Z zebranych pieniędzy mieliśmy zakupić broń oraz naboje. Znajomy rodziny Pawła miał nam ją sprzedać. Dlatego też ja, Alek, Rudy, Zośka, Mieczyk i Paweł poszliśmy do starej hali sportowej gdzie miała odbyć się sprzedaż. Alek i Rudy wraz z Mieczykiem mieli zostać na zewnątrz a my mamy wejść do środka. Siedzieliśmy w ciszy aż nagle usłyszeliśmy rower na którym jechał starszy pan.
-Pawle czy to tym dzieciakom mam sprzedać broń?- spytał starzec.
-Panie Tarkowski pomimo swojego wieku mają coś więcej. Hart ducha, braterstwo i odwagę.- rzekł okularnik.
-Niech będzie. To są te narzędzia. Razem będzie 500.
-Jakie 500? Miało być 200.- upierał się Zawadzki ale starszy pan złapał mnie za rękę i przyłożył nóż do gardła.
-Bedzie 500 albo wcale. Braterstwo tak? Pff, też mi harcerzyki. Zabieranie się stąd gówniarze!- krzyknął a po czym popchnął mnie w stronę chłopaków którzy mnie złapali. Potem pobiegliśmy ku wyjściu.
-I jak?- zapytał Alek.
-Szkoda gadać. Nie dość że chciał 500 zamiast 200 to jeszcze próbował mi zadźgać Julke!- powiedział głośno Zawadzki.
-Że co?!- powiedzieli razem Alek z Rudym. Janek spojżał na mnie i zrobił pare kroków w moją. Poczym wyjął chusteczkę i przyłożył mi do policzka.
-Najwidoczniej musiałaś zachaczyć o ten sztylet czy nóż.
-Raczej tak. Dzięki Rudy.- powiedziałam z uśmiechem.
- Niema sprawy. To co? Polana?- spytał po chwili.
-Jasne.- odpowiedzieliśmy i ruszyliśmy. Nagle dobiegły nas odgłosy strzelanina. Pobiegliśmy w tamtym kierunku i dostrzegliśmy łapankę.
-Paczcie! Szkop wziął jakąś małą dziewczynkę!- krzyknął Paweł. Alek natychmiast tam pobiegł. Chciałam go powstrzymać i biec za nim. Nie chcę go stracić. Chłopaki mnie złapali. Patrzyliśmy na rozwój sytuacji. Alek dobiega tam i go złapali...Ustawili go pod ścianą z resztą. Wyrywałam się ale na marne. Wszyscy Niemcy stanęli na przeciwko nim. I nagle rozległy się strzały. Alek padł na ziemię. Wyrywałam się i krzyczałam. Odwróciłam się i przytuliłam Rudego. Spojżałam po chłopakach. Mieli świeczki w oczach. Usłyszałam dźwięk opon. Odjechali. Puściłam się Rudego o pobiegłam po Alka. Odnalazłam go pośród innych ciał.
-Alek? Dawidowski odezwij się!- powiedziałam szturchając go w ramie. Łzy płynęły mi po policzkach. Ukryłam twarz w dłoniach. Tak bardzo się przywiązałam do nich wszystkich.
-Nie płacz już, nie ma po co.- usłyszałam i spojżałam na niego. On żyje!
-Alek ty durniu! Myślałam że nie żyjesz głąbie!- powiedziałam i walnęłam pięścią w jego ramie.
-No już nie obrażaj się. Nic mi nie jest.- powiedział wstając i obejmując mnie ramieniem. Byłam wkurzona że mnie oszukał.
-No Dryblas teraz będziesz musiał się postarać żeby ją przeprosić. Wyrywała się strasznie żeby cię ratować kretynie.- powiedział Zośka.
-No nie złość się na mnie Julcia. Musiałem przecież udawać. -powiedział o złapał mnie w pasie i posadził sobie na "barana" (tylko nie tak na ramionach lecz w pasie.). Złapałam się jego szyji i tak szliśmy po drodze żartując. W końcu doszliśmy na polane i po opowiedzeniu drużynie akcji którą przeżyliśmy zaczęliśmy trening.
CZYTASZ
,, Twardzi Jak Kamienie" ~ Jan Bytnar [ZAKOŃCZONE✓]
Ficción históricaNazywam się Julia Sołtys. Jestem Podchorążym hufca harcerzy "NOC". Wstąpiłam bo szukałam zemsty na Niemcu który zabił mi rodziców. Doświadczyłam wiele bólu. Ale przyszły też te radosne chwile. Poznałam ,,Pięknych" ludzi jakimi byli Rudy, Alek oraz Z...