Nowy początek

38 6 1
                                    

Lauren pov.

Płynie dzień za dniem i coraz bardziej żałuję. Co ja sobie myślałam. Nie widziałam jej przez 2 tygodnie. Vero powiedziała jej wszystko i od tamtej pory nie mam z nią, ani z Camilą kontaktu. Dużo czasu spędzam poza domem, jak wychodzę późnym popołudniem to wracam w nocy. O ile w ogóle wracam. Zayn próbuje mi jakoś pomagać, odtrącam go, ale to doceniam. Idę teraz w kierunku szkoły. Wypadałoby się tam pokazać po takim czasie. Od kłótni nie spotkałam się praktycznie z nikim. Muszę sobie kogoś znaleźć, bo tak nie ujade. Kogoś normalnego, kto będzie mnie chociaż próbował zrozumieć. Ta, mogę sobie pomarzyć. Muszę odreagować, może wieczorem pójdę do jakiegoś klubu, napije się i postaram się dobrze bawić.

Gdy wchodzę do budynku, kieruje się w stronę klasy. Czuje na sobie wzrok dosłownie, kurwa, każdego. Jak komuś nie jebne to będzie to cud. Po dzwonku idę do klasy i siadam, na moje nieszczęście, z Cabello w ławce bo tylko to miejsce jest wolne. Odsuwam krzesło  i już mam zamiar siadać ale dziewczyna kładzie swój plecak na moim krześle. Prycham tylko i rozglądam się po klasie. Kurwa, co za bagno, co ja tu robię. Podnoszę jej torbę i kładę obok jej nogi, ta patrzy na mnie i już ma coś mówić ale przerywam jej gestem ręki. Po tym jak wreszcie usiadłam, wyciągam z plecaka zeszyt i długopis.

Do klasy wchodzi długowłosa blondynka, średniego wzrostu. Te tępe dzidy już zaczynają gwizdać. Chyba nie wytrzymam i wyjdę. Kobietą odchrząka głośno czym ucisza tych idiotów. Swoją drogą jest bardzo atrakcyjna, nie wygląda na wiele starszą. Ma dosyć jasne niebieskie tęczówki i piegi co dodaje jej uroku. Jest ubrana w białą koszulę i czarną rozkloszowaną spódnicę z pasem, która sięga jej do połowy uda.

- Dzień dobry, nazywam się Perrie Edwards i będę wasza nową nauczycielką od matematyki. Pani Grant ciężko zachorowała więc prawdopodobnie nie wróci w tym roku szkolnym. - ma mocny brytyjski akcent - powiem wam jeszcze czego nie lubię na swoich lekcjach. Nie znoszę chamstwa, głupich komentarzy, czy gwizdów  - odwraca się do grupy która wcześniej to robiła - mam nadzieję że będzie nam się dobrze pracowało, bez większych problemów. W takim razie - kleszcze w dłonie - kilka zdań o mnie, kilka zdań o was. To może ja zacznę. Przeprowadziłam się tutaj dosłownie 2 tygodnie temu, więc jak kiedyś nie dotrę na lekcję to znaczy że się zgubiłam - zaśmiałam się wraz z kilkoma osobami - mam 25 lat, interesuje się również muzyką, czasami coś tam brzdąkam na gitarze ale mniejsza z tym. Dobra nie będę się rozwijać bardziej, bo czas mamy ograniczony. Teraz wasza kolej. - mówi z delikatnym uśmiechem.

W tym momencie odcinam się od lekcji i przyłapuje się na tym że cały czas, wpatruje się w kobietę. Chyba nie powinno jej to przeszkadzać w końcu jest nauczycielką. Po chwili mój wzrok ląduje na jej ustach, które mają kolor delikatnej czerwieni. Pani Edward skupia na mnie wzrok, przez co czuje się trochę nieswojo.

- Może ty coś o sobie powiesz? - mówi w moim kierunku

- Dobrze, więc nazywam się Lauren Jauregui. Mam 19 lat i mieszkam tu praktycznie od urodzenia. Ale wyprowadzilam się kilka lat temu. I wróciłam w zasadzie też niedawno - mówię nie odwywajac od niej wzroku - również lubię muzykę, z gitarą jakoś mi nie idzie ale za to gram na fortepianie. Mylę że to tyle. - posyłam jej delikatny usmiech

- Zapomniałaś dodać że niszczysz innym życie i że jesteś su... - dodaje Vero, lecz Pani Edwards od razu się jej wtrąca

- Veronico jeżeli masz jakieś zatargi z Lauren załatw to na osobnosci, a nie przy całej klasie, a tym bardziej na nie na mojej lekcji. Rozumiemy się? - powiedziała to tak szorstko, że aż mnie ciarki przeszły

Ta nic nie odpowiada tylko patrzy na ławkę z obrażona miną. Jak ja mogłam być z kimś takim? Rozbrzmiewa dzwonek i wszyscy się pakują i wychodzą. Już też kieruje się do wyjścia, gdy zostaje zawołana przez kobietę.

- Lauren mogła byś zostać chwilkę - Skinęłam głową - zamknij drzwi - z chęcią, dodaje w myślach

- Tak Pani Edwads? - pytam a ona chichocze, zapewne z mojego oficjalnego tonu

- Powiedziała Pani że nie lubi chamstwa, staram się dostosować do wytycznych - uśmiecham się

- A w tych wytycznych jest coś o patrzeniu na mnie przez całą lekcję?

- To już sama dodałam

- Mierzyłaś mnie jak nie wiem co - opiera się biodrem o blat - najdłuższej twój wzrok spoczywał na moim biuście- jak ona to mówi z taką lekkością

- Boo... Ma Pani rozpięty guzik - śmieje się

- Ha ha bardzo śmieszne - mówi zerkając ukradkiem na swoją koszulę - kurwa - szepcze gdy orientuje się że to co mówię jest prawda - nie mogłaś mi powiedzieć - mówi zapinając guzik, przez co robi mi się gorąco w dole brzucha

- Wtedy nie byłoby tak zabawnie

Patrzymy się na siebie jak głupie i się uśmiechamy. Nagle z tego trasu wyrywa nas dźwięk dzwonka.

- Kurde muszę się przygotować na następną lekcję, ty też już leć - mówi wypychając mnie z klasy

- Dobrze, już mnie tu nie ma - mówię chichocząc - Do widzenia Pani Edwards

- Do zobaczenia Lauren

Odchodze w stronę klasy, w której będę mieć lekcję. Może dzięki Perrie zapomnę o Camili. O ile to możliwe.

FEAR || Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz