II

1.6K 77 9
                                    

_______________________________________________________________________________
''Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.''
_______________________________________________________________________________

    -Więc..

-Tak? - Zaczał nerwowo wykrzykiwac Nico.

-Słuchaj. Kiedy Annabeth wyjechała pół roku temu ze swoimi rodzicami, kontakt Jej i Percyego znaczie się skrócił. Nie widzieli się dośc długo. Percy pisał do Niej listy. Napisał ich ponad 120 w ciągu tych 6 miesięcy. Annabeth nie odpisała na żaden. Ale wiesz, Percy mocno Ją kochał i nie mógł tak tego zostawic. Pożyczył od znajomych trochę pięniędzy i pojechal na koniec kraju specjalnie dla Niej. Nie trudno bylo odnaleźc miejsce Jej zamieszkania. Gdy dotarł na miejsce, niepewnie nacisnął dzwonek. Dźwięki poszybowały po całym mieszkaniu, odbijając się echem. Dom był pusty. Ale Percy czekał. Po godzinie oczekiwania na Ann, przyszła. Przyszła z nim. Wysoki chlopak mniej więcej w wieku Percyego, stał przed nim. Jego bujne kruczoczarne loki zasłaniały Jego twarz, tak że prawie jej nie widział. Jednak udało mu się dostrzec, że trzyma Ann za rękę. Rozumiesz to?! Po wszystkich tych rzeczach które dla Niej zrobił, Ona zostawiła Go bez słowa. Gdy Go zobaczyła powiedziała tylko: ''Myślalam, że zrozumiesz, skoro pól roku Ci nie odpisywałam'' Po czym weszła trącając Go ramieniem. 

-Co za idiotka. Nigdy Jej nie lubiłem, ale teraz... Teraz mam ochote Ją zabic. Leo... Idę do...

-Nie nigdzie nie idziesz tym bardziej do Ann, nie możesz, na pewno nie teraz. Zostań tu proszę. - Po czym Nico pokiwał głową powtierdzając Jego słowa. Resztkami sił osunął się na łóżko i podkurczył nogi w kierunku torsu. Nie minęla chwila i zaczął płakac. Jego ukochany właśnie został sam. Bez nikogo. Rok temu stracił matkę, a teraz jeszcze Ją. Czarnooki nie wiedział co robic. Jego myśli byly polątane. Chciał pomóc Percyemu, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Po kilku minutach zasnął, a przynajmniej tak mu się wydawało. 

    Obudził się w innym miejscu. Znajomym. Szpital. Przetarł klejące się od łez powieki i usiadł na szitalnym łóżku.

-No brawo, brawo wreszcie się obudziłeś...- Blondyn popatrzył chwilę w papiery. - Nico? Dobrze mówię?

-Tak Nico. Właściwie co ja tu robię?

-Dostałeś silnych drgawek, znaleźliśmy Cię pół przytomnego w domku Hefajstosa, to znaczy On Cię znalazł. - Po czym wskazał palcem na Leo. - Ja już idę, a Ty odpoczywaj, staraj się też jak najmniej ruszac ręką, żeby kroplówka mogła swobodnie spływac. - Nico spojrzał na swoją rękę. Rzeczywiście było tam coś wbite.

-Myślałem, że już po Tobie, nawet nie wiem od czego te drgawki. Will mówił, że od stresu, w sumie nie dziwię Ci się, że tak zareagowałeś. - Po czym spojrzał na zegarek. - Słuchaj ja muszę iśc, ale jeśli coś będziesz chciał, poślij kogo po mnie i przyjdę.

-Dobrze! - Odkrzyknął Nico. - Chwilę później znów leżał i usłyszał znajomy głos. Od razu łzy napłynęły mu do oczu, jednak szybko przetarł powieki rękawem i odwrócił się.

-Nico, mam coś dla Ciebie. Podpytałem się kilku osób i mam nadzieję, że mnie nie okłamali. - I podał mu miskę owsianki z rodzynkami. Własnie to Nico uwielbiał.

-Dziękuję. - Odpowiedział niepewnym głosem Nico. I poczuł że Jego policzki robią się wilgotne.

-Ej, co się dzieje, spokojnie. - Powiedział siadając koło Niego Percy.

-Nie mogę, po prostu nie umiem, z resztą nie Twoja sprawa. - Odrzekł Nico i spróbowal usiąśc. Percy chciał mu pomóc, więc chwicił chlopaka pod ramiona, w tym samym momencie Król Upiorów ścisnął Go w pasie wtulając głowę w szyję Syna Posejdona, jednak Ten gwałtownie wyrwał się z Jego objęc.

-Przepraszam nie powinienem. - Mówił drżącym głosem Nico. -Ja... Nie ważne idź już sobie! - Krzyczal. - Idź juz sobie nie powinno Ciebie tutaj byc, nie powinieneś tutaj przyjeżdzac, w ogóle nie powinno byc Cię na tym świecie. - Nico poczuł, że traci kontrolę nad własnym ciałem. Jego powieki zaczęły opadac. Ostatnią rzeczą którą usłyszał i zobaczył był szlochający Jackson. Który upadł na kolana trzymając się obiema rękami za skronie. Po tym była już tylko ciemnośc. Wszechobecna ciemnośc. Nie widział nic prócz malego punktu światła dobiegającego gdzieś z oddali.

Nico Di Angelo - Historia Syna HadesaWhere stories live. Discover now