Rozdział I: Duch

58 5 0
                                    

  -Maddy!- krzyknęła Scarlett- Dlaczego znowu wybrałaś strój zombie? To już trzeci raz.- zapytała. Jej przyjaciólka przewróciła oczami i westchnęła.

  -Ile razy mam Ci mówić, że lubię oglądać filmy i seriale o zombie? Stąd mój strój.- Dziewczyny przygotowały się do imprezy halloweenowej, która miała odbyć się za tydzień. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Maddy wstała z kanapy i ruszyła w stronę wejścia do jej domu. Po chwili wróciła do salonu, a za nią podążał Axel, jej chłopak.

  -Hej- przywitał się ze Scarlett siadając na skórzanej kanapie. Dziewczyna tylko kiwnęła. Maddy parsknęła i pokręciła głową.

  - Zachowujecie się jak dzieci. Macie po siedemnaście lat i nie potraficie się dogadać- rzuciła złośliwie. Obydwoje na nią spojrzeli. -To nie ja...- zaczęli mówić jednocześnie, ale dziewczyna nie chciała ich słuchać, poszła do kuchni po picie. Axel i Scarlett pokłócili się dzień wcześniej. Poszło o pierwszą rocznicę śmierci ich przyjaciółki, Evy. Obydwoje chcieli w inny sposób uczcić jej pamięć.

Rocznica wypadała 31 października. W tym dniu, rok temu nastolaka została znaleziona martwa, w ogrodzie posiadłości należącej do rodziny Axela. Cała czwórka bawiła się razem z kilkunastoma znajomymi. Eva wyszła się przewietrzyć, było to około godziny 22. Gdy po dłuższym czasie nie wracała, jedna z koleżanek wyszła jej poszukać. Znalazła ją leżącą na trawniku nieopodal ogrodzenia. Z początku myślała, że to jakiś żart, ale gdy podeszła bliżej, zobaczyła kałużę krwi. Wezwała pomoc. Wszyscy wyszli do ogrodu, karetka i policja przyjechały dosyć szybko, niestety Eva już nie żyła. Została dwukrotnie dźgnięta nożem w okolice serca. Biuro szeryfa prowadziło intensywne śledztwo, jednak sprawcy nie udało się ustalić. Nawet prywatny detektyw nie pomógł. Całe miasteczko Navy Blue Hills było wstrząśnięte. Od wielu lat nie wydarzyła się taka tragedia.

-Zrobimy tak, połączymy dwa pomysły w jeden- zdecydowała Maddy stawiając na stoliku trzy szklanki i dzbanek soku pomarańczowego.-Rano pójdziemy na mszę w jej intencji, później złożymy kwiaty na jej grobie i odwiedzimy jej rodziców. Wieczorem podczas imprezy u Johna, zaśpiewamy jej ulubioną piosenkę i zapalimy wszyscy razem lampion. Ok?- wyjaśniła. Zgodzili się.

Powrócili do planowania strojów. Scarlett miała przebrać się za wiedźmę, a Axel w wampira. Zamówili sobie pizzę i jak co sobotę mieli zamiar obejrzeć wspólnie film. Gdy chłopak wcisnął czerwony guzik na pilocie, przed telewizorem pojawił się dym. Dziewczyny wstały na równe nogi, myśląc, że telewizor zaczął się palić. Maddy pobiegła po gaśnicę, która znajdowała się w pomieszczeniu gospodarczym. Jej dom jest duży więc chwilę jej zajęło przebiegnięcie długiego korytarza. Wpadła z impetem do środka, otwierając gwałtownie drzwi. Gdy już sięgnęła zadyszana po wiszącą na ścianie gaśnicę, usłyszała przeraźliwy pisk przyjaciółki i głośne klnięcie chłopaka. Biegła ile sił miała w nogach. Przy wejściu do salonu upuściła przedmiot, ten upadł z hukiem na drewnianą podłogę. Otworzyła szeroko usta i wydała cichy pisk, po czym zasłoniła usta dłońmi. Nie wierzyła w to co widzi. Scarlett schowała się za plecami Axela, ten zaś stał wpatrzony w stronę telewizora. Z ciemnego dymu wyłoniła się postać, dobrze znana im postać.

-Nie bójcie się- wyszeptała- To ja, Eva. Jestem tutaj by was ostrzec. Zginie kolejna osoba. Ale wy możecie temu zapobiec. Zatrzymajcie klątwę.- zamilkła na moment. Przechylała głową jakby sprawdzała czy ktoś jest jeszcze w domu. Jej twarz była blada, usta sine. Jej długie po pas włosy kiedyś zadbane, złociste, teraz rozczochrane, kolor jakby wyblakł. Była ubrana w długą czarną sukienkę, w tej samej została pochowana. Ręce trzymała wzdłuż tułowia. Jej ciało było bardzo wychudzone. Spojrzenie miała smutne. -Idźcie do księdza, on pomoże. Musicie go znaleźć, tego morderce. Nie mówcie nikomu oprócz księdza. Idźcie, szukajcie.... klątwa... nie może się spełnić.- kontynuowała z przejęciem. Nagle jej dolna część ciała zaczęła przemieniać się w dym. Zaczęła znikać. Zauważyła to. Gdy dym pochłaniał jej postać na wysokości piersi, uśmiechnęła się smutno.-Wesołego Hallowen!- krzyknęła ściśniętym głosem i zniknęła.

Trójka przyjaciól wciąż stała. Nikt się nie odezwał. Scarlett trzęsła się z płaczu za plecami Axela. On stał z zaciśniętymi pięściami. Na jego czole pojawiły się krople potu. Był w szoku. Tak samo jak Maddy, która stała jak wryta, wciąż trzymając dłonie na ustach. Trwało to chwilę. Pierwszy z szoku ocknął się chłopak. Usiadł delikatnie na kanapie, oparł się i zakrył twarz rękoma. Ukrywająca się za nim nastolatka runęła na kolana, szlochając głośno. Maddy szybkim ruchem przemieściła się i usiadła na podłodze, obok płaczącej. Mocno się przytuliły.

  -Co tutaj się odjeba..- urwał Axel, wyprostował się, przetarł oczy i skierował wzrok na przerażone nastolatki.

  -Dzwońcie po szeryfaaa!- wrzasnęła płaczliwie Scarlett. Nikt się nie ruszył ani myślał żeby gdziekolwiek dzwonić. Po kolejnych kilku minutach odrobinę się uspokoili. Chłopak postanowił sprawdzić czy kogoś nie ma w domu, tak na wszelki wypadek. Chciał się też upewnić czy to nie był jakiś idiotyczny żart. Wyposażył się w wałek do ciasta i ruszył na poszukiwania. Przyjaciółki zostały w salonie. Maddy musiała pilnować by Scarlett nie zadzwoniła do rodziców albo po szeryfa. Nie była pewna tego co zobaczyła. No właśnie, co zobaczyli przed chwilą? Czy to było prawdziwe? Nie, to był chyba sen... może coś było w soku. A może zwariowali. Przez głowę dziewczyny przeleciało mnóstwo różnych myśli. Przypomniała sobie o ukochanym. Krzyknęła głośno pytanie czy coś znalazł. Odkrzyknął krótką odpowiedź, że nie. Sprawdzał każde pomieszczenie, nawet wszedł po schodach na górę i pozaglądał do pokoju młodszej siostry Maddy i sypialni jej rodziców. Każdy pokój miał wejście do prywatnej łazienki. Miał obawy przed wejściem do nich, bo naruszał prywatność, aczkolwiek wszedł. Nic ani nikogo oprócz ich nie było. Kamień nie spadł mu z serca, ponieważ nikt nie robił sobie jaj, a wolał żeby tak było. Serce zaczęło mu szybciej bić, a raczej walić jak młot. Wrócił na dół. Przytulił swoją dziewczynę. Wtuliła się w jego klatkę piersiową. Wyszeptała prośbę, chciała pojechać do kościoła. Porozmawiać z księdzem. Przytaknął, choć zbytnio religijni nie byli. W tym momencie wydawało się to najlepszą opcją.

Chwycił kluczyki leżące na kuchennym stole. Scarlett przestała płakać, lecz nie chciała jechać gdziekolwiek indziej niż jej dom. Maddy przekonała ją. Jej mama nie mogła zobaczyć córki w takim stanie. W momencie gdy wychodzzili z domu, przyjechał dostawca pizzy. Axel zapłacił i odniósł pięknie pachnącą pizzę do kuchni. Ochota na jedzenie im przeszła. Wsiedli do niebieskiego sportowego Mercedesa i odjechali w stronę centrum, gdzie znajdowała się świątynia.

Wesołego Halloween Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz