Rozdział X: Dzień szczerości

9 2 0
                                    

  Po bardzo krótkiej nocy Maddy i Axel udali się do szpitala. Na parkingu spotkali Scarlett wraz z mamą. Nastolatka wyglądała dużo lepiej niż kilka godzin temu. Przyjaciele ją mocno uściskali.  Bardzo się na jej widok ucieszyli. Ona również. Powiedziała, że lekarz wypisał ją, a teraz jadą złożyć zeznania. Nastolatkowie postanowili jej towarzyszyć. W międzyczasie opowiedziała co wydarzyło się poprzedniego wieczoru, jaki sms otrzymała i dlaczego pojechała sama.

- To napewno nie był Dziwoląg- niewiele pamiętała z momentu porwania aczkolwiek  miała pewność, że to nie on jest porywaczem- tamten koleś miał na sobie długi i czarny płaszcz. Na dłoniach miał skórzane rękawiczki. I przede wszystkim ładnie pachniał. Jego perfumy czułam jeszcze w domku. Były słodkie i eleganckie. Raczej markowe i drogie.

Dodała też, że jej telefon w momencie porwania nie był wyłączony, a brama była otwarta. To samo powiedziała detektywom. Pominęła kilka szczegółów dla dobra ich prywatnego śledztwa. Na posterunek przybył Pan Smith. Gdy zobaczył nastolatków unikał spotkania z nimi. Po przesłuchaniu policjanci zwolnili Dziwoląga z aresztu. Przyczyniły się do tego zeznania porwanej. Niefortunnie wszyscy spotkali się na korytarzu. Tym razem nauczyciel nie miał gdzie uciec. Mama Scarlett akurat poszła do toalety więc mogli chwilę porozmawiać.

- Ok dzieciaki. Cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze. Natomiast czuję się jak uczeń wywołany do tablicy. W związku z tym proponuję spotkanie, dzisiaj w południe w moim domu. Nie byłem z wami szczery i teraz chcę to naprawić- wygłosił monolog. Mówiąc to wyglądał na przejętego całą sytuacją. Nastolatkowie zgodzili się. Byli ciekaw co ma do powiedzenia nauczyciel. Dave stał w milczeniu. Maddy przyglądała mu się, w nocy nie widziała dokładnie jego twarzy. Wcześniej też nie miała z nim do czynienia. Dosyć wysoki, barczysty. Możliwe, że kiedyś był bardzo umięśniony. Jego dolną część twarzy pokrywała brązowo- ruda niezadbana broda. Takiego samego koloru włosy opadały na jego ramiona. Na czole widniały zmarszczki.  Na sobie miał poplamioną szarą bluzę i dresowe czarne spodnie. Buty zużyte i obłocone. Po zapachu można stwierdzić, że prysznic brał kilka dni temu.

Scarlett postanowiła założyć kurtkę, miały z mamą jechać zaraz do domu. Odgarnęła do tyłu włosy. Odsłaniając przy tym ramiona. A miała na sobie koszulkę na ramiączkach. Dziwoląg gwałtownie podniósł rękę, wskazując palcem na lewe ramię dziewczyny. A dokładnie na jej znamię, lekko brązową plamkę o nieregularnym kształcie. Dave odsłonił swój lewy bark i pokazał takie samo znamię. Nastolatka stała jak wryta.

- Taką samą plamkę miała moja pierwsza żona- odezwał się zdziwiony Smith.

Na to wszystko nadeszła mama Scarlett i zobaczywszy co się dzieje, chwycila córkę za rękę i pociągnęła do wyjścia. Siedemnastolatka chciała wyjaśnień lecz jej matka surowym tonem kazała jej się uspokoić. Obiecała wytłumaczyć się jej w domu. Obydwie zniknęły za drzwiami wejściowymi posterunku. Dziwoląg wyszedł za nimi z historykiem, ale ich nie dogonili.

- Wiesz co to może oznaczać?- Maddy zapytała Axela niedowierzając w to, co przed chwilą zobaczyła.

- Zapowiada nam się ekscytujący dzień, a to dopiero poranek- podsumował chłopak.

Scarlett wraz z mamą dotarły w milczeniu do domu. Pani Thom poprosiła by córka dała jej chwilę na zebranie myśli. W tym czasie nastolatka zrobiła sobie kanapki z dżemem i kawę. Nie miała ochoty jeść ale w brzuchu jej burczało. W sumie to domyślała się co matka ma do powiedzenia. Chciała usłyszeć to z jej ust. Pół godziny później kobieta przyszła do kuchni. Usiadła przy stole naprzeciw dziewczyny. Minę miała tęgą. Wzięła głęboki wdech.

- Tata odszedł od nas, bo dowiedział się czegoś w trakcie twoich badań krwi- zaczęła opowiadać- dowiedział się, że nie jest twoim biologicznym ojcem.

Wesołego Halloween Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz