19

1.3K 37 6
                                    

{dzień spotkania}

Rose: Charlotte?
Szarotka: Hm?
Rose: Możesz przyjechać?
Rose: Musisz mi pomóc
Szarlotka: Już jadę

{w domu Rose- przygotowania do spotkania}

-Dobra już jestem. To w czym ci pomóc?
-Nie wiem w co mam się ubrać
-Serio?
-Nie na niby- Przewróciłam oczami.
-Dobra pokazuj co masz. Pamiętaj. Wygodne, ale eleganckie.

{skip time czy coś}

-Wychodzisz już z tej łazienki czy trzeba coś rozwalić żebyś się pokazała?- Usłyszałam wołanie mojej przyjaciółki. No cóż... raz się żyje.
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do swojego pokoju. Na łóżku siedziała wpatrzona w telefon Charlotte. Kiedy usłyszała, że już jestem podniosła na mnie wzrok.
Wybrała mi zwykłe czarne dżinsy i białą bluzkę Hiszpankę. Włosy zostawiłam rozpuszczone oraz zrobiłam delikatny makijaż.
Po dokładnym obejrzeniu czy wszystko jest dobrze podeszła do mnie i położyła mi ręce na ramionach.
-Jesteś gotowa. Powodzenia.
-Dzięki. Przyda się.
-Ja idę, a ty masz się nie rozmyślić w ostatniej chwili, bo osobiście urządzę ci pogrzeb.
-Nie musisz najpierw mnie zabić?
-Nie tym razem. Paa.
I już jej nie było. Zawsze mnie zastanawiało to jak ona szybko znika. Dobra to na inną chwile.  Czas się zbierać do wyjścia.

Lukey: Zaraz będę wychodził
Ja: Ja też
Lukey: Stresik?
Ja: Może trochę
Lukey: Spokojnie
Lukey: Chyba nie gryzę
Ja: Zawsze musi być ten pierwszy raz
Ja: Dobra wychodzę
Lukey: To ja też już będę
Lukey: A i jeszcze jedno
Lukey: Wyślesz mi swoje zdjęcie? Będzie łatwiej mi cię znaleźć
Ja: Na pewno? Nie chce żeby pękł ci ekran
Lukey: Rose...
Ja: Dobra już dobra
Ja:

Lukey: Omg Ja: Aż tak źle? Lukey: Co? Lukey: NieJa: YhymLukey: Zaraz się widzimy Lukey: Do zobaczenia Ja: Do zobaczenia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Lukey: Omg
Ja: Aż tak źle?
Lukey: Co?
Lukey: Nie
Ja: Yhym
Lukey: Zaraz się widzimy
Lukey: Do zobaczenia
Ja: Do zobaczenia

{spotkanie}

Lukey: Gdzie mniej więcej jesteś?
Ja: Na środku
Lukey: Biała bluzka?
Ja: Tak
Lukey: Czarne spodnie?
Ja: Tak
Lukey: Dobra, widzę cię
Lukey: Nie odwracaj się
Ja: Okej

Stałam na środku Central Parku i tak ja napisał Luke- nie odwracałam się.
Po chwili ktoś zasłonił mi oczy. Nie trudno było się domyślić kto to był.
-Zgadnij kto to- Usłyszałam za sobą głos Luke'a.
-Lukey- Dobra tego nie było w planach. Rose, idiotko miałaś powiedzieć Luke.
-Cześć Rosie- Mówiąc to zdjął swoje dłonie z moich oczu. Odwróciłam się i od razu go przytuliłam.
-Myślałam, że będziesz wyższy- lekko się zaśmiałam, a Luke razem ze mną.
-A ty jesteś ładniejsza niż na zdjęciu, a myślałem, że się nie da. Nie to, że mi się nie podoba- po wypowiedzeniu tych słów przytulił mnie jeszcze mocniej.- Cieszę się, że wreszcie się spotkaliśmy. I, że nie uciekłaś jak zobaczyłaś, że jestem Hemmingsem.
-Dlaczego miałabym uciec? Rozumiem cię. I w sumie to się cieszę. Mój idol został moim przyjacielem.
-To co? Idziemy do Starbucksa?
-Jasne
-A czekaj jeszcze. Zapomniałbym. Mam coś dla ciebie.- Dopiero teraz zobaczyłam torebkę prezentową w jego ręce. Brawo dla twojego Refleksu Szachisty* Rose.
-Dla mnie? Ja dla ciebie nic nie mam.
-To nic takiego. Po prostu otwórz.
Podał mi torebkę, a ja zajrzałam do środka. W środku znajdował się ten pluszak, o którym wspominałam mu ostatnio.
-Luke... Nie musiałeś.
-Ale chciałem.
-Dziękuje- Pocałowałam go w policzek.- Idziemy?- Zapytałam.
-Tak, już już.

UNKNOWN | Luke Hemmings✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz