<„musisz jeść, inaczej umrzesz">

22 2 0
                                    

Po tym, jak wyszłam z gabinetu demona od razu moje oczy się zaszkliły. Natychmiast skierowałam się w stronę schodów, które prowadziły do salonu. Na moje szczęście nikogo nie było w pobliżu, żadnej Jane, Sally, czy jednego z Proxy Slender Man'a. Zeszłam po schodach, kierując się w stronę lodówki, która znajdowała się obok półek z jedzeniem. Jednak... Od razu zawróciłam, siadając na kanapie w salonie.

- Siemka. - przywitał mnie głos czarnowłosej. Usiadła obok mnie, kiwnęłam głową na przywitanie. - Chcesz coś obejrzeć zanim inni raczą się tu zjawić? - zapytała, biorąc do ręki pilota. Włączyła telewizor, przeskakując z kanału na kanał, i tak w kółko, wyczekując ode mnie odpowiedzi. Ja za to wzruszyłam ramionami, kuląc się pod jej natarczywym wzrokiem. Nie czułam się swojo na chwilę obecną, jeszcze ma tu przyjść reszta całej tej bandy, której nie znam. No, może oprócz dwóch osób i tej dziewczynki. - Jadłaś coś?

- Mhm. - przytaknęłam jej, nawet na nią nie patrząc. Miałam cichą nadzieję, że weźmie kit.

- Nie kłam. - powiedziała. - Nie spuściłam cię z oka od kiedy wyszłaś z jego gabinetu. - zaczęła mi się bardziej przyglądać. - Musisz jeść, inaczej umrzesz.

Jakoś żyję, i nic ci do tego. - pomyślałam, nawet nie ważąc się jej odpowiedzieć. Przecież nie mogą zmusić mnie do jedzenia, prawda?

- Idę do lodówki. - mruknęłam na odchodne, wstając z kanapy. Za nim Jane zdążyła zareagować, ja byłam już przy aneksie. Sięgnęłam z blatu pierwszy lepszy nóż leżący na nim, chowając od razu do kieszeni pożyczonej bluzy. Zacisnęłam palce na rękojeści nowej broni, spoglądając na telewizor.

Co ja tutaj właściwie robię?

Jane nie zwracała na mnie najmniejszej uwagi. Obok niej po chwili zauważyłam wtuloną w nią Sally, próbowała ją najwyraźniej zagadać. Przyglądałam im się w zamyśleniu, jakby czas się zatrzymał.

Gdzie ja będę spać? Slender nie powiedział, u kogo właściwie będę przesiadywać...

Po kilku minutach drgnęłam, zdając sobie sprawę, że nie wiem co mnie tu czeka. Przyjdą tutaj zapewne ci znani mordercy z telewizji, o której większości nie mam zielonego pojęcia. Nie znam ich, a oni nie znają mnie. I... Pewnie wyglądałam teraz, jakbym była zmartwiona o to, czy przeżyję czy nie. Jednak tak nie było, z łatwością powaliłaś wcześniej jednego z pracowników Slender Man'a na ziemię. To chyba tylko mój introwertyzm wariuje, nic po za tym.

W końcu zadecydowałam usiąść obok Sally. Zajęłam miejsce na kanapie, witając się z brązowowłosą. Ona jak na zawołanie wtuliła się we mnie, zamykając oczy. Odwzajemniłam lekko uścisk, robiąc się senna...

Jednak nagle do moich uszu dotarł głośny huk za nami, jak i pisk Sally i Jane obok. Moje mięśnie zesztywniały, automatycznie odwróciłam się razem z towarzyszkami w stronę hałasu.

- Co ty, kurwa, odpierdalasz? - krzyknęła zła czarnowłosa na biegnącego w naszą stronę chłopaka. Przeraziłam się, dostrzegając zza jego białego kapturu bluzy i czarnych włosów krwawy uśmiech na jego śnieżnobiałej mordzie.

- Mam to, W KOŃCU! - wydarł się zjarany trzymając w rękach jakiś przedmiot, nałogowo biegając w okół kanapy, na której siedziałyśmy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że uciekał przed niskim blondynem, którego na początku nie mogłam dostrzec. Trzymał nóż, próbując dogonić czarnowłosego. Krzyczał przy tym różne bluźnierstwa, więc odruchowo zatkałam uszy dziewczynki, by nie miała możliwości ich słyszeć.

- JEFF, DO JASNEJ CHOLERY! - wrzasnął ktoś o znajomym mi tonie głosu. Za nim wszyscy zdążyliśmy zareagować, „Jeff" warknął wiązankę przekleństw pod nosem, upuszczając z hukiem na podłogę to, co trzymał w dłoniach. A było to spowodowane oberwaniem w ramię skalpelem, który wbił mu się bardzo głęboko w skórę.

Niski chłopak o blondwłosach natychmiast podniósł płytę DVD z ziemi, a ja co raz bardziej zaczęłam żałować tego, że tu jestem.

Po moim kręgosłupie przeszły dreszcze, kiedy zoriętowałam się, że owy blondyn miał dość „specyficzne" oczy. Jego białka i tęczówki były czarne, natomiast źrenice - czerwone. Na jego polikach widniały łzy, przypominające zaschniętą krew, a jego ubrania składały się między innymi z szat elfa.

Kogoś mi przypominał.

ProblemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz