Rozdział 21

4.1K 154 21
                                    

Dopięła swego.
W końcu zawsze dostawała tego czego chciała. I tym razem nie mogło być inaczej.
Cała w skowronkach wparowała do pokoju Jane wymachując wielkim pierścionkiem z brylantem.
- Oświadczył się! Nie wierzę w to Jane!
Zrobiła to specjalnie. Chciała by kuzynka w końcu dosadnie zrozumiała gdzie jej miejsce.
Jane poderwała się z miejsca widząc ogromny pierścionek na jej dłoni. Z początku pomyślała, że Rachela żartuje, ale gdy podeszła bliżej to zrozumiała, że jest prawdziwy.
Tylko skąd u licha Rachela mogłaby go wziąć.
- Kto ci się oświadczył?
- Książe William! Och Jane, jestem taka szczęśliwa.
Jane znieruchomiała.
- J-jak to książę? - wyjąkała zszokowana.
- Dziwi cię to. - Prychnęła. - Przecież mówiłam ci tyle razy, że jest między nami coś wyjątkowego. To była tylko kwestia czasu. Nie cieszysz się?
Rachela spojrzała wyzywająco w stronę swojej kuzynki. Miała nadzieję, że Jane wybuchnie płaczem i przyzna się do winy. Nic takiego się jednak nie stało.
W głębi duszy Jane miała ochotę się popłakać. Nie mogła nic z tego zrozumieć. Przecież jeszcze wczoraj rozmawiała z Williamem i wszystko było dobrze.
Co u diaska zmieniło się w ciągu jednego dnia!
- Ależ oczywiście, że tak.
Ledwie zdołała wydusić z siebie te słowa. Była zbyt skołowana i nie widziała co robić. Pomyślała, że musi zobaczyć się z Williamem.
I to jak najszybciej.
Powtarzała w myślach, że książę zdoła jej to jakoś logicznie wytłumaczyć, bo przecież musiało być jakieś wytłumaczenie.
- Pójdę... Pójdę się przewietrzyć.
- Byle nie za długo kuzynko. - Odpowiedziała szorstko blondynka. - Musisz mi pomóc w przygotowaniach do ślubu.
Jane wybiegła z pokoju i zaczęła biec przed siebie. Czuła, że serce zaraz wyrwie się z jej piersi. Jej oddech znacznie przyspieszył i nie mogła zaczerpnąć powietrza. Dusiła się. Przystanęła by się uspokoić. Niestety na nic się to zdało, więc oparła się o ścianę i niemal zsunęła się na podłogę.
Było jej słabo.
Bardzo.
Czarna otchłań, która pojawiła się przed jej oczami niemal wciągnęła ją wewnątrz.
- William. - Wyszeptała widząc go po drugiej stronie korytarza.
Gdy zobaczył ją półprzytomną leżącą na środku korytarza zastygnął bez ruchu. Po chwili ocknął się i szybko do niej podbiegł.
- Jane!
Otworzyła powieki.
- C-czy to prawda?
Niech to szlag.
Zgadzając się na propozycję Racheli miał zyskać na czasie i na spokojnie porozmawiać z Jane, a później wymyślić jakiś plan. Byleby jej nie stracić.
Przeklęta blond wiedźma pokrzyżowała jego plany.
- Nie przejmuj się nią teraz.
Chciał pomóc jej wstać, ale dziewczyna odrzuciła jego pomoc.
- A więc prawda. - Załkała. - Znowu mnie oszukałeś! A ja ci głupio uwierzyłam.
- Jane proszę...
Wyciągnął dłoń by zgarnąć kosmyk włosów z jej twarzy, ale dziewczyna niespodziewanie zamachnęła się i spoliczkowała go.
- Nie wąż się mnie tknąć!
Zabolało.
Widział, że po części mu się należało. Gdyby od samego początku był szczery i trzymał tą wariatkę z dala od siebie i Jane.
- Porozmawiajmy na spokojnie.
- Czy do ciebie nic nie dociera? Nie chcę z tobą rozmawiać, ani widzieć i słyszeć!
Westchnął.
- Kocham cię.
- Kochasz? - Zadrwiła. - To tylko puste słowa, które wypowiadasz na prawo i lewo. Oświadczając się Racheli też mówiłeś, że ją kochasz? Kiedy to było? Piętnaście minut temu!
- Zrobiłem to dla ciebie! - Wybuchł w końcu.
- Dla mnie? Dziękuję bardzo. Chętnie będę sypać wam kwiatki do ołtarza.
Skarcił ją wzrokiem.
- Nie bądź cyniczna.
- Jedynym cynikiem jesteś ty. Ty i twoje puste słowa.
- Jeśli mnie wysłuchasz...
Wyrwała się z jego uścisku i zaczęła biec przed siebie. Postanowił dać jej chwilę, żeby mogła dojść do siebie.
Biegnąc tak bez celu przez labirynt korytarzy mijała zdziwioną służbę. Nie miała siły odpowiadać na ich pytania. Przecież widzieli, że nie jest dobrze. Czemu ją o to pytali tego nie wiedziała. Jedyne czego chciała go wybiec z tej klatki, w której się dusiła.
Nagle jej twarz zderzyła się twardym torem. Podniosła wzrok ku górze.
- Jane? Co ci się...
Szybko objęła go dłońmi.
- Archer. Proszę. - Wyszeptała. - Zabierz mnie stąd.
Wieści o zaręczynach księcia i Racheli rozeszły się w zawrotnie szybkim tempie. Oczywiście wszystko za sprawą blondwłosej piękności, która o wszystkim w pierwszej kolejności poinformowała królewską parę. Z początku zszokowani rodzice Williama byli przeszczęśliwi jak nigdy dotąd. To komplikowało jego i tak już fatalną sytuację.
Jane również przeżywała katusze. Rachela świadomie ją torturowała zabierając na przymiarki sukni oraz zmuszała by nie odstępowała jej na krok. Jedynie Archer, który został powiernikiem jej sekretów, mógł ją zrozumieć.
- Jak myślisz? - Zaczęła Rachela. - Powinnam zaprosić Lady Amandę? To taka nieznośna plotkara.
- Więc jej nie zapraszaj. - Odpowiedziała znudzona Jane.
- Oczywiście, że muszę ją zaprosić. Wtedy zrelacjonuje całemu królestwu to wspaniałe wydarzenie!
- Napisałaś list do rodziców?
- Oczywiście, że tak! Wracają za trzy dni.
- To dobrze.
Jane myślała nad przyszłością. Po tym wszystkim wiedziała, że nie może zostać w domu Averillów nawet jeśli Rachela już by tam nie mieszkała. Serce krajało się jej na samą myśl, że już do końca życia będzie musiała oglądać Rachelę i Williama razem jako szczęśliwą rodzinę. Wiedziała, że to będzie dla niej nie do zniesienia.
Musiała się wyprowadzić.
Ale na razie nie miała żadnego planu dokąd mogłaby się udać.
- Koniecznie musimy zaprosić barona Barneya. Podobno staruszek ostatnio dość często widywany jest z Lady Stern. I to na łowieniu ryb. Toż to skandal! Ale dobrze. Wesela potrzebują trochę kontrowersji.
Jane poderwała się nagle z krzesła, czym wystraszyła swoją kuzynkę.
- Powtórz. Co powiedziałaś?
Zdziwiona Rachela wychyliła głowę znad notatnika.
- Baron Barney?
- Z kim będzie?
- Lady Stern.
- Reginą Stern?
- Tak. - Zmarszczyła brwi. - Znasz ją?
Jane przypomniała sobie jej słowa. Lady poszukiwała guwernantki. To była jej szansa. Szansa na ucieczkę i zaczęcie od nowa z białą kartą.
- Skądże.

***

Jaram się tymmm, że netflix W KOŃCU dodał dziś zwiastun do fate winxxx, a że mam dobry mood to postanowiłam wrzucić dziś rozdział. 

Nie oceniajcie mnie xd To moja ulub bajka z dzieciństwa i mam nadzieję, że nie spierdzielą tej wersji +16, a pokładam w tym wielkie nadzieję 


Zakazany romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz