11. Żegnaj przyjacielu..

717 20 1
                                    

Obudziłam się następnego dnia. Przy mnie siedział Zośka.
-I jak się czujesz?- spytał.
-Troche lepiej niż wczoraj.
-Zawołam dziewczyny żeby ci pomogły. Monia! Hala! Chodźcie pomóżcie Julii.- krzyknął i w pokoju zjawiły się dziewczyny.
-Oh Jula! Jak się czujesz kochana?- spytała Hala.
-Jest już ok. Lepiej niż wczoraj.- powiedziałam. Zośka wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Następnie dziewczyny pomogły mi się umyć. Hala krzyknęła jak zobaczyła moje plecy.
-Mój Boże. Jula co te potwory ci zrobili. Trzeba to szyć! Pozostaną blizny i to duże. Monia przynieś igłę i nici lekarskie. -powiedziała a ta Monia poszła i szybko wróciła. Najpierw mi to dokładnie przepłukały wodą a później Hala delikatnie szyła. Zajęło jej to dwie godziny bo cięcie było duże. Gdy byłam już gotowa dziewczyny ubrały mnie w jakąś piżamkę i szlafrok. Przyszedł Zośka i wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył delikatnie na łóżku.
-Odpłacimy się im. Nie bój się.- powiedział.
- Zośka nic już nie róbcie. Jestem tutaj no może nie zdrowa ale cała. Nie chcę by wam się coś stało rozumiesz?! Jesteście moją rodziną do cholery! Mam patrzeć jak giniecie? -nawrzeszczałam na niego i samotna łza i spłynęła mi po policzku.
-Julcia. Jesteśmy twardzi. Jak kamienie..- powiedział- Niech żywi nie tracą nadziei. A kiedy trzeba...- zaciął się.
-A kiedy trzeba na śmierć idą po kolei. Jak kamienie przez Boga... Rzucane na szaniec..- Zośka mnie przytulił. Widać że potrzebuje tego.
-Zaraz przyjedzie Rudy i Alek.- powiedział odklejając się ode mnie. Płakał.- I Orsza z kimś od AK. Zrobię ci coś do jedzenia.- powiedział i udał się do kuchni. Po chwili wrócił z z kanapkami. Nie zjadłam ani jednej ponieważ miałam cały czas przez ból ściśnięte gardło. Rozległy się pukanie do drzwi. Do pokoju wparował Alek i Rudy.
Pierwszy podbiegł oczywiście Rudy. Pocałował mnie w czoło i przytulił.
-Jesteś nareszcie z nami. Bałem się o ciebie. Tęskniłem.- powiedział.
-Jak też tęskniłam. Myślami przez chwilę że posłuchałeś mnie. Wtedy.
-Nie było nawet takiej opcji.- powiedział.
-No Rudzielec teraz moja kolej!- powiedział Aluś i tak samo mnie przytulił.
-Jak się czujesz Juleczko?-spytał Dryblas.
-W miarę dobrze Aluś. - kolejne pukanie do drzwi. Do pokoju wparował Orsza i jeden z AK.
-Witamy szanownego Pana Dowódcę.- powiedział z uśmiechem Alek który opierał się o ścianę z założonymi rękoma.
-Witajcie harcerze. Chciałbym porozmawiać z Julią i z dowódcą brygady.-powiedział
-Alek, Rudy. Idźcie do kuchni. Tam są gdzieś dziewczyny.- powiedział i odeszli. Zostałam tylko ja, Tadeusz, Orsza i ten ktoś.
-Jak się czujesz?- spytał ten Od AK.
-W miarę dobrze.
- Podchorąży Zośka. Jakie obrażenia doniosła podchorąży Czarna?
-Wstrząs mózgu, liczne obicia, połamane 5 żeber, podbite oko i wycięty głęboko znak Hitlera na plecach z czego zostaną duże blizny.-powiedział Tadeusz.
-Słodki Jezu. Bardzo źle. Co od ciebie chcieli?
-Nazwiska ale podałam tylko nie żyjących oficerów. Myśleli że jestem przywódcą Szarych Szeregów.- powiedziałam.
-Spisałaś się na medal.- rzekł. Nagle Zośke zawołali chłopcy. Gdy wyszedł zapytałam.
-Mam jeszcze jedno pytanie. Czy ktoś zginął? Ratując mnie?- spytałam przerażona.
-Ehh. Mieczyk, Kanoda i Chudy.- powiedział ze współczuciem. A mi momentalnie stanęły świeczki w oczach. Mój brat. Mój przyjaciel. Nie żyje. Poświęcił się dla mnie. Obaj skinęli głową i opuścili pomieszczenie. Ja waliłam pięścią o łóżko i krzyczałam. Płakałam strasznie. Do pokoju wparował Alek, Zośka i Rudy.
-Co się....- spytał Janek ale mu nie dałam dokończyć.
-Czemu mi nie powiedzieliście że on nie żyje?!
-Julcia, nie chcieliśmy..
-Co nie chcieliście?! Oszczędzić mi bólu tak?! Gorzej by już być nie mogło.- ukryłam twarz w dłoniach. I myślałam. Nagle ktoś mnie przytulił. Bo małej bliźnie na dłoni wiedziałam że to Rudy.. Chłopcy ze spuszczonymi głowami wyszli z pokoju. Rudy cały czas ze mną siedział. Nie mówił nic. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie.
-Za dwa dni zabieram cię do siebie. Rodzicą już wszystko wyjaśniłem. Tata jak się dowiedział że ty to ty to chciał cię od razu wziąć do nas.
-Dobrze. - powiedziałam.
-Prześpij się troche. Nie gniewaj się kochanie. Chudy poświęcił się żeby Zośka nie wylądował na Pawiaku. Ja z nim wpadliśmy w nich. Ale jeden z nich wyciągną broń i... Nie było ratunku bo kula przebiła serce. Dowiedzieliśmy się od Orszy że napisał do nie których listy. Podał mi kartkę do mnie.

Droga Juleczko!
Wiedz że zawsze cię traktowałem jak moją młodszą małą siostrzyczkę. Opiekowałem się tobą. Byłaś moją jedyną rodziną jaką miałem. Jesteś teraz tam. Na Szucha. Wiedz że poświęcę swoje życie żeby cię uratować. Jak czytasz ten list to znaczy że jestem już w lepszym świecie. Zawsze będę cię kochał i opiekował się tobą nawet gdy mnie przy tobie niema. Nie poddawaj się. Jesteś twarda jak kamień. Nie szukaj zemsty na wrogu...
                         Na zawsze~ twój Daniel..

~Oczami Świata~
Dziewczyna popłakała się strasznie. Poprosiła chłopaka aby ją zostawił samą żeby pomyśleć. Chłopak udał się do jadalni tam gdzie Alek  i Zośka czytali swoje listy.

Drogi Zośka!
Jak to czytasz to pewnie już nie żyje. Mam do ciebie prośbę. Masz pilnować Julkę jak nie wiem co. Po mojej śmierci będzie szukać zemsty. Weź na siebie część jej cierpienia. Proszę. Nie chcę patrzeć na nią gdy cierpi. Jak ona cierpi to i ja... Życzę ci żebyś przeżył tą cholerną wojnę. Pilnuj się. Masz przeżyć..
               

                                                 Chudy

Drogi Alku!

Ja już jestem w lepszym świecie. Spotkałem moich rodziców i ich rodziców i ich rodziców... Proszę cię. Pilnuj mojej Juleczki. Ona biedna. Strasznie płacze. Wszystko ją boli. Jest bezsilna. Będzie chciała się zemścić. Pilnuj by tego nie robiła. Macie wszyscy przeżyć tą wojnę. Chcę patrzeć jak wasze dzieci biegają na spokojnych ulicach Warszawy. Życzę ci powodzenia bracie..  
                                                 Chudy

Drogi Rudzielcu!
Zawsze będę tak do ciebie mówił. Zawsze będziesz mi bratem. Chcę abyś opiekował się teraz moją Juleczką. Nie uchroniłem jej. Mam nadzieję że teraz ty zrobisz to lepiej. Wiem że jesteście bardzo sobie bliscy. Pamiętaj jak złamiesz jej serce to ja złamie ci kark. Życzę ci powodzenia i macie przeżyć tą cholerną wojnę. Mam nadzieję że się długo nie zobaczymy. Chcę mieć świetne siostrzenicę i siostrzeńców biegających po spokojnych ulicach Warszawy. Pamiętaj o mnie.

                         Daniel~ twój szwagier.
   

Żegnaj Danielu...

,, Twardzi Jak Kamienie" ~ Jan Bytnar [ZAKOŃCZONE✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz