XIV

3 0 0
                                    

O godzinie 9 Susan obudziła się.
- Wstawaj księżniczko.
- Już wstaje.
Dziewczyna podniosła się i ubrała.
- Nie ma dziś zajęć, bal zaczyna się o 18.
- Co będziemy dziś robić?
- Będziemy improwizować. Zaspałaś na śniadanie.
- O nie...głodna jestem.
- Spokojnie, przyniosłem ci jedzenie.
- Nie mogłeś mnie po prostu obudzić?
- Ale tak słodko spałaś.
- No dobra. Co mi przyniosłeś do jedzenia?
- Masz.
Draco podał dziewczynie jedzenie.
- Sałatka, kiełbaska i herbata.
- Mmm dzięki.
- Nie ma sprawy. Zjedz i zaraz pójdziemy się przejść.
- No dobrze.
Dziewczyna zjadła śniadanie, wstała a zaraz potem chłopak złapał ją za rękę i wyciągnął na korytarz.
- Gdzie idziemy Draco?
- Do salonu Krukonów.
- W jakim celu?
- Teodor ma mi coś dać...byłaś kiedyś u Krukonów?
- Nie.
- To zobaczysz jak tam jest.
Szli przez korytarz aż w końcu dotarli. Do salonu wpuściła ich Luna.
- Dzięki Luna.
- Nie ma sprawy.
- Teodor! Śmieciu!
- Drako czemu tak się odzywasz??
- Drań ukradł mi...nie ważne co dowiesz się w swoim czasie..
- Teodor! Wyłaź glizdo!!
- Draco grzeczniej!
- Dobra przepraszam. Teodor!
- Teodor. Gdzie jesteś? Luna gdzie jest Teodor?
- Był tu przed chwilą.
- Teodor Ricks masz się tu na tychmiast zjawić! - Susan nie mogła znieść wołania Dracona.
- Jestem. Spokojnie.
- Ty wredny śmieciu!
Draco podszedł do Teodora i przyłożył mu różdżkę do szyi.
- Oddawaj co moje! Natychmiast!
- Dracon!
Draco spojrzał w stronę swojej dziewczyny, nieco zdziwiony.
- Draco! Masz go natychmiast puścić!
Draco odsunął się nieco od Teodora.
- Co Draco byle laska cię poskramia?
- Teodorze masz się natychmiast uspokoić, oboje macie się uspokoić albo zobaczycie!
- Oboje mieli w tym momencie wielkie  oczy.
- Co jest nagle oboje mowę straciliście?
- S-s-susan...j-ja przepraszam.
- Teodor wziąłeś Draco coś co należy do niego?
-... Może....
- Masz mu to odstać w tej chwili.
- A jeśli nie?
Dziewczyna spojrzała na niego spojrzeniem które mówiło że chłopak nie chce wiedzieć co będzie jeśli nie odda Dracon'owi jego własności.
- J-Już się robi!
Teodor dał Draco małe pudełeczko.
- Słuchaj idioto jeszcze raz weźmiesz mi coś...
- Ja ci nic nie wezmę...już nigdy obiecuje!
Draco spojrzał na Susan na którą patrzył Teodor. Jej spojrzenie przeszywało go.
- Susan wracamy? 
- Tak.
Wszyscy Krukoni patrzyli jak Susan i Draco odchodzą.
- Wow...
- Co Draco?
- To było...świetne..
- Dzięki ... Potrafię lepiej.
Chłopak zatrzymał się i spojrzał na dziewczynę.
- No nieźle. Lepiej nie będę cię denerwować.
Oboje zaśmiali się.
- Gdzie idziemy teraz?
- Hmm...zaraz będzie obiad...
-Jasne, na wielką salę.
Chłopak wziął dziewczynę pod ramię i szli na wielką salę rozmawiając o balu.
Po obiedzie do Susan w czasie gdy Draco udał się do toalety a Susan szła w stronę salonu ślizgonów podszedł do niej Pit Newkrew z Huffelpuf'u
- Hej laska.
-  Emm cześć?
- Z kim idziesz na bal?
- Z moim chłopakiem.
- Czyli?
- Draconem.
- Yuuu... Z nim?
- Masz coś do niego?
- Zasługujesz na kogoś lepszego jak ja.
W tej chwili podszedł do nich Harry, Pit zaczął bawić się włosami Susan.
- Co tu się dzieje?
- Harry, powiedz Pitowi aby mnie zostawił.
- Pit odsuń się.
- Dobra Harry.
Pit odsunął się mrugnął okiem do Susan i poszedł korytarzem dalej.
- Dzięki Harry.
- Nie ma sprawy.
Harry i Susan rozmawiali ze sobą jeszcze 15 minut gdy przyszedł do nich Draco i przerwał rozmowę.
- Susan czekam na ciebie w salonie już 10 minut. Potter? Co ty tu robisz?
- Tak dla twojej wiadomości pomogłem Susan. Teraz już sobie pójdę nie mam ochoty z tobą rozmawiać Malfoy.
Harry odszedł w stronę Hermiony i Rona.
- Idziemy?
- Tak.
- Co tak właściwie się stało?
- Nic takiego.
- No okej.
               *           *            *          *
O godzinie 17.30 wszyscy szykowali się na bal.
- Susan..
-No?
- O wow.. wyglądasz ślicznie...
- Dziękuję Draco.
- To dla ciebie.
- To to pudełko które ukradł ci Teodor?
- Tak. Trzymaj.
Po otworzeniu pudełka w środku można było dostrzec wisiorek z wężem, bukiecik i mały diadem.
- Draco...ja...
- Ubierz je.
Tak jak chłopak kazał tak dziewczyna zrobiła. Wisiorek, diadem i bukiecik idealnie pasowały do ciemnozielonej sukni balowej z koronką którą na sobie miała dziewczyna.
-  Wychodzimy już? Mamy tylko 10 minut.
- Tak.
Oboje wyszli i poszli w stronę sali na której odbyć miał się bal.
Gdy wszyscy zeszli się na salę zaczęła  grać muzyka.
- Mogę prosić panią do tańca?
Susan podała chłopakowi rękę i zaczęli tańczyć. Tańczyli długi czas, w pewnym momencie oboje uznali że trzeba zrobić przerwę.
- Świetnie tańczysz.
- Dziękuję księżniczko.
- Uuuu jestem księżniczką. Draco idę do toalety.
- Dobrze poczekam.
Dziewczyna udała się w stronę toalety dziewcząt.
- Cześć mała.
- Draco...
Dziewczyna odwróciła się ale ku jej zdziwieniu nie był to jej chłopak.
- Pit?
- Gdzie idziesz w środku zabawy? Chłopak cię zostawił?
- Nie? Idę do toalety.
- Poczekaj chwilę..
- Na co?...! Co robisz?!
- Chcę cię tylko pocałować...
Chłopak przystawił dziewczynę do ściany i zaczął się zbliżać.
- Zostaw mnie! Pomocy!
- Cicho! To tylko pocałunek.
- Pit ale ja mam chłopaka! Pomocy!
- Co tu się dzieje?!
Na korytarz wszedł Draco, Crab i Goyle.
- Puść ją!!
- Bo co mi zrobisz?
Chłopak mocniej przycisnął dziewczynę do ściany.
- Nie chcesz wiedzieć!
Draco wyciągnął swoją różdżkę. Pit zrobił to samo.
- Drentfota!
Draco przeleciał przez cały korytarz.
- Draco!!
- Goyle leć po Snape'a!
-Już idę!
Goyle pobiegł w stronę sali balowej.
- Słuchaj ślicznotko...
- Czego chcesz??
- Jeden pocałunek.
Pit chytrze się uśmiechnął.
- Nie ma mowy!
Chłopak wycelował różdżką w nieprzytomnego Dracona.
- Co chcesz zrobić Pit..?
- Daj całusa albo chłopak zginie.
W tej chwili na korytarz wszedł Snape.
- Newkrew odsuń się od dziewczyny.
- Nie ma mowy profesorze, dopiero jak da całusa. Jeżeli spróbuje mnie pan powstrzymać chłopak zginie. Radzę nie próbować.
- West pocałuj chłopaka..
-Panie profesorze on ma coś na ustach...
- Co to jest?
- Wygląda jak... Eliksir miłości!
- Panie Newkrew!
- Proszę pana jeszcze krok a rzucę zaklęcie.
Profesor spojrzał na nieprzytomnego Malfoy'a.
Na korytarz od tyłu weszła pani Chooch.
-Expeliarmus!
Chłopak pościł różdżkę.
-Confundus!
Chłopak padł na ziemię.
Dziewczyna od razu pobiegła w stronę Malfoy'a.
-Draco obudź się.
Zauważyła że z tyłu głowy leci chłopakowi krew.
- Profesorze! Krew!
Snape od razu poszedł w jej stronę.
- Do skrzydła. Dasz radę go zamieść?
- Nie wiem profesorze..
- Goyle pomóż jej.
- Tak jest.
Goyle i Susan zanieśli Dracona do szpitala. Chłopak był dalej nieprzytomny.
- Nie ma wstrząsu. To jest tylko nacięcie. Nie przytomny jest od uderzenia, jutro się już na pewno obudzi.
- Dobrze proszę pani. Mogę zostać z nim do jutra tutaj?
- Tak, możesz.
Przez całą noc dziewczyna nie spała. Siedziała z chłopakiem trzymając go za rękę. Gdy nadszedł ranek chłopak przebudził się i zauważył że dziewczyna siedzi przy nim.
- Co jest?
- Obudziłeś się!
- Co się stało?
- Pit..
- To jego wina! Śmieć jeden!  Muszę go dorwać!
- Nie, już jest dobrze, został zawieszony.
- Dobrze mu tak. Chciał cię pocałować!
- Miał eliksir miłosny na ustach...
- Bal!
- ?
- Zniszczył ci bal.
- Spokojnie to nie ważne.
- To był twój pierwszy bal a on go zespół.
- Nie ważne ważne że jesteś cały.
Chłopak uśmiechnął się.
- Możemy wracać nic mi nie jest.
- Na pewno?
- Tak.
- Pokaż głowę.
Chłopak usiadł i schylił się.
- Uuu...goi się ale jest duże...
- Nie boli.
- Proszę pani on już może iść, czy nie?
-  Jeżeli czuje się na siłach to może.
- Dobrze dziękuję.
-  Idziemy?
- Jeśli chcesz.
Oboje wyszli ze skrzydła i poszli do salonu.
- Jesteśmy spóźnieni na zajęcia!
- Choć szybko.
I szybko pobiegli na zajęcia.

Tom I    Magia Istnieje Naprawdę?!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz