6.Odbicie Daniela

804 25 3
                                    

Wstałam dosyć wcześnie. Ubrałam się w wygodne ubrania żeby mi nie przeszkadzały w akcji. Uczesałam włosy w kucyk. Po chwili zapukał już Janek.
-Cześć Julka- przywitał się ze mną i pocałował w policzek.
-Cześć Janek.- powiedziałam i wpuściłam go do środka.- Właśnie będę robić śniadanie, zjesz?
-Jasne.- rzekł i udaliśmy się do kuchni. Zrobiliśmy sobie kanapki i herbatę. Usiedliśmy i zjedliśmy rozmawiając.
-Jak Chudy znalazł się na Szucha?- zapytał.
-Zawinęli go z domu. Ktoś chyba go podkablował. Z Danielem przyjaźnie się od ładnych parę lat. Opiekował się mną. Zastąpił mi rodziców tak naprawdę. Jako drugi. Pierwszym człowiekiem który mi pomógł to był przyjaciel moich rodziców. Jeździł do mnie, robił zakupy itd. Jak miałam szesnaście lat to wyprowadziłam się z rodzinnego domu. Nie chciałam już żeby mi pomagał. Chciałam się usamodzielnić.
-Jak się nazywał ten człowiek?
-Leszek Bytnar.. zaraz czy to jest twój..
-Tata. Tak. Pamiętam jak mówił o dziewczynce której rodzice zginęli w lecznicy. - rzekł. Ale już nie rozmawialiśmy na ten temat. Parę minut później wyszliśmy z domu udając się na miejsce zbiórki. Na zapleczu Byli wszyscy jesteśmy już.
-Co wszyscy tak wcześnie?- zapytałam
-Ważna akcja to i wszyscy wcześniej- zaśmiał się Alek.- Która?
-Wychodzimy. Wszyscy dwójkami i każdy zajmuje swoje miejsca.- powiedział Zośka i każdy zaczął wychodzić. Ja miałam jako ostatnia iść z Zośką bo stwierdził że musi mieć mnie na oku. Wyszliśmy pod ramię. Gdy byliśmy już na placu to każdy stał na swoim miejscu. Nie wyglądało to podejrzanie. Chodziłam tak z Zośką parę minut. I nagle podbiegł do nas Mieczyk.
-Więźniarka jedzie.- powiedział i pobiegł dalej. Ustawiliśmy się . Nagle więźniarka jedzie.
-ANODA! GRANATY! -krzyknął Zośka. Wyjęłam pistolet zza paska i schowałam się za winkiel z Zośką.
-ALEK! GAZU!- krzyknęłam do Alka. Alek odpalił koktajle Mołotowa i przednia część więźniarki zajęła się ogniem. Wyskoczyli z niej Niemcy. Zaczęła się jadka. Wszędzie huki i krzyki. Wszyscy pokonani jeszcze został jeden który się schował. Wychyliłam się nie co. Ale to był błąd. Dostałam w brzuch. Osunęłam się na ziemię. Zośka mnie złapał.
-Spokojnie. Wszyscy już zabici. Chłopaki biorą Chudego w samochód.- mówił do mnie.
-No to super.- rzekłam i próbowałam się podnieść. Ale na marne. Zośka wziął mnie na ręce.
-Idziemy do samochodu.- powiedział i zaczął biec. W końcu dostaliśmy się do pojazdu. Ruszyliśmy z piskiem opon. Tadeusz zawiózł mnie do domu. Z powrotem wziął mnie na ręce i ruszył na górę. Usadowił mnie na sofie.
-Pokarz to. Jestem już obeznany w tych sprawach.- powiedział. Podniosłam kawałek koszulki. - Masz pęsete?- spytał.
-Tam leży przy wazonie.- odpowiedziałam. Chłopak wziął ją i potem powoli wyciągnął kulkę. Potem mi odkaził ranę i zabandażował.
-Nie wiem jak ci dziękować Zosieńko.- powiedziałam.
-Ty mi za nic kochana nie dziękuj.
-A gdzie jest teraz Daniel?- spytałam.
-U Alka. Na Żoliborzu. Tam będzie bezpieczniej bo w końcu mogą ich szukać. Masz telefon?
-W przedpokoju. A po co ci?
-Zadzwonie do nich i spytam co z nim.- odparł. Odszedł i rozmawiał sporo. W końcu skończył.
-I jak?- spytałam
-Jest dobrze. Przytomny. Jest trochę poobijany ale jest na nogach i normalnie chodzi.
-Ohhh. To fantastycznie!- powiedziałam. Chwilę Zośka sie jeszcze mną zajął i poszedł do siebie. A ja zasnęłam.

,, Twardzi Jak Kamienie" ~ Jan Bytnar [ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz