1

20 1 0
                                    

Isabelle czuła przypływ pozytywnej energii wchodząc na dworzec King's Cross. Mimo wakacji spędzonych wspólnie ze znajomymi, tęskniła za Hogwartem, za klimatem, który panował w murach zamku, za wieczorami wspólnie spędzanymi z najbliższymi przyjaciółmi w pokoju wspólnym ślizgonów. Kiedy znalazła się na peronie 9 i 3/4 nie zauważyła nikogo z grona osób, które miała nadzieję zobaczyć. Westchnęła, będąc zawiedziona faktem, iż przybyła jako pierwsza. W zasięgu jej wzroku znalazła się złota trójka, co trochę ostudziło jej entuzjazm spowodowany nadchodzącym rokiem. Weszła do pociągu, pozostawiając za sobą roześmianych gryfonów i zajęła swoje standardowe miejsce. Chwilę później dołączyła do niej Pansy Parkinson, szczegółowo relacjonując przebieg jej ostatnich dni. Uśmiechnęła się, słuchając opowieści przyjaciółki. Kiedy już wszyscy zajęli swoje miejsca, mogli pogrążyć się w rozmowach przy przemyconej malutkiej butelce ognistej. Do uczty wszyscy zdążyli wytrzeźwieć (na całe szczęście, zważając na ich wiek) i z ciekawością obserwowali jak Tiara Przydziału wybiera domy dla nowych uczniów. Czekała aż usłyszy swoje własne nazwisko i odetchnęła z ulgą, kiedy dowiedziała się, że jej młodsza siostra dostała się do slytherinu. Clara podeszła do niej, a Isabelle mocno ją przytuliła. Rodzice prosili ją, żeby miała oko na młodszą Scamander, ale nie musieli tego robić, dziewczyna oddałaby za nią życie, jeśli byłaby taka potrzeba. Reszta dnia przebiegła bez większych rewelacji. Oczywiście standardowo wszyscy poszli spać późno, co skutkowało tym, że prawie zaspała na pierwsze zajęcia u Snape'a. Co jak co, ale nie chciała mu podpaść pierwszego dnia.

- Panno Scamader, może podać poduszkę, żeby było wygodniej? Będzie Pani mogła odpracować swój brak szacunku wieczorem, czyszcząc kociołki. - Powiedział zdenerwowany profesor, kiedy dziewczyna zamknęła na moment oczy.

- Przepraszam.

- Oby szczerze.

- Oczywiście. To się więcej nie powtórzy.

Głos miała spokojny i poważny, jednak w duchu przeklinała nauczyciela, za dodatkowe zmarnowane godziny. Po skończonych zajęciach wróciła do swojego dormitorium, starając się szybko uwinąć z zadaniami, żeby mieć jeszcze chwilę dla siebie, przed odpracowaniem nieuwagi na eliksirach.

Kiedy skończyła wszystko została jej tylko godzina, co nie było satysfakcjonujące, ponieważ liczyła na więcej czasu. Zajrzała jeszcze na moment do siostry, która fascynacją opowiedziała jej o swoim pierwszym dniu. Kiedy dotarła do sali, ku zdziwieniu zobaczyła w niej Pansy.

- No to jest nas dwie. - Uśmiechnęła się czarnowłosa.

Snape nadzorował ich poczynania, jednak nie przeszkadzało to w żadnym stopniu w ich rozmowie. Mówiła głównie Pansy, jednak nie przeszkadzało jej to. Cieszyła się, że nie musi siedzieć w grobowej ciszy. Kara zleciała im szybko i opuściły salę na tyle szybko, że załapały się jeszcze na pogaduszki z resztą grupy. Blaise był duszą towarzystwa tego wieczora, przechwalając się swoimi planami na nadchodzący rok, więc oczywiście nie mogła być gorsza i wtrącała mu się co chwilę między zdania, na co reagował ostrzegawczym, ale przyjacielskim wzrokiem. Wszyscy śmiali się przez większość czasu. To był pierwszy raz kiedy zauważyła, że uśmiech Draco nie sięga jego oczu.

SACRIFICE / DMWhere stories live. Discover now