposób łatwiej opanujecie materiał. Nic nie uczy tak, jak doświadczenie.
Po Sali rozległy się piski i jęki, wskazujące na to, że uczniowie nie mieli ochoty pić eliksiru miłosnego przed swoim Mistrzem Eliksirów. Nikt jednak nie odważył się głośno zaprotestować i po chwili wszyscy mieli już w rękach fiolki, z którymi udali się na następne zajęcia.
CZYTASZ
Severus Snape w wyobraźni zbyt dorosłej już czytelniczki.
FanficKiedy w Hogwarcie pojawia się tajemnicza kobieta, świat Severusa wywraca się do góry nogami.